Ten rewelacyjny, bezoperacyjny zabieg odbył się tydzień temu. Jutro mężczyzna wychodzi do domu.
- Czuję się bardzo dobrze, jakbym się na nowo urodził, otrzymałem niecodzienny prezent w postaci zdrowia w sam raz na święta - mówi mocno wzruszony Walter Brolik. - Mając już nową zastawkę po zabiegu zasuwałem na kontrolne badanie ekg serca tak szybko, że pielęgniarki ledwo mogły za mną nadążyć. A pomyśleć, iż wcześniej było już ze mną bardzo krucho. Miałem silne duszności i nieustanne bóle w mostku - w dzień i w nocy. Z trudem się poruszałem. Łykałem codziennie garść tabletek, lecz nie pomagały.
- Po znieczuleniu ogólnym najpierw nakłuliśmy igłą koniuszek serca, a następnie użyliśmy prowadników (specjalnych drucików - przyp. red.) , które pozwalają na precyzyjne umieszczenie wszczepianej zastawki we właściwym miejscu - wyjaśnia dr n. med. Jacek Kaperczak, ordynator oddziału kardiochirurgii WCM, główny wykonawca zabiegu. - Zastawka przed implantacją jest złożona. Dlatego musi być wprowadzona do lewej komory serca pod właściwym kątem, żeby potem rozprężyć się w odpowiedniej pozycji.
Zastawka, wyjaśniając to obrazowo, otwiera się w kulminacyjnym momencie niczym parasolka. Lekarze wykonujący zabieg muszą się wykazać niezwykłą precyzją ruchów, żeby np. w jakimś miejscu się nie zagięła. Tu nie ma miejsca na pomyłki.
- Dlatego, zanim dojdzie do zabiegu, pacjent musi przejść przez szereg bardzo szczegółowych badań, obejmujących m.in. wszystkie pomiary serca - tłumaczy dalej dr Jacek Kaperczak. - Wykonuje się u niego koronarografię oraz tomografię komputerową. Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie jest procedura dla każdego. Są ścisłe medyczne kryteria.
Walter Brolik cierpiał na zwężenie zastawki aortalnej. Jest bardzo schorowany. W 2008 r. miał wszczepione by-passy. Ogółem przeszedł 9 operacji z powodu różnych chorób, w tym - serca.
- Wszczepienie zastawki jest jedynym ratunkiem dla osób, u których przeprowadzenie standardowej operacji kardiochirurgicznej jest niemożliwe - podkreśla Jacek Kaperczak. - Dotyczy to głównie ludzi w podeszłym wieku, u których - jak u naszego pacjenta - współistnieją też inne poważne choroby. Ale na szczęście medycyna może im już skutecznie pomóc.
Był to już drugi zabieg wszczepienia zastawki w WCM. Pierwszy odbył się 16 września tego roku, ale inna metodą.
- Wówczas wszczepiliśmy zastawkę 83-letniej kobiecie poprzez nakłucie tętnicy udowej - przypomina Andrzej Wester, kardiolog inwazyjny, kierownik Pracowni Hemodynamiki WCM. Zabieg zakończył się pomyślnie.
Jedna zastawka do wszczepienia kosztuje 80 tys. zł. W tym roku Ministerstwo Zdrowia sfinansowało WCM dwie. - W przyszłym roku będziemy mogli przeprowadzić również dwa takie zabiegi i mamy już wytypowanych pacjentów - mówi Jacek Kaperczak. - Sposób wszczepienia wybieramy w zależności od tego, co jest lepsze dla pacjenta. Metoda poprzez nakłucie koniuszka serca jest przeznaczona dla pacjentów z zaawansowaną miażdżycą tętnic obwodowych, gdyż przez nie zastawka by nie przeszła.
Lekarze z WCM, którzy wszczepili zastawki, szkolili się wcześniej w klinikach Szwajcarii i Niemczech.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?