Opolscy pątnicy licznie pielgrzymowali na Górę Trzech Narodów

fot. Krzysztof Strauchmann
Liturgii przewodzili biskupi: A. Czaja R. Hauke i F. Lobkowicz.
Liturgii przewodzili biskupi: A. Czaja R. Hauke i F. Lobkowicz. fot. Krzysztof Strauchmann
Ponad 2 tysiące pielgrzymów ze Śląska Opolskiego, Czech i Niemiec spotkało się w sobotę - po raz piętnasty - w Sanktuarium Matki Boskiej Pomocnej koło Zlatych Hor w Czechach.

To cudowne miejsce - mówi Inga Stasch z Luboszyc pod Opolem. - Jesteśmy tu, na Pielgrzymce Trzech Narodów, od samego początku. Co roku przez 15 lat. Tylko w ubiegłym roku nie przyjechaliśmy z powodu choroby męża.

I z przejęciem opowiada historię krzyża, który wisi na ołtarzu Sanktuarium Matki Boskiej Pomocnej koło Zlatych Hor. Jeszcze przed ostatnią wojną przyniósł go tutaj w podzięce za cudowne uzdrowienie miejscowy młody chłopak.

Wcześniej był tak chory, że nie był w stanie chodzić. Górską ścieżką z miasteczka, niósł go tutaj na plecach jego ojciec. - Dwa lata temu pogoda na pielgrzymce nie była tak słoneczna - dodaje pani Inga. - U nas, na dole, było ciepło. Przyjechaliśmy autokarem wszyscy lekko ubrani.

A tu w górach mgła, deszcz, zimno. Ale nikt z nas nawet się nie przeziębił! - Powietrze jest tu czyste - dodaje Wendelin Stasch - W całej Europie giną świerki, a tu proszę spojrzeć, świetnie się trzymają. - Nawet kanapki lepiej smakują - śmieje się Krystyna Gabor z Nowej Kuźni.

- Góry, przyroda - to ważne, ale przede wszystkim wspaniała uroczystość - dodaje Edeltrauda Sadło z Domecka, której wtóruje wnuk, 9 letni Kamil Janoszek. Cała liturgia i śpiewy prowadzone są w trzech językach, na zmianę przez biskupów i księży z Polski, Niemiec i Czech.

Obok siebie modlą się więc pątnicy z trzech narodów, słuchając modlitw w swoim języku i w mowie sąsiadów.
- Przyjechałam z grupą Niemców z Borna koło Lipska - mówi Lucyna Adamska, tłumacz i przewodnik sudecki

- Ich rodziny pochodzą spod Milicza i Żmigrodu. Z Opolszczyzną nie mieli dotąd nic wspólnego. Ale ich ksiądz pracował wcześniej w Kolonowskiem i to on namówił ich do przyjazdu na tę pielgrzymkę.

Na sobotnią Pielgrzymkę Trzech Narodów do Sanktuarium Maria Hilfe koło Zlatych Hor przyjechało ponad 2 tysiące wiernych.

Pięćdziesiąt autokarów, wynajętych przez parafie i koła mniejszości, zapełniły wąską, górską dróżkę. Górskie sanktuarium znane było już przed wojną, nie tylko po czeskiej stronie granicy.

- Mój mąż opowiadał, że był tu już przed wojną jako dziecko ze swoją matką - wspomina Róża Paleta z Raciborza. - W tym roku przyjechałam sama, bez niego, bo zdrowie mu nie pozwala na pielgrzymkę.

W czasach komunizmu katolicy z Czech przychodzili potajemnie do opuszczonego kościoła na nielegalne pielgrzymki. W latach 70. władze wysadziły sanktuarium w powietrze, rzekomo z powodu prac górniczych.

- Nie został kamień na kamieniu. Sanktuarium odbudowano wyłącznie z darów trzech narodów - mówi ks. Stanislav Lekavy, kustosz Maria Hilfe.

- Nie zapomnieli o tym miejscu dawni mieszkańcy tych ziem, sudeccy Niemcy, wygnani stąd po wojnie. Polacy goszczą u nas przez cały rok, póki pogoda pozwala tu dotrzeć.

Ale ta pielgrzymka to szczególna okazja do modlitwy o wzajemne zrozumienie. Spotykamy się tu, bo potrzebujemy duchowego odnowienia dla zbliżenia trzech narodów, odpuszczenia krzywd i uzdrowienia bolesnych ran.

Pilger am Berg der drei Nationen (niemiecki przekład)

Edeltrauda Sadło (z prawej) z wnukiem Kamilem i Krystyną Gabor.
(fot. fot. Krzysztof Strauchmann)

Glaube.Über zwei Tausend Pilger aus dem Oppelner Land, Tschechien und Deutschland trafen sich bereits zum 15. Mal im Sanktuarium Maria Hilf bei Zuckmantel in Tschechien.

Es ist ein wunderbarer Ort, sagt Inga Stasch aus Luboschütz bei Oppeln. Wir sind bei der Wallfahrt der drei Nationen von Anfang an dabei. Schon seit fünfzehn Jahren, nur im vergangenen Jahr konnten wir wegen Erkrankung meines Mannes nicht kommen". Mit Ergriffenheit erzählt sie weiter die Geschichte des Altarkreuzes im Sanktuarium Maria Hilf in Zuckmantel.

Noch vor dem letzten Krieg trug ihn als Dank für die wundersame Heilung ein örtlicher Junge. Vorher war er so krank, dass er nicht gehen konnte. Sein Vater trug ihn auf dem Rücken, einen Bergweg entlang. ,,Vor zwei Jahren war das Wetter bei der Pilgerfahrt nicht so heiter wie heute, sagt Frau Inga. Bei uns war es sehr warm. Wir kamen alle mit dem Bus und hatten keine warme Kleidung dabei. Hier in den Bergen regnete es und es war kalt. Aber es hat sich niemand erkältet!"

,, Die Luft hier ist sauber, meint Wendelin Stasch. In ganz Europa sterben Fichten ab, und hier schauen sie nur, es geht ihnen sehr gut." "Hier schmecken sogar belegte Brote besser", lacht Krystyna Gabor aus Neuhammer.
"Berge, Natur - es ist wichtig, aber vor allem ist es eine wunderbare Feierlichkeit" beteuern Edeltrauda Sadło aus Dometzko und ihr 9-jähriger Enkel Kamil Janoszek.

Die ganze Liturgie und Gesänge werden in drei Sprachen gehalten, von Bischöfen und Priestern aus Polen, Deutschland und Tschechien. Nebeneinander beten Pilger aus drei Nationen in ihrer Sprache und in der Sprache ihrer Nachbarn.

,,Ich bin mit einer deutschen Gruppe aus Borna bei Leipzig gekommen, sagt Lucyna Adamska, Dolmetscherin und Sudetenführerin. Ihre Familien stammen aus Militsch und Trachenberg. Mit dem Oppelner Land hatten sie bisher keine Berührung. Aber ihr Pfarrer arbeitete früher in Collonowska und er überedete sie, zu der Wallfahrt zu kommen."

Zur Wallfahrt der drei Nationen bei Zuckmantel kamen am Samstag über zwei Tausend Gläubige. Fünfzig Busse, gemietet von Pfarrgemeinden oder DFKs haben die schmale Bergstrasse gefüllt. Dieses Sanktuarium in den Bergen war schon in der Vorkriegszeit, nicht nur auf der tschechischen Seite, bekannt.

"Mein Mann hat mir erzählt, dass er vor dem Krieg als Kind mit seiner Mutter hier gewesen ist", erinnert sich Róża Paleta aus Ratibor. In diesem Jahr bin ich alleine gekommen, weil mein Mann aus gesundheitlichen Grün-den bei der Wallfahrt nicht mehr dabei sein kann.

In der Zeit des Kommunismus kamen Christen aus Tschechien heimlich in die verlassene Kirche zu illegalen Wallfahrten. In den 1970er Jahren haben die Machthaber das Sanktuarium gesprengt, angeblich wegen Bergbauarbeiten.

,,Alles wurde zerstört, kein Stein blieb auf dem anderen stehen. Das Sanktuarium wurde ausschließlich aus Spenden der drei Nationen wiederaufgebaut", erzählt Pf. Stanislav Lekavy, Kustos in Maria Hilf. "Diesen Ort haben ehemalige Bewohner dieses Landes nicht vergessen - Sudetendeutsche, die nach dem Krieg vertrieben wurden. Besucher aus Polen kommen zu uns das ganze Jahr über, so lange das Wetter es erlaubt.

Aber diese Wallfahrt ist eine besondere Gelegenheit um für das gegenseitige Verständnis zu beten. Wir treffen uns hier, weil wir eine geistige Erneuerung zur Annäherung der drei Nationen, Schuldvergebung und Heilung der Wunden brauchen".

Tłumaczenie: ELF

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska