Opolscy pracodawcy nie płacą składek ZUS

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Ciężko pracujemy na emeryturę, nie zawsze mając pewność, że pracodawca płaci solidnie nasze składki.
Ciężko pracujemy na emeryturę, nie zawsze mając pewność, że pracodawca płaci solidnie nasze składki. Jakub Pokora/POlskapresse
Zaległości opolskich firm przekroczyły w zeszłym roku 730 milionów złotych. NIK podkreśla, że niska ściągalność oznacza kłopoty przyszłych emerytów.

Przedsiębiorcy mają obowiązek opłacać składki za swoich pracowników do 10. dnia każdego miesiąca. Jeśli właściciel firmy się z tego nie wywiązuje, grożą mu odsetki, w dalszej kolejności - komornik, a nawet prokurator.

Państwo jest na tym punkcie szczególnie wyczulone, bo bez składek może się zachwiać cały fundusz ubezpieczeń społecznych. A to właśnie z niego wypłacane są m.in. emerytury i świadczenia chorobowe.

Opolska delegatura Najwyższej Izby Kontroli wzięła pod lupę miejscowy oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, sprawdziła, jak radzi sobie ze ściąganiem należności. Okazało się, że z tytułu składek w naszym regionie na 30 czerwca 2013 r. zaległości przekroczyły 730 mln złotych!

W ciągu zaledwie pół roku kwota zadłużenia wzrosła aż o 32 procent, co oznacza, że pracodawcy coraz częściej migają się od tego obowiązku, a ZUS nie zawsze potrafi temu skutecznie zapobiegać.

Dlaczego tak się dzieje? - Stwierdziliśmy nieprawidłowości polegające na przekazywaniu tytułów wykonawczych do niewłaściwego urzędu skarbowego lub przekazywaniu do skarbówki tytułów wykonawczych zawierających wady prawne, uniemożliwiające dalsze prowadzenie skutecznej egzekucji - wylicza błędy ZUS Iwona Zyman, dyrektor opolskiej delegatury NIK.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych broni się, twierdząc, że w wielu przypadkach problem dotyczy firm, które już upadły. Ściąganie od nich należności praktycznie jest niemożliwe.
Dla jednej z opolskich firm, która nie odprowadzała składek na ubezpieczenie, ZUS przygotował aż 42 tzw. tytuły wykonawcze na łączną kwotę 82,5 tys. zł. Przekazane zostały naczelnikowi urzędu skarbowego, który miał bezzwłocznie ściągnąć pieniądze z konta firmy.

W dostarczonej dokumentacji brakowało jednak dowodów doręczenia upomnień. Na dodatek tytuły wystawiono za późno, bo już po ogłoszeniu upadłości firmy.

W innym przypadku wystawiono je na nieaktualny adres pracodawcy. W rezultacie korespondencja nie trafiła do adresata i nie można było ściągnąć pieniędzy. ZUS nie odzyskał w ten sposób 7,7 tys. zł. Takich niedociągnięć w naszym regionie NIK ujawnił znacznie więcej. W jednej z firm z powodu podobnych zaniedbań zaległości zdążyły wzrosnąć z 800 tys. do 2,7 miliona złotych.

Opolski ZUS tłumaczy, że prowadzone są "zintensyfikowane działania mające na celu wyeliminowanie stwierdzonych nieprawidłowości". Tymczasem NIK zaapelował do zakładu i skarbówki, by dokręciły śrubę nierzetelnym pracodawcom.

A co taki dług szefa w ZUS oznacza dla pracownika? - Jeżeli jest on członkiem OFE, to ZUS nie przekazuje składki do funduszu - wyjaśnia Beata Świątek, rzecznik opolskiego oddziału. - W przypadku pracowników nie należących do OFE część składki przejętej przez ZUS nie jest ewidencjonowana na zusowskim subkoncie.

To oczywiście odbije się na przyszłej emeryturze pracownika. Będzie niższa.

Cecylia Gonet, szefowa opolskiej "Solidarności", radzi, by kontrolować swojego pracodawcę, sprawdzać, czy płaci za nas składki. - Związkowcy pilnują takich rzeczy bardzo mocno - podkreśla przewodnicząca "S".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska