Informacje o skali nawożenia opublikował Główny Urząd Statystyczny.
Wynika z nich, że opolskie rolnictwo nie ma sobie równych pod względem używanych nawozów mineralnych, ale też nawapniania.
- Opolskie rolnictwo dlatego właśnie jest wiodące w kraju, bo mamy wielu światłych rolników, którzy zdają sobie sprawę z potrzeby nawożenia - mówi Jan Grzegorzek, dyrektor Okręgowej Stacji Chemiczno-Rolniczej w Opolu. - Oczywiście nie chodzi o to, by stosować jak najwięcej minerałów, bo zbyt wysokie nawożenie to po prostu wyrzucanie pieniędzy w ziemię. Lepiej zainwestować w badania gleby, żeby dostosować je do potrzeb. I nasi rolnicy dość regularnie to robią.
- Wszystko trzeba planować z ołówkiem w ręku - potwierdza Leszek Fornal, rolnik z Kantorowic w gminie Lewin Brzeski. - I nie można opierać się tylko na badaniach, ale też trzeba doglądać użytków, a nawozy musimy również dozować w zależności od pogody.
Jak te opolskie rekordy mają się do zdrowej i ekologicznej żywności?
- Dzisiaj liczy się opłacalność i plony, a to wiąże się z nawożeniem - podkreśla dyrektor Grzegorzek. - Gdyby wszyscy w Polsce zaczęli stosować wyłącznie ekologiczne uprawy, to nie wyżywilibyśmy się.
Inne zdanie ma Dariusz Kiesiński, rolnik z Janowa w gminie Olszanka, entuzjasta mikroorganizmów.
- Stosuję przede wszystkim naturalne metody i chociaż używam ponaddwukrotnie mniej nawozów mineralnych czy środków ochrony roślin, to plony mam nie gorsze niż w całym regionie - podkreśla Kiesiński. - Nawożenie na dużą skalę to ślepy zaułek, bo w ten sposób niszczymy życie mikrobiologiczne w glebie i całkowicie uzależniamy ją od sztucznych nawozów. Ale wybór chemii to efekt gonienia za pieniądzem i brak czasu na angażowanie się w takie naturalne metody jak zmianowanie czy międzyplony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?