Zgodnie z nowymi przepisami we wrześniu 6-latki zostaną w przedszkolach, a do szkoły obowiązkowo pójdą 7-latki. Problem w tym, że 7-latków właściwie nie ma. Na Opolszczyźnie jest 1566 dzieci, które skorzystały z odroczenia nauki. To garstka wobec 12 tysięcy, które uczą się dziś w pierwszej klasie. W Opolu odroczonych zostało 250 dzieci - to tyle, by w każdej podstawówce otworzyć zaledwie pół klasy. W Kędzierzynie z odroczenia skorzystało 70 dzieci. Będą z tego trzy klasy na całe miasto. Dla porównania: tylko w jednej SP nr 19 jest obecnie sześć klas pierwszych.
Szkołom grozi pusty rocznik. Jak bardzo pusty - zależy od rodziców dzieci 6-letnich.
- Właśnie rozesłaliśmy do wszystkich przedszkoli ankietę dla rodziców dzieci z rocznika 2010 z pytaniem, co zamierzają zrobić ze swymi pociechami. Do końca stycznia zbierzemy informacje i dopiero wtedy będziemy wiedzieli, co nas czeka - mówi Bożena Jankowska, kierownik Wydziału Oświaty i Wychowania UM w Kędzierzynie-Koźlu.
Również władze oświatowe Opola przygotowują taką ankietę.
- Nie spieszymy się za bardzo, bo każdy miesiąc zwiększa dojrzałość dzieci, a to ułatwi podjęcie decyzji ich rodzicom. Potrzebne do planowania nowego roku szkolnego dane uzyskamy na przełomie lutego i marca - tłumaczy Irena Koszyk, naczelnik Wydziału Oświaty UM w Opolu. Urzędnicy nie zamierzają niczego sugerować rodzicom, ale w duchu liczą na to, że część z nich jednak pośle 6-latki do szkół. Ci, którzy już to zrobili, nie rezygnują, choć mają takie prawo. W Opolu naukę przerwało zaledwie dwoje dzieci 6-letnich, i to z powodów zdrowotnych, a nie edukacyjnych. Jeśli jednak maluchy zostaną w przedszkolach, to może zabraknąć miejsc dla 3-latków, w całym województwie ok. 800-1000.
- Planowałam wrócić do pracy po urlopie wychowawczym - mówi Mariola Szadzio z Opola, mama 3-letniej Klaudii. - Jeśli mała nie dostanie się do przedszkola, będę musiała wynająć nianię, a nie stać mnie na to.
Problem dotyczy przede wszystkim dużych miast. Np. we Wrocławiu i Łodzi szacują braki na 3 tys. miejsc. W Opolu i Kędzierzynie-Koźlu (gdzie została setka wolnych miejsc) władze mają nadzieję, że tak źle nie będzie.
- Jesteśmy gotowi na utworzenie oddziałów przedszkolnych przy szkołach - mówi Irena Koszyk.
Na razie więcej jest niewiadomych niż pewników. Puste klasy w szkołach oznaczają też zwolnienia nauczycieli i mniejsze wpływy do samorządowej kasy, bo subwencja na ucznia jest cztery razy mniejsza od dotacji na przedszkolaka. Szacuje się, że w tym roku gminy w Polsce stracą 700 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?