- Najgroźniejsze w pożarze jest jego szybko przesuwające się czoło, pierwsza linia ognia. Z dromadera czy śmigłowca można natomiast zrzucić całe tony wody na owo czoło - mówi bryg. Adam Janiuk, zastępc naczelnika wydziału operacyjnego KWPSP w Opolu. - To dla nas bardzo ważne, bo czoło ognia stanowi śmiertelne zagrożenie dla strażaków. Już nieraz strażacy, którzy atakowali środek pożaru, byli oskrzydlani ogniem i - w efekcie - nie mogli się już wydostać z płomieni, nawet wozem. Najczęściej więc walczymy z ogniem po bokach lub z drugiej linii, najpierw ograniczając rozprzestrzenianie się płomieni, a potem dusząc pożar. Ale to dłużej trwa.
Jeden dromader może zrzucić 2,5 tysiąca litrów wody. Jeden śmigłowiec - 500 litrów. Do tej pory samoloty i śmigłowce będące w dyspozycji Lasów Państwowych wykorzystywano podczas gaszenia samych lasów.
- Były bardzo pomocne, bo szybciej docierają w miejsce akcji niż wozy strażackie - dodaje Janiuk.
Równie poważnym problemem, szczególnie w ostatnim czasie, są pożary pól uprawnych.
- Szczególnie, że zwykle znajdują się one w pobliżu lasów, więc pożar na polu oznacza dla nich poważne zagrożenie. Stąd decyzja, że będziemy również podczas gaszenia pól wspierani - o ile będzie taka potrzeba - przez lotnictwo Lasów Państwowych - mówi Adam Janiuk.
W środę 5 sierpnia po raz pierwszy użyto dromadera do gaszenia pożaru pola w Rychnowie koło Namysłowa. To był potężny pożar, nieopanowanie go w szybkim czasie groziło rozprzestrzenieniem na pobliskie pola i lasy.
- Udało się nam go dość szybko opanować dzięki wsparciu z powietrza - podkreśla brygadier Adam Janiuk. - Straty w tym pożarze na razie oszacowano na 35 tys. zł, spalił się 1 hektar zboża na pniu i 45 hektarów słomy. Gdyby nie samolot, straty mogłyby być jeszcze większe.
Opolscy strażacy będą wspierani przez 1 samolot typu Dromader oraz 1 śmigłowiec.
- Maszyny te stacjonują w Leśnej Bazie Lotniczej w Polskiej Nowej Wsi - mówi Krzysztof Boruń, naczelnik wydziału ochrony przeciwpożarowej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. - W razie potrzeby wykorzystujemy też maszyny z bazy w Bryku, w województwie śląskim, są to dwa śmigłowce.
Jak dodaje Krzysztof Boruń, godzina pracy dromadera to koszt około 7200 złotych, a jednego śmigłowca - 6800 zł.
- Tymczasem straty rolników i ewentualne straty w lasach, na które przeniósł się pożar z pól - są zwykle nieporównywalnie większe - mówi brygadier Janiuk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?