Opolska Fabryka Inspiracji gościła Mirosława Hermaszewskiego

Redakcja
Sławomir Mielnik
W zakładach drukarskich Opolgraf jedyny Polak, który był w kosmosie, promował w piątek swoją najnowszą książkę "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty".

Mirosław Hermaszewski w 1978 roku wziął udział w locie załogowym radzieckiego Sojuza 30, dwa dni przebywał też wtedy na stacji orbitalnej Salut 6. W industrialnych wnętrzach Opolgrafu promował w ramach Fabryki Inspiracji swą najnowszą książkę "Ciężar nieważkości. Opowieść pilota-kosmonauty". Spotkanie rozpoczęło się odliczaniem, jak na kosmodromie, tyle tylko, że po angielsku, a powinno po rosyjsku.

Okazało się, że generał jest nie tylko pilotem i kosmonautą, ale i niezgorszym szołmenem. Ze swadą opowiadał o swoich pozaziemskich przeżyciach, zaprezentował też wizualny pokaz slajdów, które ilustrowały wyścig Rosjan z Amerykanami w kosmosie.

Co drugi radziecki kosmonauta ze zdjęć to jego przyjacielem, z którym generał albo trenował, albo biesiadował, albo i to, i to.

- Tytuł "Ciężar nieważkości" ma w sobie podwójne znaczenie - tłumaczył kosmonauta - Bo niby nieważkość nic nie waży, bo niby o stan lekkości, ale ja, aby do niego dojść, musiałem ciężko się napracować. Stąd: ciężar nieważkości. Ale gdy już wróciłem z kosmosu, poczułem wielką ulgę i satysfakcję. Tak musi się czuć piłkarz pod prysznicem po wygranym ważnym meczu.

Generał Hermaszewski był 89. człowiekiem w kosmosie, teraz należy do elitarnego grona 505 Ziemian, którzy znaleźli się poza orbitą naszej planety.

- Widok Ziemi z kosmosu budzi spokój. To nieopisane piękno. Ci, którzy wychodzą na orbitę, nigdy nie mogą powstrzymać się od okrzyków. Nawet jak to jest któryś raz z kolei - tłumaczył. Wyjaśniał też swoją drogę na orbitę.

- Najpierw się wspinałem na czubki drzew, żeby widzieć więcej. Potem były szybowce, potem samoloty, potem naddźwiękowe, aż znalazłem się w samolocie 21 kilometrów nad ziemią. To był pułap moich marzeń. A jeszcze wyżej - kosmos. No i można powiedzieć, że wkrótce znalazłem się ponad marzeniami.

Opowiadając o amerykańsko-radzieckim wyścigu kosmicznym, Hermaszewski ujawnił też mało komu znany fakt, że po Rosjanach i Amerykanach, przedstawicielem trzeciego narodu, jaki poleciał w kosmos, był Czech. To strasznie zdenerwowało polskich pilotów. Poczuli się zlekceważeni przez radzieckiego sojusznika.

Generał opowiedział też dowcip, jakim polscy piloci pocieszali się po tym prztyczku: - Mówiliśmy tak: Rosjanie, zanim polecieli w kosmos, wysłali tam psa. Amerykanie małpę. A zanim w kosmos poleciał Polak, najpierw na próbę wysłano tam Czecha.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska