Opolski Bank Żywności dostanie mniej pieniędzy

Redakcja
- Na razie niewiele wiemy o tym, co nas czeka w najbliższych miesiącach - przyznaje Jan Burniak, dyrektor opolskiego Banku Żywności.
- Na razie niewiele wiemy o tym, co nas czeka w najbliższych miesiącach - przyznaje Jan Burniak, dyrektor opolskiego Banku Żywności. Sławomir Mielnik
Opolski Bank Żywności rozdysponował w ubiegłym roku około 1000 ton produktów spożywczych. W 2014 ma być ich mniej, bo Unia część pieniędzy przeznaczy na odzież i szkolenia.

Bożonarodzeniowy czas, kiedy otwieramy swoje serca i portfele, skończył się. Biedni, potrzebujący wsparcia mogą teraz liczyć tylko na instytucje powołane do pomocy.

Jedną z nich jest Bank Żywności, z magazynu którego produkty, dostarczane głównie przez Unię Europejską, pobiera kilka razy w roku prawie sto opolskich fundacji i organizacji charytatywnych, zrzeszających blisko 30 tysięcy osób.

W ubiegłym roku rozdysponował on prawie 1000 ton żywności. Nic więc dziwnego, że stali odbiorcy interesują się, na co będą mogli liczyć w najbliższych miesiącach.

Dyrektor BŻ Jan Burniak dziś jeszcze nie bardzo wie, czym będzie dysponował. Na razie w magazynie są tylko resztki, które albo stanowią rezerwę zachowaną na ewentualne kataklizmy, których na szczęście w ubiegłym roku nie było, albo też nie zostały odebrane w końcówce grudnia.

Na półkach magazynu leżą głównie sypkie produkty, które mają dość długi okres przydatności do spożycia: mąka, kasze, płatki owsiane albo przetwory w konserwach. Wszystkie zostaną wydane potrzebującym w I kwartale, ale nie wiadomo, kiedy i jaką ilością żywności półki magazynu zapełnią się ponownie.

- Na razie niewiele wiemy o tym, co nas czeka w nadchodzących miesiącach - mówi Jan Burniak. - Dziś wiadomo tyle, że będą zmiany w programie dystrybucji żywności. Taką informację zamieściło na swojej stronie internetowej Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Jest ona na tyle ogólnikowa, że trudno się domyślić, ile żywności będziemy mieli do rozdysponowania. Dotychczasowa pula pieniędzy, wydatkowana wyłącznie na żywność, teraz ma być przeznaczona jeszcze na odzież i szkolenia. Jakby nie liczyć, żywności byłoby więc mniej.

Organizacje, które odbierają ją od nas, pytają o plany i niepokoją się. Moim zdaniem, jeśli nowe zasady wejdą w życie, pomoc dla beneficjentów może być po części wirtualna.

Niebawem firmy, które zamierzają nadal zajmować się dystrybucją żywności, muszą przystąpić do konkursu i spełnić narzucone przez UE warunki.

- My będziemy startować jako Federacja Banków Żywności i sądzę, że nie powinniśmy mieć kłopotów, ponieważ mamy odpowiednią infrastrukturę, dysponujemy magazynami i chłodniami, w których można bez obaw przechowywać produkty do jedzenia - zapewnia dyr. Burniak. - Niestety, nie mamy dziś pewności, co znajdzie się w naszych magazynach. Prowadzimy rozmowy z marketami, by pozyskać od nich niesprzedaną żywność z krótkimi okresami przydatności do spożycia, którą jesteśmy w stanie szybko podzielić pomiędzy potrzebujących, na razie jednak nie podpisaliśmy jeszcze żadnych umów.

Na Opolszczyźnie są wprawdzie firmy produkujące żywność, ale centrale mają w innych regionach kraju, więc jeśli dysponują produktami, to rozdzielają je na swoim terenie.

Największym odbiorcą produktów żywnościowych z BŻ jest Związek Emerytów i Rencistów. Zajmująca się ich rozdziałem Bogumiła Gołąb jest mocno zaniepokojona. - Nasi członkowie to grupa osób, którym powodzi się najgorzej - mówi - To renciści - schorowani, niepełnosprawni, często w zaawansowanym wieku.

Niskie renty muszą im wystarczyć nie tylko na utrzymanie, ale przede wszystkim na leki i rehabilitację. Każda podwyżka cen mediów czy podstawowych artykułów spożywczych jest przez tych ludzi dotkliwie odczuwana. Dla nich paczka z produktami żywnościowymi to konkretna pomoc, nawet jeśli mają szansę otrzymać ją tylko kilka razy w roku.

- Ludzie pytają, kiedy będzie olej, cukier, mielonka... - mówi Bogumiła Gołąb. - Są najszczęśliwsi, gdy uda im się dostać słoik z klopsami i makaron czy kaszę. Jeśli przygotujemy paczkę, która waży 8 kg, to dla wielu tych osób jest zbyt duży ciężar, ale na naszą propozycję, by podzielić "dostawę" na dwie części i przyjść jeszcze raz, nikt się nie godzi. W obawie, że może jedzenia zabraknąć.

Bogumiła Gołąb słyszała, że Unia część pieniędzy, wydawanych dotąd na żywność, ma zamiar przeznaczyć w tym roku na odzież i szkolenia. Nie może się nadziwić, skąd biorą się takie pomysły.

- Nikt nas nie pytał, czy taka zmiana ma sens. Renciści, niepełnosprawni i nisko uposażeni emeryci muszą jeść i leczyć się. Ubrania kupują rzadko i to w lumpeksach, za przysłowiową złotówkę. Ciekawe też, jakież to szkolenia dla nich zaplanowano. Chyba... jak przeżyć za 800 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska