Władysław Kozakiewicz (były tyczkarz i wieloboista. Złoty medalista olimpijski w skoku o tyczce z Moskwy z 1980 roku): Opolski Festiwal Skoków kojarzy mi się ze skokiem wzwyż i Januszem Trzepizurem, bo to mój przyjaciel, z którym spędziłem wiele lat na zawodach. Na festiwalu mamy do czynienia z lekkoatletyką w najlepszym wydaniu. Można powiedzieć, że to wydarzenie konkuruje z Krajowym Festiwalem Opolskiej Piosenki (śmiech). Jest to bardzo fajna impreza, ważna dla miasta i lekkoatletyki. Sam stadion jest bardzo ładny, a festiwal to wisienka na torcie.
Jacek Wszoła (skoczek wzwyż. Na igrzyskach występował dwukrotnie. W Montrealu w 1976 roku zdobył złoto, natomiast cztery lata później w Moskwie srebrny medal): Mówiąc o festiwalu na myśl przychodzi mi animator opolskiej lekkoatletyki Janusz Trzepizur, który wskrzesił to wydarzenie z nicości i sprawia, że regularnie się odbywa. Oczywiście ma to miejsce przy pomocy miasta i sponsorów, ale nie łudźmy się. Gdyby nie on, to festiwal by się nie odbył. Ten człowiek robi kawał dobrej roboty.
Urszula Kielan (srebrna medalistka Igrzysk Olimpijskich w 1980 roku. Ośmiokrotna rekordzistka Polski w skoku wzwyż): Opolski Festiwal Skoków kojarzy mi się ze wspaniałymi wspomnieniami, możliwością doznania sportowych wrażeń, zobaczenia najlepszych skoczków i skoczkiń na świecie. Muszę przyznać, że kiedy jestem w Opolu, wracają wspomnienia. Uważam, że to jest wspaniała inicjatywa, która ma miejsce dzięki Jasiowi. Mam nadzieję, że impreza będzie organizowana nieprzerwanie co roku. Czasami trenuję, skaczę, przez co człowiek się utożsamia z młodszymi sportowcami. Podczas imprezy można ich poznać, a całemu wydarzeniu towarzyszy uczucie, którego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć. Dzięki temu człowiek się odmładza. Miałam okazję skakać rok temu. Festiwal jest w pewnym sensie powrotem do historii. Jest okazja, żeby sprawdzić, na jakim poziomie jest nasz skok wzwyż. Pewnie pojawią się byłe mistrzynie, co bardzo mnie cieszy.