Opolski NFZ nie chce ustąpić. Nyska „naczyniówka” pada

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Nyskiego oddziału chirurgii naczyniowej bronią też pacjenci, którzy korzystali z leczenia. Od lewej Helena Bożek i Maria Paupska.
Nyskiego oddziału chirurgii naczyniowej bronią też pacjenci, którzy korzystali z leczenia. Od lewej Helena Bożek i Maria Paupska. Fot. Fabian Miszkiel
Opolski WCM nie poradzi sobie z przyjęciem wszystkich potrzebujących - ostrzega szef kliniki. - Nie ma powodu do obaw - uspokajają władze, NFZ i opolski szpital.

Pacjenci mają powody do obaw. Wojewódzkie Centrum Medyczne w Opolu nie jest w stanie nagle dwukrotnie zwiększyć swoich możliwości i przyjąć tych wszystkich pacjentów, którzy do tej pory leczeni byli w oddziale chirurgii naczyniowej w Nysie - uważa prof. Paweł Buszman, prezes American Heart of Poland. - Narodowy Fundusz Zdrowia na Opolszczyźnie szykanuje naszą firmę i prowadzi politykę szkodliwą dla społeczeństwa. Oprócz nas wszystkie podmioty na terenie Opolskiego, zarówno prywatne, jak i publiczne, otrzymały zapłatę za 100 proc. nadwykonań. To nieetyczne i niemoralne.

Pod koniec lipca spółka AHoP wypowiedziała NFZ kontrakt na prowadzenie oddziału chirurgii naczyniowej w Nysie. 1 listopada oddział, który rocznie przyjmował 1,2 tys. pacjentów, zostanie zamknięty. Firma argumentuje, że dłużej już nie może prowadzić działalności charytatywnej. Kontrakt roczny wynosi 1,2 mln zł. Tymczasem pacjentów w stanach zagrożenia życia było tylu, że wypracowywano nadwykonania dochodzące do 10 mln zł rocznie, których NFZ konsekwentnie nie płaci. Nie zgodził się także na zwiększenie kwoty, choć drugi taki oddział w opolskim WCM ma roczny kontrakt wysokości ok. 10 mln.

- Oddział w Nysie nie był deprecjonowany, a jego kontrakt nie był mały - mówi wicewojewoda Wioletta Porowska. - Oba kontrakty są proporcjonalne do możliwości obsługi pacjentów w oddziałach. Przyjmujemy z przykrością decyzję o wypowiedzeniu kontraktu, ale to autonomiczna decyzja władz spółki. Nigdy nie było żadnych sugestii, żeby ten oddział likwidować.

Pacjentów uspokaja też dyrekcja opolskiego NFZ i WCM.

- Na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej jesteśmy w stanie przyjąć większą liczbę pacjentów i wykonywać konieczne zabiegi. Nasze możliwości są dużo większe, niż to wynika z kontraktu - mówi dr n. med. Andrzej Kucharski, zastępca dyr. ds. leczniczych WCM.

- Obecnie w Nysie na pilne zabiegi oczekuje 5 pacjentów. WCM sygnalizuje, że kolejki wynoszą 14 dni. Będziemy monitorować sytuację po 1 listopada, ale na dziś nie widzę zagrożenia - uważa Porowska.

Sami pacjenci mówią natomiast, że w Opolu najpierw kieruje się ich do poradni, gdzie muszą czekać kilka miesięcy na termin pierwszej wizyty. Nyski oddział od lipca przyjmuje wyłącznie planowo ok. 14 osób miesięcznie, bo tylko na tyle pozwala kontrakt. Chętnych odsyła się do innych placówek. Oddziału broni też dyrektor nyskiego szpitala ZOZ Norbert Krajczy, który chwali dobrą współpracę. Krajczy boi się, że transport chorych z tętniakami do Opola w wielu przypadkach może się skończyć tragicznie.

- W każdej chwili możemy wycofać wypowiedzenie, ale oczekujemy realnego kontraktu. Opolskie należy do województw o najniższych wydatkach na naczyniówkę - 1,5-2 razy mniej niż w śląskim czy mazowieckim - mówi prof. Buszman. - Pacjenci będą migrować do sąsiednich województw, a opolski NFZ i tak będzie musiał za nich zapłacić. Brak dostępu do leczenia chorób naczyń w powiatach na południu województwa doprowadzi do ciężkich powikłań: niedokrwienia i amputacji kończyn, udarów mózgu i zgonów z powodu tętniaków aorty. A to generuje olbrzymie koszty społeczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska