Akcję sterylizacji tzw. kotów wolnożyjących Opole prowadziło od sześciu lat.
W ubiegłym roku radni przeznaczyli na ten cel 18 tys. złotych, co pozwoliło wykonać zabiegi u ok. 300 zwierzaków.
Zdziwienie pracowników Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami było ogromne, kiedy okazało się, że w tym roku pieniędzy na ten cel nie będzie. - Akcja miała sens, bo od kiedy była prowadzona populacja kotów żyjących na osiedlach zdecydowanie się zmniejszyła. Ludzie rzadziej zgłaszali nam, że znaleźli martwe zwierzaki w piwnicach czy na drogach. Przecież teraz praca kilku ostatnich lat pójdzie na marne - denerwuje się Agata Klimek, szefowa opolskiego TOZ.
Organizacja szacuje, że w mieście żyje około tysiąca bezpańskich kotów. Utrzymują się dzięki karmicielom, często ludziom starszym i niezamożnym, którzy niejednokrotnie oszczędzają na jedzeniu dla siebie, żeby pomóc czworonogom.
- Możemy założyć, że połowę tej kociej populacji stanowią kotki, które średnio dwa razy w roku mają młode. W jednym miocie, również średnio, na świat przychodzi około czterech kociaków. Łatwo policzyć, że rocznie daje nam to 4 tysiące młodych, które nadal będą się rozmnażały. Myślę, że miasto nawet nie zdaje sobie sprawy, że za kilka miesięcy problem może być większy, niż teraz wyłożenie pieniędzy na zabiegi - przekonuje Klimek.
Alina Pawlicka-Mamczura, rzeczniczka prezydenta Opola tłumaczy, że problemem jest znowelizowana ustawa o ochronie zwierząt, która nie pozwala samorządom przeznaczać pieniędzy na sterylizację kotów wolnożyjących.
- Mieliśmy informację z ministerstwa, że wyłożenie pieniędzy na ten cel jest niezgodne z prawem - tłumaczy rzeczniczka.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zbija ten argument podając za przykład Wrocław, gdzie mimo nowej ustawy, sterylizacji nie zaprzestano. - Wszystko zależy od tego, jak urzędnicy interpretują przepisy. Skoro we Wrocławiu się udało, to dlaczego u nas nie można tego zrobić? - pyta Agata Klimek.
Zdaje się, że te argumenty przemówiły do miasta, bo ratusz deklaruje, że zarzucenie sterylizacji nie jest jeszcze przesądzone. - Radni zajmą się tą sprawą na przyszłotygodniowej sesji. Zobaczymy, co się uda zrobić - mówi Pawlicka-Mamczura.
Sprawa jest o tyle absurdalna, że miasto nie dało pieniędzy na sterylizację, jednocześnie (zresztą jak co roku) przeznaczając 34 tys. złotych na karmienie, leczenie i szczepienie kotów wolnożyjących.
- Jeśli liczba czworonogów drastycznie wzrośnie, to przecież te pieniądze będą zaledwie kroplą w morzu potrzeb i to, co zaoszczędzono na sterylizacji będzie trzeba wyłożyć na ich utrzymanie - przekonuje szefowa TOZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?