Opolskie Archiwum X. Kto zamordował Asię?

sxc.hu
Taki laptop miała ze sobą Joanna M. w dniu, kiedy zginęła. Nigdy go nie odnaleziono. Policja liczy, że może to być trop, który zaprowadzi ją do zabójcy. Ktokolwiek widział coś, co mogłoby się wiązać z tą sprawą, może dzwonić na nr (77) 422 22 02 i prosić o kontakt z którymś z funkcjonariuszy Archiwum X.
Taki laptop miała ze sobą Joanna M. w dniu, kiedy zginęła. Nigdy go nie odnaleziono. Policja liczy, że może to być trop, który zaprowadzi ją do zabójcy. Ktokolwiek widział coś, co mogłoby się wiązać z tą sprawą, może dzwonić na nr (77) 422 22 02 i prosić o kontakt z którymś z funkcjonariuszy Archiwum X.
Policja wciąż bada sprawę tajemniczej śmierci 23-letniej nauczycielki z Nysy.
Taki laptop miała ze sobą Joanna M. w dniu, kiedy zginęła. Nigdy go nie odnaleziono. Policja liczy, że może to być trop, który zaprowadzi ją do zabójcy.
Taki laptop miała ze sobą Joanna M. w dniu, kiedy zginęła. Nigdy go nie odnaleziono. Policja liczy, że może to być trop, który zaprowadzi ją do zabójcy. Ktokolwiek widział coś, co mogłoby się wiązać z tą sprawą, może dzwonić na nr (77) 422 22 02 i prosić o kontakt z którymś z funkcjonariuszy Archiwum X.

Taki laptop miała ze sobą Joanna M. w dniu, kiedy zginęła. Nigdy go nie odnaleziono. Policja liczy, że może to być trop, który zaprowadzi ją do zabójcy. Ktokolwiek widział coś, co mogłoby się wiązać z tą sprawą, może dzwonić na nr (77) 422 22 02 i prosić o kontakt z którymś z funkcjonariuszy Archiwum X.

4-letnia córka Joanny popłakiwała pewnie cicho, gdy kładła się spać wieczorem 23 maja 1993 r. Chciała, by mama ucałowała ją na dobranoc. Mąż z każdą upływającą godziną coraz bardziej nerwowo patrzył na zegarek. Zrywał się na odgłos kroków na klatce. Czekał rok, a potem na zawsze pożegnał żonę.

Poranek 23 maja '93 musiał być ciepły. Joanna M., 23-letnia nauczycielka języka angielskiego w jednej ze szkół podstawowych z Nysy, miała na sobie wtedy zielone, płócienne spodnie i zapinaną na guziczki bluzkę w kolorze kawy z mlekiem, lekko przezroczystą. Bluzka miała niewielki kołnierzyk wykładany na fioletowy, moherowy, też zapinany na guziki, sweter z głębokim wycięciem. Przez ramię niosła przewieszoną swobodnie na długim pasku czarną torebkę w kształcie półksiężyca.

Nie dojechała na urodziny

Studiowała zaocznie ekonomię na ówczesnej WSP w Opolu, poprzedniczce uniwersytetu. Prosto z egzaminu, który zaczął się właśnie w niedzielę o godz. 8, pobiegła na przystanek na ul. Wrocławskiej. Jeszcze o 9.20 na uczelni przy ul. Ozimskiej widziało ją kilka osób - koledzy z roku, wykładowca. Zapamiętali, że się spieszyła.

- Joanna M. przyjechała do Opola dwa dni wcześniej, w piątek, 21 maja 1993 r. około godz. 21 - opowiada policjant z opolskiego Archiwum X, jednostki, która zajmuje się wyjaśnianiem niewykrytych zbrodni sprzed lat. Kilka tygodni temu Archiwum zajęło się też sprawą nysanki. - Kobieta przyjechała na sesję. Zatrzymała się na weekend u rodziny swojego męża.

W niedzielę, 23 maja 1993 r., po egzaminach Joanna M. już nie wracała do kuzynów. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu do Nysy. Poprzedniego dnia miała urodziny. Marzyła o tym, by jeszcze przed południem zacząć się cieszyć swoim świętem z bliskimi. Nigdy więcej miała się jednak z nimi zobaczyć. Zaginęła tego dnia bez wieści. Ostatnie życzenia, jakie dane jej było otrzymać, mąż złożył jej dzień wcześniej.

23-latkę kilka dni później uznano za zaginioną. Policja i rodzina poszukiwały jej przez rok. Mąż sprawdzał każdy trop, który przyszedł mu do głowy, a funkcjonariusze wykluczali kolejne hipotezy - m.in. tę, że Joanna z własnej woli miała nie wrócić do domu. Zaprzeczały temu fakty - małżeństwo M. uchodziło za dobre i zgodne, a poza tym kobieta miała małe dziecko, które bardzo kochała.

- Bliscy zaginionej nie cofnęli się nawet przed zatrudnianiem jasnowidzów - mówi śledczy z opolskiego Archiwum X. - Jeden z nich zapewniał, że kobieta bawi nad morzem, inny sugerował, że nie żyje i widzi rybki w stawie, więc trzeba jej szukać w jakimś niewielkim zbiorniku wodnym.
Kolejny przesłał podobno rodzinie Joanny mapkę terenu pod Opolem, gdzie należałoby szukać jej zwłok.

Mroczny lasek pod Opolem

Zagadka zaginięcia młodej mieszkanki Nysy rozwiązała się rok po jej zniknięciu. W kwietniu 1994 roku w okolicach obecnego marketu Makro, w niewielkim lasku, znaleziono zwłoki kobiety przykryte gałęziami. Wokół nich resztki ubrań, które pasowały do opisu tych, które w dniu zaginięcia miała na sobie Joanna M. Krótko po tym jej zwłoki zidentyfikowano.

- Podejrzewamy, że scenariusz mógł wyglądać tak: na ulicy Wrocławskiej kobieta zatrzymała okazję - snuje hipotezę jeden z policjantów. - Kierowca jechał w kierunku Nysy, ale za Opolem, gdzie nie było jeszcze wtedy ani obwodnicy, ani stojącego tam teraz marketu, zboczył w las.

Czy zanim kobieta została zamordowana, bo co do tego policjanci nie mają wątpliwości, doszło również do przestępstwa na tle seksualnym - nie wiadomo. Na to i inne pytania dotyczące tej tajemniczej zbrodni mają odpowiedzieć kolejne badania i ekspertyzy, które zostaną przeprowadzone na zlecenie policjantów z Archiwum X.

- Współczesna technika jest dużo bardziej zaawansowana niż ta dostępna policji w 1993 czy 1994 roku - mówi Jarosław Dryszcz z biura prasowego opolskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Dla przykładu: kiedyś, jeśli na miejscu zbrodni zabezpieczyliśmy jakiś włos, to byliśmy w stanie tylko porównywać go z innym i stawiać tezę, że oba pochodzą od tej samej osoby. Dziś, dzięki badaniom DNA, możemy stwierdzić to z całą pewnością. Nasz zespół wykorzystuje też najnowsze techniki badań kryminalistycznych w dziedzinie daktyloskopii, czyli porównywania linii papilarnych.

Niezbadane ślady zbrodni

Badania DNA to jedne z tych, które będą w tej sprawie prowadzone na podstawie zabezpieczonych 15 lat temu śladów.

- Ich rezultat nie zależy od upływu czasu, tylko od ilości zebranego wtedy materiału - stwierdza Jarosław Dryszcz.

Bardzo ważnym elementem tej tragicznej sprawy jest też zaginiony komputer typu palmtop - Atari Portfolio. Niewielkie, podobne do dzisiejszego notebooka, urządzenie.

- Joanna M. miała go ze sobą na egzaminie, z którego wyszła tuż przed śmiercią - mówi śledczy z opolskiego Archiwum X. - Należał do kogoś z jej rodziny i nie został w 1994 roku znaleziony na miejscu zbrodni. Jego ślad mógłby nas naprowadzić na sprawcę zbrodni.

Opolska policja apeluje też do wszystkich, którzy przypomnieliby sobie, jakikolwiek szczegół dotyczący tej sprawy.

- Niewykluczone, że ktoś widział wtedy coś podejrzanego - stwierdza Jarosław Dryszcz. - Trzeba pamiętać, że na Wrocławskiej, gdzie najprawdopodobniej po egzaminie dotarła Joanna M., było wtedy zapewne dość spokojnie. Była niedziela, dość wczesny poranek. Na pewno nie było dużego ruchu na drodze.

Ktokolwiek widział coś, co mogłoby się wiązać z tą sprawą i po kilkunastu latach to pamiętać, może dzwonić na nr (77) 422 22 02 i prosić o kontakt z którymś z funkcjonariuszy z Archiwum X.

- Okazuje się, że w tym względzie upływ czasu też nie przekreśla uzyskania cennych informacji - stwierdza jeden z funkcjonariuszy. - W przypadku kilku innych spraw, którymi się także zajmujemy, po publikacji w prasie informacji o tym, że na powrót się nimi zajmujemy, odzew był ogromny.

Świadkowie nie zapominają

Tak było na przykład w przypadku zabójstwa Wity K., 37-letniej mieszkanki bloku przy Batalionu "Parasol" na opolskim ZWM-ie. Do zbrodni doszło w 1996 roku. Zabójca był brutalny - rzucał kobietą o ściany, szafki, bił po całym ciele. Zwłoki znalazła córka zabitej, gdy wróciła z pobytu u rodziny w jednej z podopolskich wsi. Sprawę po roku umorzono. Archiwum X zajęło się nią rok temu. nto pisała o tym we wrześniu 2010 r.

- Odzew po tekście był duży, sprawdzamy wszystkie ślady, o których mówili nam dzwoniący ludzie - stwierdza jeden z policjantów. Jakie - tego zdradzać nie chce dla dobra śledztwa.

Jednostka istnieje od września 2008 roku. W jej skład wchodzi pięciu doświadczonych policjantów z różnych wydziałów KWP Opole. Żaden z nich nie ma mniejszego stażu w policji niż 12 lat, najstarszy służy już 20 lat.

Kolejna sprawa "na tapecie" opolskiego Archiwum X to zabójstwo samotnego 70-latka z Brzegu sprzed 20 już prawie lat. Sprawca wszedł do jego domu i uderzył tępym narzędziem w głowę. Mężczyzna zginął. Zabójca splądrował mieszkanie, zabrał pieniądze i uciekł.

Opolscy policjanci szukają też zabójcy, który w sposób wyjątkowo brutalny pozbawił 20 lat temu życia Dorotę z Malerzowic Małych pod Nysą. 4 października 1991 roku 19-letnia wtedy dziewczyna wracała z "Cukrów Nyskich" z drugiej zmiany. Wysiadła z autobusu na przystanku w Grądach, a potem szła pieszo.

Morderca czekał na nią w niewielkim zagajniku. Był niezwykle brutalny. Wybił dziewczynie zęby, wyrwał żuchwę. Policja odkryła ślady krwi na motorowerze należącym do starszego mężczyzny mieszkającego w okolicy, ale nie było dowodów na jego winę. Powiedział, że przejeżdżał tylko tamtędy i być może wjechał w kałużę krwi. Do dziś morderca Doroty chodzi na wolności.

Na rozwikłanie zagadki każdego zabójstwa śledczy mają 30 lat. To tylko pozornie długi okres.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska