Oldrzyszowice pod Lewinem Brzeskim: jest 8 rano, kiedy policja dostaje informację o zwłokach w rowie melioracyjnym. Na miejscu pracują technicy, prokurator, pomagają strażacy, a dyżurny z komisariatu wydzwania po okolicznych przychodniach, szukając lekarza, który zgodzi się przyjechać i wystawić akt zgonu.
- Udało się... po ponad pięciu godzinach - mówi Bogusław Dąbkowski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Brzegu. - Niestety, takie sytuacje zdarzają się regularnie, zwykle wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie szybko ustalić tożsamości ofiary. Albo gdy mamy do czynienia z bezdomnym, który nie należał do żadnej przychodni.
W takich wypadkach policja ma problem, ponieważ przepisy regulujące obowiązek wystawiania aktów zgonu są przestarzałe, a lekarze rodzinni tłumaczą, że nie mogą opuszczać dyżurów, żeby poświadczać zgon nie swoich pacjentów.
Dlatego coraz częściej ten obowiązek biorą na siebie samorządy. Wzorując się na krajach anglosaskich, gdzie istnieje instytucja koronera, czyli urzędnika stwierdzającego zgon w nagłych wypadkach, umowę z lekarzami podpisały już m.in. Opole i Nysa.
- Od 2014 roku mamy dwoje lekarzy, którzy są wzywani do przypadków, gdy nie można ustalić, gdzie zmarły leczył się w ciągu ostatnich 30 dni - mówi Maria Paleczna z nyskiego starostwa. - W ciągu roku mamy do 20 takich wyjazdów.
Teraz do zatrudnienia koronera przymierza się powiat brzeski.
- Lada dzień ogłosimy konkurs i liczę, że do końca miesiąca będziemy mieli takiego lekarza - zapowiada starosta Maciej Stefański. - Oczywiście zapłacimy za niego z własnego budżetu, bo nikt nam tych pieniędzy nie da. - To będzie ułatwienie dla nas, ale i dla rodzin, które czekają, aż firma pogrzebowa zabierze ciało zmarłego z domu - podkreśla Dąbkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
