Opolskie szkoły błyskawicznie integrują pierwszych małych uchodźców z Ukrainy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Dzieci w świetlicy szkolnej w Moszczance. W środku dwóch chłopców z Ukrainy. Zintegrowali się błyskawicznie.
Dzieci w świetlicy szkolnej w Moszczance. W środku dwóch chłopców z Ukrainy. Zintegrowali się błyskawicznie. Krzysztof Strauchmann
Szkoły i przedszkola nie czekając na przepisy i gwarancje finansowania otwierają się na dzieci z objętej wojną Ukrainy. Jeszcze chętniej przyjmują nowych kolegów polskie dzieci.

Do szkoły podstawowej w Moszczance koło Prudnika pierwsze dzieci z Ukrainy dotarły w ubiegły czwartek. Przychodzą pieszo z ośrodka dla uchodźców w Pokrzywnej, oddalonej zaledwie o kilometr. Przez dwa dni dzieci chodziły tylko na zajęcia świetlicowe i cały czas pozostawały pod okiem mam. W poniedziałek po raz pierwszy zostały w szkole same i uczestniczyły w normalnej lekcji.

- Bawimy się razem bardzo dobrze. Jak rozmawiamy? Po ukraińsku!

– wołają zgodnie wszystkie dzieci w świetlicy szkolnej.

- Mamy na razie troje dzieci z Ukrainy w wieku 8 do 10 lat, a ile będzie, tego nikt nie wie? – mówi Małgorzata Tuz, dyrektor Zespołu Szkolno – Przedszkolnego w Moszczance. – Pracujemy metodą prób i błędów, bo to dla nas nowa sytuacja, ale nasze dzieci bardzo dobrze przyjęły nowych kolegów. Nie było żadnych barier, razem grają w piłkę, razem się bawią.

Jedenaście dzieci od czwartku chodzi do przedszkola i szkoły stowarzyszeniowej w Starym Lesie w gminie Głuchołazy. Mieszkają w ośrodku agroturystycznym Czarkowice Młyn w niedalekiej Kępnicy.

- Wszystkie trafiły do klas swojego rocznika i chodzą z innymi normalnie na zajęcia – mówi Beata Wizimirska, dyrektor szkoły w Starym Lesie. – To dzieci rodzin z Winnicy, w swojej szkole uczyły się języka niemieckiego, tak jak nasze dzieci. Dlatego rozmawiają trochę po niemiecku, trochę po polsku i ukraińsku. Pomimo bariery językowej na zajęciach z biologii czy matematyki nadążają za pracą całej grupy. Na innych lekcjach skupiają się na nauce języka polskiego. Jesteśmy małą szkołą, klasy nie są u nas liczne. Dzięki temu nauczyciele mają więcej czasu, żeby pracować z nowymi uczniami.

Dzieci trafiły do Polski bez swoich książek, zeszytów, plecaków, przyborów szkolnych. Brakami zajęli się społecznicy z Polski. W Starym Lesie część przyborów kupiono za pieniądze stowarzyszenia, które prowadzi szkołę. Część donieśli rodzice polskich dzieci.

- Oni bardzo szybko się integrują z naszymi uczniami – mówi dyrektor Beata Wizimirska. – Dogadują się, chodzą uśmiechnięci po korytarzu, mówią nam po polski „dzień dobry”.

Dla uczniów w Starym Lesie problemem okazuje się transport. Ośrodek dla uchodźców mieści się w gminie Nysa, szkoła w gminie Głuchołazy. Żadna gmina nie dowozi tędy dzieci do szkoły. Przywożą je i zabierają do domu prywatnymi samochodami właściciele ośrodka Czarkowice Młyn, gdzie mieszka 24 uciekinierów z Ukrainy.

- To dla nas spory problem, ale żadna gmina nie chce się zająć dowozem – mówi Danuta Jurzyna, właścicielka ośrodka. – Nasi dorośli Ukraińcy też chcieli by się zaangażować w wolontariat, ale nie mają jak dojechać do Nysy.

Kuratorium liczy chętnych

Opolskie Kuratorium Oświaty zbiera pierwsze, jeszcze niedokładne dane o tym, ile dzieci z Ukrainy zamierza rozpocząć naukę w polskich szkołach. Na 110 tysięcy wszystkich uczniów na Opolszczyźnie może ich być niebawem nawet kilka tysięcy. Wstępne dane z ubiegłego tygodnia mówią o kilkudziesięciu osobach w gminie Głuchołazy, w Opolu, Ozimku, Brzegu czy Prószkowie. Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowuje pilnie nowe przepisy, ułatwiające przyjmowanie dzieci uchodźców do szkoły czy przedszkola.

- Nowe przepisy mają być maksymalnie elastyczne – tłumaczy założenia zmian Robert Socha z Opolskiego Kuratorium Oświaty. – Do przyjęcia do szkoły nie będą potrzebne świadectwa ukończenia klas. Wystarczy oświadczenie rodzica czy opiekuna dziecka. Mają być ułatwienia w zatrudnianiu nauczycieli z Ukrainy, możliwość zatrudniania nauczyciela wspomagającego, znającego język ukraiński, nawet bez kwalifikacji pedagogicznych. Ma być uwolnione dotychczasowe pensum, nauczyciele za ich zgodą będą więc mogli pracować więcej niż obecne 1,5 etatu. Nowelizacja przepisów na też pozwolić na tworzenie grup nauczania większych niż 25 osób w klasach nauczania początkowego.

Dyrektor szkoły na podstawie swojej diagnozy będzie decydował, czy dziecko – uchodźca zna wystarczająco język polski, żeby sobie poradzić z realizacją programu w klasie swoich rówieśników. Jeśli nie, to na zajęcia przygotowawcze, gdzie będzie się przede wszystkim uczyć języka polskiego. Grupy przygotowawcze będą tworzone nawet pomiędzy szkołami.

- Sytuacja jest bardzo płynna. Część uchodźców deklaruje, że nie zostanie u nas na dużej, ale chcą jechać do innych krajów. Czekamy, ile osób zadeklaruje, że chce korzystać z naszego systemu oświaty – mówi Robert Socha z Kuratorium Oświaty. – Już przed wybuchem wojny na Ukrainie mieliśmy w systemie oświaty wykazanych 1,8 tysiąca uczniów z Ukrainy na Opolszczyźnie. Oni już wspierają swoich kolegów, którzy przyjechali w ostatnich dniach. Pomagają im przełamać obawy, budują ich poczucie zaufania i bezpieczeństwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska