Opolskie szpitale walczą o pacjentów

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Na zdjęciu: 6-letni Bruno Poniatowski z wujkiem Cezarym i dr Ewą Ladrą-Wieczorek, zastępcą ordynatora pediatrii szpitala w Oleśnie. - Dla dzieci to ważne, że mogą oglądać bajki w komputerze, a na dodatek stale przebywa z nimi ktoś bliski - mówi wujek chłopczyka.
Na zdjęciu: 6-letni Bruno Poniatowski z wujkiem Cezarym i dr Ewą Ladrą-Wieczorek, zastępcą ordynatora pediatrii szpitala w Oleśnie. - Dla dzieci to ważne, że mogą oglądać bajki w komputerze, a na dodatek stale przebywa z nimi ktoś bliski - mówi wujek chłopczyka. Mirosław Dragon
Umożliwiają chorym korzystanie z laptopów, organizują dla nich koncerty, oferują ciężarnym porody ze znieczuleniem czy też obiad prosto z... restauracji.

W wielu szpitalach w Polsce pacjenci nie mogą używać grzałek, suszarek do włosów, laptopów ani ładowarek do telefonów.

Dyrektorzy tych placówek twierdzą bowiem, że NFZ płaci im tylko za leczenie, a dodatkowe zużycie energii naraziłoby ich na straty. Poparła ich nawet rzecznik ministra zdrowia Agnieszka Gołąbek, która oznajmiła, że korzystanie z energii elektrycznej przez pacjentów do celów prywatnych nie jest usługą medyczną.

- Nie dajmy się zwariować, gdyż nie są to żadne oszczędności - uważa Andrzej Prochota, dyrektor Szpitala Powiatowego w Oleśnie. - My musimy teraz zabiegać o pacjentów, kokietować ich nie tylko poziomem leczenia i aparaturą, ale też warunkami pobytu.

Nuda jest bowiem najgorszym wrogiem leczenia. Dlatego u nas chorzy mogą korzystać z laptopów i radioodbiorników czy naładować komórkę bez problemu. Natomiast grzałek nie muszą przynosić, bo na każdym oddziale jest kuchnia, która serwuje herbatę bez ograniczeń. Jest też kuchenka mikrofalowa, gdzie można sobie podgrzać coś do zjedzenia.

W oleskim szpitalu w większości sal są telewizory, 14 godzin oglądania kosztuje 6 zł.
- Nie planujemy wykupienia abonamentu, gdyż uważamy, że jeśli 3-4 pacjentów, bo tyle osób jest w pokoju, podzieli tę kwotę między siebie, to niewielki wydatek - podkreśla Andrzej Prochota. - Większy problem, jak zauważyłem, stanowi wybór programu, bo każdy chce oglądać coś innego. Obowiązuje zasada: kto ma pilota, ten ma władzę...

Duże, wieloprofilowe szpitale nie narzekają na brak pacjentów. Ale mniejsze, powiatowe, zwłaszcza jeśli mieszczą się po sąsiedzku (jak np. w Kluczborku, Namysłowie i Oleśnie), muszą mocno walczyć, żeby nie wypaść z rynku.

Przykładem szpitala, który uniknął likwidacji, jest Krapkowickie Centrum Zdrowia. Stało się to dzięki gruntownemu remontowi placówki i ściągnięciu do niej uznanych specjalistów. W efekcie coraz więcej Opolanek jeździ tam rodzić dzieci.

- Na ciężarne czekają u nas trzy pojedyncze, przytulne i zarazem fachowo urządzone sale porodowe - zachwala Marcin Misiewicz, prezes krapkowickiego centrum. - Każda z nich ma własny węzeł sanitarny, co gwarantuje pacjentkom pełną intymność. Przyszłe mamy, jeśli nie ma przeciwwskazań medycznych, mogą liczyć na znieczulenie zewnątrzoponowe przy porodzie lub mogą skorzystać z gazu rozweselającego, za co nie pobieramy żadnej opłaty.

- Poród nie może być karą - twierdzi dr Czesław Milejski, ordynator Oddziału Ginekologiczno-Położniczego. - Jeśli pacjentka boi się bólu, to dlaczego mamy jej nie pomóc? Urządziliśmy również pokój przygotowań, w którym ciężarna, zanim zacznie się na dobre akcja porodowa, może spędzać czas z najbliższymi. Trzymają tam swoje rzeczy, napoje, kanapki. Jest łazienka. Gdy zaczyna się poród, jedna osoba z rodziny może przejść z rodzącą na salę.

Z kolei Opolskie Centrum Onkologii, ze względu na swoją specyfikę, kładzie duży nacisk na sferę duchową pacjentów. Tradycją w tym szpitalu są już koncerty. Jeden z nich odbył się w marcu pod hasłem: "Muzyka naszych serc" i wystąpili wtedy dla chorych po raz pierwszy lekarze. Innym razem śpiewał chór chłopięcy z opolskiej filharmonii, grało też trio na skrzypcach.

W najbliższą niedzielę odbędzie się (o godz. 13.00) koncert zespołu Soul City, finalisty programu "X Factor". A na 3 października jest już zaplanowany spektakl "Śladami Małego Księcia". Wszystkie imprezy odbywają się w nowoczesnym budynku zakładu radioterapii, gdzie są ku temu odpowiednie warunki.

- Staramy się naszym pacjentom urozmaicić życie, żeby choć na chwilę przegonili złe myśli - mówi dr Wojciech Redelbach, dyrektor OCO. - Nie dość, że są zmartwieni chorobą, to jeszcze się nudzą, gdy są poddawani długiej radioterapii czy chemioterapii. Dla naszych chorych wystąpił też charytatywnie Michał Bajor, ale prosił, żeby to utrzymać w tajemnicy. Chciał śpiewać tylko dla nich.

Od pewnego czasu pacjenci w OCO mogą uczestniczyć w zajęciach z muzykoterapii. Część instrumentów szpital kupił, a część wypożyczył.

- Każdy gra jak potrafi, bo przede wszystkim chodzi o to, żeby sprawić tym ludziom radość, by mogli swój niepokój i smutek jakoś odreagować - dodaje dr Wojciech Redelbach.

Natomiast w Krapkowickim Centrum Zdrowia chorzy (z wyjątkiem tych na diecie) dostają wprawdzie jednakowe obiady, ale jeśli ktoś sobie życzy, to za dodatkową opłatą może otrzymać coś specjalnego z restauracji, z którą szpital zawarł specjalną umowę.

- Dzięki temu spełniamy indywidualne życzenia pacjentów i jednocześnie mamy pod kontrolą wybierane przez nich posiłki, muszą być bezpieczne - zaznacza Marcin Misiewicz.
- Niestety, ogranicza nas kontrakt, nie możemy wymyślać zbyt wielu atrakcji - przyznaje Marek Drobik, dyrektor Szpitala MSWiA w Opolu. - Ale u nas kuszącą propozycją są pokoje chorych, wszystkie wyposażone w oddzielne łazienki. Większość z nich wyremontowaliśmy rok temu od podstaw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska