Opolskie. W czasie pandemii piliśmy wyjątkowo dużo alkoholu. Statystyczny mieszkaniec przepił w 2020 roku ponad 1000 zł

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Wydatki na alkohol w 2020 r. wzrosły, pomimo zamkniętych restauracji i zakazu organizacji imprez. Najbardziej wzrosła sprzedaż wódek, a spadła sprzedaż win.

Właściciele sklepów, barów i restauracji przesłali do gmin coroczny raport na temat wartości sprzedanego alkoholu. Dane są wstrząsające. Przykładowo w gminie Strzelce Opolskie mieszkańcy wydali w minionym roku 31,8 mln zł na procentowe trunki.

W przeliczeniu na liczbę mieszkańców (wliczając w to także dzieci) wychodzi po 1043 zł na głowę. Nie jest to rekordowa suma, bo w sąsiednim Kędzierzynie-Koźlu sklepy i lokale gastronomiczne sprzedały alkohol o wartości aż 70,5 mln zł, co w przeliczeniu na „głowę” daje 1163 zł w skali roku.

Dane należy traktować orientacyjnie, bo w strzeleckich i kędzierzyńsko-kozielskich sklepach zakupy robią także osoby przyjezdne (tego nie da się rozgraniczyć w raportach). Z drugiej strony, mieszkańcy tych gmin także kupują alkohol będąc na wyjeździe.

- Z danych sprzedażowych wynika, że rośnie sprzedaż trunków wysokoprocentowych, natomiast maleje sprzedaż win - mówi Henryk Czempiel, z urzędu miejskiego w Strzelcach Opolskich. - Najwięcej alkoholu klienci kupują w marketach. Ponadto w czasie pandemii, gdy lokale gastronomiczne zostały zamknięte, obroty sklepów w tym asortymencie jeszcze wzrosły.

Przed pandemią w gminie Krapkowice 1 na 10 butelek kupowana była w restauracji. W trakcie pandemii spożycie alkoholu spadło w restauracjach o ok. 40 proc. Jednak ogólna suma sprzedanych trunków utrzymała się na zbliżonym poziomie, bo mieszkańcy nadrobili brak możliwość napicia się w restauracji, przez zakup alkoholu w sklepach.

Co ważne, w gminach Strzelce Opolskie i Kędzierzyn-Koźle wydatki na alkohol wzrosły od 1-3 proc. porównując rok 2020 do 2019.

Natomiast w Opolu wzrost sprzedaży alkoholu wzrosła o blisko 4 proc. - sklepy i restauracje sprzedały go za sumę aż 162 mln zł.

Prof. Tomasz Grzyb z Uniwersytetu SWPS, zajmujący się psychologią wpływu społecznego, nie jest zaskoczony tymi wynikami.

- Pandemia była i wciąż jest przyczyną wielu stresów - zauważa prof. Grzyb. - Ludzie tracą pracę, maleją ich dochody i czują, że tracą kontrolę nad podstawowymi sprawami życiowymi, bo nie mogą np. zaplanować spotkania z rodziną czy też wakacji. To sprawia, że częściej sięgają po alkohol.

Naukowiec dodaje, że procentowe trunki są w Polsce używane wyjątkowo często do regulowania nastroju lub jako forma odreagowania.

- Nawyki picia alkoholu są w wielu domach podobne - dodaje. - Mężczyzna lub kobieta wracają do domu, stwierdzają, że to był ciężki dzień w pracy i w związku z tym sięgają po butelkę, bo przecież „zasłużyli na alkohol”. Takie radzenie sobie z napięciem to niestety krótka droga do alkoholizmu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska