Opolskim samorządom potrzeba więcej pieniędzy

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Styczeń 2012. Protest przeciwko likwidacji gimnazjum nr 3 w Nysie.  Uchwałę w tej sprawie unieważnił później wojewoda. W tym roku radni podjęli ją ponownie. Władze Nysy tłumaczą, że subwencje   oświatowe nie wystarczą na utrzymanie trzech gimnazjów w mieście.
Styczeń 2012. Protest przeciwko likwidacji gimnazjum nr 3 w Nysie. Uchwałę w tej sprawie unieważnił później wojewoda. W tym roku radni podjęli ją ponownie. Władze Nysy tłumaczą, że subwencje oświatowe nie wystarczą na utrzymanie trzech gimnazjów w mieście. Krzysztof Strauchmann
Z tego, co dostają od rządu, gminy i powiaty nie dają już rady utrzymać dróg, szkół i urzędów. Bez zmian ten system się zawali.

Najwięksi pracodawcy w Polsce (jeśli policzyć etaty w urzędach, szkołach, bibliotekach itd.), najwięksi inwestorzy (budują drogi, wodociągi, obiekty sportowe), najwięksi właściciele ziemscy i świadczeniodawcy (wypłacają różnego rodzaju zasiłki). Mowa o samorządach: gminach, powiatach i urzędach marszałkowskich.

Zespół polskich naukowców kierowany przez prof. Jerzego Hausnera właśnie opracował raport na temat ich bolączek oraz zaproponował zmiany na lepsze.

Maciej Sonik, starosta krapkowicki i jeden z ośmiu konsultantów tego raportu (absolwentów Szkoły Liderów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności), mówi, że dokument obrazuje rozkrok, w jakim stoi polska samorządność.

- Z jednej strony samorządy są sprowadzane do roli realizatorów zadań zleconych odgórnie przez rząd, np. prowadzą szkoły. Z drugiej oczekuje się od nich, że będą wpływały na rozwój "małych ojczyzn" - wyjaśnia Maciej Sonik. - Musimy określić, w którym z tych kierunków ma podążać polski samorząd, i dać mu ku temu narzędzia.

Prof. Hausner (były wicepremier) zauważa, że rząd ma tendencję do spychania zadań w dół, ale mechanizmy ich finansowania są złe.

- Dotacje są celowe, co oznacza, że nie możemy ich rozdysponować w inny, nawet bardziej efektywny sposób - przyznaje starosta krapkowicki Maciej Sonik. - Powiat w zasadzie nie ma własnych dochodów, a bez tego trudno dobrze działać.

O tym, jak niedopasowane jest finansowanie zadań zlecanych samorządom przez rząd, przekonuje przykład ciągnącego się od roku konfliktu między burmistrzem Brzegu i wojewodą opolskim. Wojciech Huczyński ograniczył godziny pracy brzeskiego Urzędu Stanu Cywilnego, tłumacząc, że na jego finansowanie w pełnym wymiarze tylko w ub.r. zabrakło mu 100 tys. zł. Rządowa dotacja od wojewody nie starczyła.

Burmistrz Huczyński tłumaczy, że z własnej kasy dokładać do rządowych zadań nie może. Inne gminy dokładają.

Kolejnym problemem, który narasta od lat, jest utrzymanie szkół. Dotacja państwa idzie za dzieckiem, a tych z roku na rok ubywa. Zostają natomiast budynki do utrzymania i pracownicy.
Brygida Wiencek, radna ze Strzeleczek i druga z Opolszczyzny konsultantka raportu, ocenia, że w przypadku oświaty największym ograniczeniem dla samorządowców jest Karta nauczyciela, korzystniejsza niż Kodeks pracy.

Strzeleczki prowadzą pięć szkół podstawowych i jedno gimnazjum, w których uczy się 555 dzieci. Zatrudniają do nich nauczycieli na 50 etatach. - Demografia jest nieubłagana i również nasza gmina będzie musiała się z tym tematem wkrótce zmierzyć - mówi Brygida Wiencek.

Co zrozumiałe, łączenie i likwidacja szkół wiążą się zwykle z ogromnym niezadowoleniem mieszkańców. Tak było m.in. w Nysie, gdzie przed rokiem gminie nie udało się doprowadzić do likwidacji PGnr 3, bo uchwałę unieważnił wojewoda.

Na styczniowej sesji w tym roku radni ponowili uchwałę. Burmistrz Jolanta Barska przyznała wówczas, że trudno się słucha rozżalonych rodziców i nauczycieli, ale sprawa jest ewidentna. W gminie jest 4300 uczniów, ale co roku będzie ich o około 150 mniej. Miasto dopłaca do oświaty około 20 mln zł.

Autorzy raportu samorządowego przyznają, że np. przeniesienie na gminy obowiązku wypłacania wynagrodzeń dla nauczycieli było złym posunięciem i dziś ciąży samorządom.

- Państwo powinno stworzyć odpowiednio wyceniony katalog podstawowych usług, które będzie świadczyło za pośrednictwem samorządów - uważa współautor raportu, dr Bartłomiej Nowotarski, prawnik i konstytucjonalista z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. - Ale też powinno udostępnić tym samorządom większy udział w podatku do podziału według ich potrzeb, oczywiście podlegających kontroli.

Zgadza się z tym Maciej Sonik: - Wówczas burmistrzowie mogliby np. dowozić do szkoły dzieci, które mieszkają w odległości mniejszej niż 3 kilometry. Dziś, absurdalnie, na takie służące społeczności lokalnej działania nie pozwala prawo. Wielu samorządowców boi się wychylać, a przecież powinny konkurować o to, żeby ludzie chcieli osiedlać się właśnie na ich terenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska