Pozytywnych przykładów - kiedy szefowie udowodnili, że mają serce - jest dużo więcej.
Wiesław Bednarz z Bedmet Logistic, właściciel jednej z firm, która broniła wałów na Metalchemie opowiadał w piątek, że cena worków jutowych, w które wsypywali piasek skoczyła w ciągu kilku dni z 60 groszy na 2,20 zł.
– Plastikowe, które dostaliśmy od miasta nie nadają się, bo łatwo rozrywają się na krzakach, a my musimy je nosić na plecach, bo wał jest tak nasiąknięty, że wjeżdżanie samochodami nie wchodzi w grę – tłumaczył.
W dodatku worków, których potrzebowali ratownicy, brakowało w promieniu 200 km od Opola. Ale trudno się dziwić - w ubiegłym tygodniu był to produkt pierwszej potrzeby w wielu województwach, które dotknęła powódź.
Pan Jan z Kędzierzyna-Koźla informował nas, że jedna z tamtejszych stacji benzynowych podniosła ceny aż o 10 gorszy. – Jest o kilka groszy droższa od konkurencji. Nie chciałbym myśleć, że ten koncern próbuje zarobić na nieszczęściu, ale jak inaczej wytłumaczyć tak drastyczną podwyżkę – zastanawia się.
Na szczęście, pozytywnych przykładów, kiedy firmy zaangażowały się w pomoc poszkodowanym i ratowanie zagrożonych wałów jest dużo więcej.
Wszystkie, które działają na terenie po nieistniejącym Metalchemie, ramię w ramię zajęły się umacnianiem wałów, o których kondycję najbardziej obawiali się spece od hydrologii.
– Nie trzeba było nikogo z załogi zachęcać do układania worków – opowiada Janusz Zajączkowski, prezes APC Presmet. – Nie pytali, ile za to zarobią. Należą im się szczególne podziękowania od wszystkich zarządów firm.
W sumie „obrońcy Metalchemu” ułożyli od wtorku do wczoraj (przy wsparciu ok. 100 żołnierzy, strażaków i więźniów) 183 tysiące worków, a w nich 5,5 tys. ton piachu. Dyżurowali przy wałach całą dobę, na zmiany.
W Kędzierzynie-Koźlu w ratowanie przerwanego wału zaangażowała się firma transportowa M+, która oddała do dyspozycji ciężarowe samochody, kierowców i operatorów koparek.
Pierwsi w eskorcie policji na sygnałach wozili przez całe miasto kruszywo z terenów Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Drudzy zatykali nim wyrwę w wale.
W transporcie pomogła też inna kędzierzyńska firma - PRDiM.
Właściciel firmy zajmującej się usługami transportowymi, który pomagał podczas akcji ratunkowej w Zawadzkiem, nie wziął za to ani grosza.
Ratowników pracujących przy wałach wspomagali restauratorzy, m.in. Państwo Jaguś ze Staniszcz Wielkich w gminie Kolonowskie, którzy dowozili im przygotowane w restauracji obiady.
Podobnie restauracja „Pod Słońcem” w Kędzierzynie-Koźlu rozdała posiłki ratownikom i poszkodowanym przez wodę, którzy nie mogli wrócić do własnych domów.
Brzeskie piekarnie dostarczały za darmo pieczywo do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, które potem było rozwożone łódkami do osób uwięzionych w domach.
Piekarnia z Wielowsi oddała pieczywo dla poszkodowanych mieszkańców Zawadzkiego.
- Biedronka poprosiła nas o sporządzenie listy potrzebnych produktów – relacjonuje Maria Klimowicz, kierownik OPS w Zawadzkiem. – Wypisaliśmy na niej przede wszystkim rękawice, wiadra, środki czystości i do dezynfekcji, bo to teraz jest najbardziej potrzebne mieszkańcom, do których domów wdarła się woda – informuje.