Oglądał pan niedawno tereny inwestycyjne w Brzegu przygotowywane do włączenia do strefy. Jakie są na to szanse?
Wniosek o to, podobnie jak kilka innych czeka na rozpatrzenie w ministerstwie. W przypadku innych lokalizacji mamy zainteresowanych nimi inwestorów, więc są priorytetowe. W Brzegu brakuje jeszcze infrastruktury, ale sąsiedztwo Skarbimierza powinno przyciągać tu nowe firmy.
Zarząd strefy zdecydował o likwidacji biura w Opolu, podczas gdy pozostałe zostały. Budzi to obawy, że starania o pozyskiwanie inwestorów w naszym regionie będą szły oporniej...
Zarząd źle oceniał funkcjonowanie biura w Opolu. Zlikwidowano także biuro w Bolesławcu, ale to nie ma wpływu na funkcjonowanie strefy. Obejmuje ona kilka województw (wielkopolskie, lubuskie, dolnośląskie, opolskie) i staramy się pozyskiwać inwestorów do każdego z nich jednakowo. Trzeba pamiętać, że firmy mają pewne preferencje i to one ostatecznie decydują, który teren wybierają.
A jednak Opolszczyzna wiązała duże nadzieje ze zwiększeniem udziałów w spółce zarządzającej strefą, licząc na „swoich” ludzi w zarządzie i radzie nadzorczej, a co za tym idzie na zwiększenie liczby firm inwestujących w regionie...
Po raz pierwszy województwo ma przedstawiciela w zarządzie strefy i to jest wartość sama w sobie. Jednak podkreślam, że jako członek zarządu strefy jestem współodpowiedzialny za funkcjonowanie spółki we wszystkich czterech wymienionych regionach w równych częściach.
Jaka jest perspektywa dla stref ekonomicznych w Polsce?
Na razie wiemy, że mają działać do 2026 roku. Inwestorzy mają więc jeszcze 10 lat na korzystanie z ulg wynikających z wyboru terenów w strefach. WSSE jest największą strefą w Polsce. O tym, czy należy ją jeszcze powiększać, zdecyduje rząd.