Pierwszy rok pracy “na swoim” mają już za sobą i zgodnie mówią: - To była dobra decyzja.
Przez piętnaście lat nie pracowałam, a potem nagle stałam się bizneswomen. Spałam czasem po 5-6 godzin, ale byłam przeszczęśliwa. Dlaczego? Dlatego, że praca po prostu była - przyznaje Joanna Kluczny z Chrząszczyc koło Prószkowa.
Zobacz: Magdalena i Krzysztof Kałużowie z Łowkowic prowadzą przykładne gospodarstwo
Pani Joanna niecałe dwa lata temu założyła własną firmę. Jak mówi, musiała działać, bo nie chciała być kurą domową. - Chciałam od życia czegoś więcej - wspomina.
Postawiła na ekskluzywną pościel. Szyje na konkretne zamówienia klientów. Można u niej zażyczyć sobie m.in. pościele ze zdjęciami.
- Nie są to bynajmniej zwykłe naklejki. Stosuję podciśnieniowe barwienie włókien, dzięki czemu obrazek na pewno nie zniknie - tłumaczy.
Pracę na swoim zaczęła w listopadzie. Dla tego typu biznesu, to martwy sezon. Więc - przyznaje - początki były trudne.
- Miałam takie momenty, kiedy myślałam, że nic z tego nie będzie. Żadnego odzewu. Ale potem nagle ludzie zaczęli do mnie ściągać - opowiada - Prawdopodobnie dlatego, że postawiłam na reklamę. Co zarobiłam, od razu inwestowałam.
Dziś Joanna Kluczny ma coraz odważniejsze plany na przyszłość. Chciałaby otworzyć własny sklep w Opolu. - Na głowie stanę, by to osiągnąć - zapowiada - Chcę zyskać więcej klientów. Do mnie, na wieś raczej nie przyjadą.
Zobacz: Opolskie firmy nie boją się zatrudniać rodziców
A jak dodaje, choć od momentu założenia własnej firmy, jej życie wywróciło się do góry nogami i nie zawsze było łatwo, decyzji nie żałuje. - Jestem bardzo zadowolona - przyznaje.
Również Małgorzata Skowrońska z Jarnołtówka przez długie lata nie pracowała
- Sytuacja życiowa zmusiła mnie, bym zajęła się domem i rodzinnym gospodarstwem rolnym - tłumaczy.
Prawie dwa lata temu jej sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. - Nadszedł czas na realizację własnych marzeń - uśmiecha się.
Otworzyła firmę. Swoich klientów zaprasza m.in. na hipoterapię, jazdę konną, przejażdżki saniami czy bryczką, a także do szkółki jeździeckiej.
- Mam już stałych klientów, a nowi też do mnie trafiają. W sezonie na brak ruchu nie mogę narzekać - przyznaje.
Zimą natomiast, gdy ruch jest mniejszy, pani Małgorzata też nie próżnuje. - Czas ten wykorzystuję, żeby się rozwijać. Biorę udział w różnych szkoleniach i kursach - opowiada. - Mam bowiem taką wizję, że każdego roku trzeba robić coś nowego.
W tym roku na przykład będzie się starała o certyfikat ośrodka jeździeckiego, dzięki któremu będzie mogła organizować różne imprezy jeździeckie. Poza tym marzy o hali do jazdy konnej.
- Wszystko jednak w swoim czasie - dodaje.
A jak tłumaczy, dziś może powiedzieć, że choć prowadzenie własnej firmy to robota przez 24 godziny na dobę, jest zadowolona. - Nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?