Opolszczyzna potrzebuje nowych dróg

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Region przecina najdłuższa w Polsce autostrada, ale brakuje nam dogodnego połączenia z południem i północą kraju.

Bez dobrych dróg nie ma rozwoju gospodarczego. Dlatego konieczność budowy nowych korytarzy transportowych to jeden z głównych punktów specjalnej strefy demograficznej, która ma pobudzić gospodarkę Opolszczyzny, a tym samym zahamować odpływ mieszkańców z regionu.

Z kolei Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, powiedziała wczoraj, że budowa nowych dróg między miastami wojewódzkimi oraz połączenie ich z Warszawą to najważniejszy cel inwestycji drogowych w przyszłym budżecie unijnym.

- W przypadku Opolszczyzny atut samej autostrady traci ostatnio na znaczeniu, bo sieć tych dróg w Polsce jest coraz większa i kolejne miasta mają do nich dostęp - mówi dr Kazimierz Szczygielski z wydziału ekonomii i zarządzania Politechniki Opolskiej. - Problem jest inny. Chodzi przede wszystkim o dobry i szybki dojazd do A4 z największych ośrodków Opolszczyzny, czyli z Opola, Kędzierzyna-Koźla, Nysy czy Kluczborka. A z tym nie jest najlepiej.

To prawda. Dojazd ze wszystkich czterech węzłów autostradowych prowadzących do Kędzierzyna-Koźla, największego ośrodka przemysłowego naszego województwa odbywa się wąskimi drogami wojewódzkimi. Tylko dojazd z węzła Olszowa został w ostatnim czasie gruntownie przebudowany. Samo Opole, stolica regionu, również ma fatalne połączenie z autostradą. Pokonanie 25-kilometrowego odcinka z centrum miasta do Prądów zabiera prawie pół godziny i dłużej, gdy trzeba stać w korkach na obwodnicy czy na drogach wyjazdowych z Opola.

Opolszczyźnie brakuje też dobrej drogi, która przecinałaby region z północy na południe. Koncepcja jej powstania znalazła się właśnie w projekcie specjalnej strefy demograficznej. Trasa ma wieść z przejścia granicznego w Prudniku przez Opole, Namysłów do Kępna, a tam łączyć się z drogą ekspresową S11 w stronę Poznania oraz z S8, czyli trasą Wrocław - Warszawa - Białystok.

O pieniądze na budowę tej drogi chcą zabiegać władze województwa.

Budowa trasy z Kępna przez Namysłów Opole, Prudnik do przejścia granicznego Trzebina - Bartultovice kosztować ma astronomiczną kwotę 874 mln zł! To niewiele mniej niż opolski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wydał w ostatnich pięciu latach na remonty i przebudowę dróg krajowych na Opolszczyźnie (1,1 mld zł). Dlatego projekt drogi północ - południe, jako strategiczny, znalazł się w programie specjalnej strefy demograficznej i został przedstawiony premierowi Donaldowi Tuskowi podczas jego niedawnej wizyty w Opolu.

- Szans upatrujemy w kolejnym rozdaniu pieniędzy unijnych na lata 2013-2020, o które toczy się tak zażarty bój, oraz w funduszach z budżetu państwa - mówi Bogusław Wierdak, przewodniczący sejmiku wojewódzkiego. - Połączenie to musi powstać jednak do 2020 roku, kiedy kończy się kolejna perspektywa unijna. Po tym czasie już raczej nie uda się go zrealizować.

Dlatego urząd marszałkowski chce przekonywać do lobbowania za tym projektem w Warszawie. - Zależy nam, by wszyscy opolscy parlamentarzyści, ponad podziałami partyjnymi, zajęli się tą sprawą - mówi Bogusław Wierdak.

Jak zauważa dr Kazimierz Szczygielski z wydziału ekonomii i zarządzania Politechniki Opolskiej, przy budowie korytarza północ - południe przebudowane i wyremontowane będą drogi krajowe nr 39, 45, 41 oraz wojewódzkie nr 454, 429, 414. Powstać mają też obwodnice Namysłowa, Dobrzenia Wielkiego, zachodnia Opola, Prószkowa czy Prudnika.

- Ta droga jest potrzebna, bo zyskujemy dobre połączenie z Czechami, usprawniamy dojazd do autostrady z północy i południa Opolszczyzny, zyskujemy obwodnicę Dobrzenia Wielkiego, a to ogromny plus w perspektywie rozbudowy Elektrowni Opole - zauważa dr Szczygielski.

Ale to nie wszystko. Opolszczyzna ma też kiepskie połączenie drogowe z Warszawą. Z Opola musimy tłuc się jednopasmową zatłoczoną, pełną tirów drogą krajową nr 46. Wprawdzie większa jej część została wyremontowana, powstała też obwodnica Lublińca, ale podróż do Częstochowy, gdzie wjeżdża się na popularną "gierkówkę", trwa dziś prawie dwie godziny.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych planuje dobudowanie drugiej jezdni od węzła autostradowego w Prądach do Częstochowy, co wiązałoby się również z budową obwodnic, m.in. Lędzin, Dębskiej Kuźni, Ozimka. To jednak na razie pieśń przyszłości. Odległej.

- Taka jest koncepcja, ale kiedy znajdą się na to fundusze, nie wiadomo - przyznaje Michał Wandrasz z opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Opolscy przedsiębiorcy z branży transportowej wiedzą najlepiej, jak potrzebne są Opolszczyźnie nowe połączenia.

- Dziś szybciej i wygodniej wydostać się od nas do Niemiec i dalej w Europę, niż dojechać do Warszawy, Białegostoku, Suwałk czy na polskie Wybrzeże - mówi Krzysztof Stroiński, właściciel firmy przewozowej z Opola. Jego ciężarówki wożą towar po kraju, ale również po Unii Europejskiej. - Proszę mi wierzyć, kiedy kierowca ma jechać w kurs krajowy, czyli teoretycznie w trasę bliżej domu, pomstuje. Wie, z jaką katorgą to się wiąże.

Jak zapewniają władze województwa, powstanie trasy z północy na południe regionu spełnia też postulat Czechów i Słowaków, którzy walczą o połączenia układu dróg Żylina - Cadca - Ostrava - Opava z autostradą A4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska