Opolszczyzna wydaje unijne pieniądze najszybciej w kraju

Marek Świercz [email protected] 077 44 32 596
Minister Elżbieta Bieńkowska ogłosiła, że pięć najlepszych regionów dostanie ekstrapieniądze z rezerwy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Cała rezerwa to około 500 mln euro, ale do podziału miała być część tej sumy. (fot. sxc)
Minister Elżbieta Bieńkowska ogłosiła, że pięć najlepszych regionów dostanie ekstrapieniądze z rezerwy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Cała rezerwa to około 500 mln euro, ale do podziału miała być część tej sumy. (fot. sxc)
Pomysł nagradzania województw, które najsprawniej wydają pieniądze ze swoich regionalnych programów operacyjnych na lata 2007-2013, narodził się w styczniu.

Zobacz: Cięcia rządu dotykają Opolszczyznę

Minister Elżbieta Bieńkowska ogłosiła, że pięć najlepszych regionów dostanie ekstrapieniądze z rezerwy Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Cała rezerwa to około 500 mln euro, ale do podziału miała być część tej sumy. Wstępnie ogłoszono, że najlepszy region dostanie około 100 mln euro, a ten z piątego miejsca – 35 mln euro. Dziś mówi się o kwotach jeszcze wyższych. Jest jeden warunek podstawowy: do końca września region musi mieć rozliczone co najmniej 8 proc. Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013.

Dla Opolszczyzny, która w całym RPO na siedem lat ma raptem 427 mln euro, jest to ogromna szansa. Dlatego w marcu zarząd województwa ogłosił wielkie przyśpieszenie. Zmieniono harmonogramy naboru wniosków o dotacje, by do końca września (taki termin wyznaczyła Warszawa) wpompować w region jak najwięcej unijnej gotówki. Była to też część pakietu antykryzysowego: pieniądze z RPO na nowe inwestycje miały zastąpić pieniądze z banków, które, jak wiadomo, w realiach kryzysu niechętnie udzielają nowych kredytów.

Zobacz: Gospodarka się ustabilizuje

Nie obyło się bez zamieszania, zmiana reguł gry zaskoczyła część beneficjentów. MZK w Opolu (pisaliśmy o tym) protestowało, że nie zdąży przygotować wniosku o pieniądze na nowe busy. Bo nabór miał się odbyć w 2011, tymczasem przyśpieszono go o dwa lata i wniosek ma być gotowy już w listopadzie 2009 roku.

Z najnowszych rankingów resortu rozwoju regionalnego wynika, że Opolszczyzna jest w tym wyścigu na pierwszym miejscu: mamy rozliczone już 2,34 proc. unijnych pieniędzy.

- Dlaczego jesteśmy najszybsi? Bo jako pierwsi w kraju zdecydowaliśmy się na zakup szynobusów i rozpoczęcie remontów dróg - tłumaczy wicemarszałek Józef Kotyś.

Dodaje, że na razie w grę wchodziły wyłącznie dotacje dla samorządów. Gdyby Opolskie Centrum Rozwoju Gospodarki działało tak, jak należy, wynik byłby jeszcze lepszy. OCRG pod nowym kierownictwem zaczęło wreszcie wypłacać dotacje dla przedsiębiorstw, jest więc szansa, że do końca września i tu uzyskamy przyzwoity wynik.

Ostatnio okazało się jednak, że możemy przegrać wyścig z powodu nieoczekiwanej zmiany reguł gry. Ministerstwo zgodziło się bowiem na to, by uznać za wydane także te pieniądze, które regiony przekażą tzw. inicjatywie Jeremi. Powstała ona w 2006 roku w wyniku współdziałania Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Inwestycyjnego, by wspierać podmioty walczące o dotacje.

Zobacz: Za mało pieniędzy dla opolskich rolników

Jeremi występuje w roli funduszu poręczeniowo-pożyczkowego dla beneficjentów. Pięć największych regionów w Polsce zdecydowało się na współpracę z Jeremim i może się okazać, że mają wygraną w kieszeni. Bo zamiast mozolnie rozliczać każdy wniosek, uzyskają najlepszy wynik za pomocą jednej księgowej decyzji o przelaniu milionów euro na konto Jeremi.

- W mojej ocenie szansę na wygraną w tym wyścigu będą miały regiony, które rozdysponują w terminie około 11 procent pieniędzy z RPO - mówi marszałek Józef Sebesta. - A kwoty, które duże regiony chcą przekazać inicjatywie Jeremi, to około 5 procent ich RPO. Czyli na starcie mają połowę sukcesu w kieszeni.

Opolszczyzna nie podjęła współpracy z Jeremim, bo ma własny regionalny fundusz poręczeniowy. Poza tym miałaby dla niego tylko 10 mln euro. A Jeremi rozmawia z tymi, od których może dostać kilkadziesiąt milionów. Dla przykładu - Wielkopolska chce mu przekazać aż 150 mln.

Sytuacja nie jest prosta, bo Polska musi respektować unijne przepisy. A te pozwalają na działania Jeremiego i innych podobnych inicjatyw. Marszałek Sebesta lobbuje więc na rzecz rozwiązania kompromisowego: Jeremi byłby uznawany dopiero od 2010 roku. A w tegorocznym wyścigu miałyby obowiązywać czyste reguły: wygrywa ten, kto naprawdę potrafił najsprawniej zebrać i ocenić wnioski a potem szybko dotację wypłacić i ją rozliczyć.

Zobacz: Euroranking

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska