Opolszczyznę czeka śmieciowy chaos

Daniel Polak
- Ja będę śmieci segregować, ale na razie czekam na nowe pojemniki. Zobaczymy, jak to będzie... - zastanawia się pan Henryk, mieszkaniec ul. Sadowej w Kędzierzynie-Koźlu. - Na razie wszyscy wyrzucają odpadki do jednego śmietnika.
- Ja będę śmieci segregować, ale na razie czekam na nowe pojemniki. Zobaczymy, jak to będzie... - zastanawia się pan Henryk, mieszkaniec ul. Sadowej w Kędzierzynie-Koźlu. - Na razie wszyscy wyrzucają odpadki do jednego śmietnika. Daniel Polak
Nowy system powinien zacząć działać za trzy tygodnie, ale już wiadomo, że wiele gmin wprowadzi go z kilkutygodniowym opóźnieniem. Wciąż też jest więcej pytań niż odpowiedzi.

Jeszcze tego nie wiemy, to musi dopiero rozstrzygnąć kolegium odwoławcze - tak odpowiadają urzędnicy odpowiedzialni za gospodarkę odpadami, gdy tylko pytania o śmieci stają się bardziej szczegółowe.

Teoretycznie uczciwy obywatel nie ma powodu do obaw, jeśli rzetelnie napisał w deklaracji śmieciowej, ile osób mieszka w jego domu. Wystarczy, że będzie potem płacił podatek śmieciowy, a swoje odpady zostawi we wskazanym miejscu.

W praktyce już wiadomo, że w części gmin Opolszczyzny nowy system spóźni się co najmniej parę tygodni. Z dużych miast tylko Nysa rozstrzygnęła już przetarg i wybrała wykonawcę zadania (własna spółka Ekom). Opole ma jednego oferenta, ale nadal domaga się od niego dodatkowych wyjaśnień. W Prudniku termin składania ofert mija dzisiaj. W Brzegu przetarg dopiero ogłoszono i nie ma szans, że wybiorą wykonawcę do końca miesiąca.

W Kędzierzynie-Koźlu, Krapkowicach i 15 gminach wschodniej Opolszczyzny przetargi będą ogłaszane między 10 a 20 czerwca. Tam, gdzie grozi opóźnienie, samorządy chcą wynegocjować z dotychczasowymi odbiorcami, żeby kontynuowali działalność na starych zasadach, do rozstrzygnięcia przetargu.

- Mamy obecnie trzy firmy na rynku i będę z nimi rozmawiał, żeby to robili dalej - zapowiada burmistrz Brzegu Wojciech Huczyński. - Mieszkańcy nie muszą się martwić, ktoś ich odpady na pewno odbierze.

Problemem mogą być jednak pojemniki na śmieci. W Opolu jedna z firm, które wycofują się z rynku, zapowiedziała, że do końca czerwca zabierze swoje pojemniki spod domów. Ma do tego prawo. Ludzie nie będą mieli gdzie sypać, dopóki nowy odbiorca nie podstawi swoich.

Na gminy, które spóźnią się z przetargami, już czyha Inspekcja Ochronyśrodowiska. Główny inspektor Andrzej Jagusiewicz zapowiedział, że za opóźnienia w wyborze wykonawcy grozi 10 tys. zł kary. Jeśli zaś gmina specjalnie nie ogłosiła przetargu na odbiór odpadów, może się spodziewać 50 tys. zł kary. Zapłaci budżet, czyli wszyscy mieszkańcy. U nas przetargu nie zamierza zrobić wójt Lubrzy pod Prudnikiem. Zleci wywóz swojemu zakładowi komunalnemu, który nawet nie może stanąć do przetargu, bo nie ma samodzielności.

- Jak dostaniemy karę, będziemy się odwoływać - zapowiada wójt Mariusz Kozaczek.

Potężnym problemem dla gmin będą obywatele "zgubieni", czyli ci, którzy nie złożyli deklaracji. W Nysie zgłoszonych jest 45 tysięcy mieszkańców, brakuje aż 12 tysięcy. W Brzegu czy Opolu jeszcze nie wiadomo, ilu deklaracji brakuje. W 15 gminach zachodnich, skupionych w związku "Czysty Region", zgłoszeń jest nieco ponad 30 tysięcy, a powinno być dwa razy więcej.

Zagubieni mogą być za granicą, ale mogą też się celowo ukrywać. Bez zgłoszenia nie dostaną indywidualnego pojemnika i pewnie będą gdzieś podrzucać odpady. Teoretycznie burmistrz czy wójt powinien w formie decyzji administracyjnej naliczyć im opłatę maksymalną, ale najpierw musi udowodnić, ile osób mieszka pod jednym dachem. Urzędy zatkają się setkami postępowań, a mieszkańcy mogą się spodziewać kontroli w domach.
Jeszcze większy problem będzie z wydawaniem decyzji naliczających wyższą opłatę tym, którzy zadeklarowali segregowanie, ale faktycznie tego nie będą robić. Nikt nie wie, jak będzie wyglądać kontrola segregacji.

- Przy kuble powinni się pojawić taksatorzy, sprawdzający zawartość pojemników - mówi burmistrz Huczyński. - Jednak nigdzie w przepisach precyzyjnie nie określono, jaki jest dopuszczany procent pomieszania odpadów. Czy w plastikach może być tylko plastik, czy dopuszczalne jest np. 5 procent innych odpadów.

Niespodzianką dla części gminnych budżetów będą wyniki przetargów. W Nysie jedyny oferent - Ekom - zaproponował cenę wyższą o 3 miliony w ciągu 2,5 roku od ceny wyliczonej przez gminę i możliwej do zebrania od ludzi. Radni już dołożyli 600 tys. zł na ten rok. Można też podnieść cenę dla ludzi i wiceburmistrz Piotr Walach nie wyklucza, że pod koniec roku padnie taka propozycja. Ale wówczas wszyscy mieszkańcy będą musieli ponownie ruszyć do urzędu i złożyć nowe deklaracje śmieciowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska