Opona nie miała prawa pęknąć, a rozsypała się w drobny mak

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Prezydencką limuzynę przewieziono do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji.
Prezydencką limuzynę przewieziono do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Mario
Śledczy trzy razy badali odcinek A4, na którym doszło do incydentu z udziałem prezydenckiej limuzyny. Odzyskali m.in. fragmenty opony pozbierane tuż po kraksie przez służbę drogową.

Pan Andrzej, jak poważna jest sprawa, odczuł na własnej skórze, gdy w sobotę późnym popołudniem wracał z synem z Wrocławia do Opola.

- Fragment autostrady był zamknięty i utknąłem w gigantycznym korku. Bitą godzinę stałem w kolejce do najbliższego zjazdu. Początkowo sądził, że na A4 zdarzył się poważny wypadek i dlatego autostrada jest za­mknięta. Poruszając się w ślimaczym tempie, zaczął przeczesywać internet i wtedy dowiedział się, że korki to pokłosie incydentu z limuzyną prezydenta, który wydarzył się dzień wcześniej. Śledczy niemal dobę po zdarzeniu wrócili na autostradę, aby rozwikłać zagadkę kraksy z udziałem głowy państwa. – Słyszałem wcześniej o sprawie, ale wyglądało to raczej na niegroźną kolizję.

O tym, że sprawa jest, i to wcale nie błaha, świadczy prokuratorskie śledztwo wszczęte pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

- Musimy ustalić, dlaczego opona pękła i czy w grę wchodzi działanie osób trzecich - wyjaśnia prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu, która nadzoruje śledztwo. - Będziemy też sprawdzać, czy przyczyną zdarzenia były czyjeś zaniedbania czy może mamy tu do czynienia z sytuacją, której nie dało się przewidzieć.

Aby to zrobić, konieczne będzie dokonanie rekonstrukcji, w której uwzględnione zostaną m.in. zeznania świadków oraz zapis z samochodowej kamery, który wypłynął po zdarzeniu. Biegli będą musieli ustalić też prędkość samochodu oraz odpowiedzieć na pytanie, co stało się na drodze tuż przed zdarzeniem.

Tylna opona w limuzynie Andrzeja Dudy pękła w ubiegły piątek na wysokości Lewina Brzeskiego, podczas przejazdu kolumny opolskim odcinkiem autostrady A4. Prezydent jechał z Karpacza do Wisły, gdzie wieczorem odbywał się konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. Przytomne zachowanie funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu sprawiło, że wystrzał opony nie doprowadził do tragedii. Kierowca zdołał ominąć pozostałych uczestników ruchu oraz barierę ochronną i zjechał na pobocze. Prezydentowi ani żadnemu z uczestników wypadku nic się nie stało. Po incydencie Andrzej Duda przesiadł się do innego samochodu, którym szczęśliwie dojechał do Wisły.

Śledczy badający sprawę wracali na autostradę dwukrotnie. Po pierwszych oględzinach, dokonanych jeszcze w piątek, kontynuowali je również w sobotę i w niedzielę. W przerwach między ich pracami ruch na A4 odbywał się normalnie. Pojawiają się wątpliwości, czy część dowodów nie została w ten sposób bezpowrotnie utracona.

Wypadek prezydenta: 10 pytań o zdarzenie, do którego nie powinno dojść

Pancerne BMW prezydenta daje ochronę nawet przed strzałami snajpera. Auto mogły za to pokonać odłamki po wcześniejszych kolizjach, w połączeniu ze znaczną prędkością.

Piątek 4 marca, godzina 16. Prezydencka kolumna mknie opolskim odcinkiem autostrady A4. Droga jest sucha, świeci przed­wiosenne słońce. Ruch jest spory, ale odbywa się płynnie. W pewnym momencie w powietrze strzela grad kamieni, który uderza o przejeżdżające z naprzeciwka samochody. Widać, jak jadące z głową państwa BMW zaczyna w niekontrolowany sposób sunąć między poboczem a barierą energochłonną. Momentu, gdy wpada do rowu, samochodowa kamera - zamontowana w aucie jadącym z naprzeciwka - nie uchwyciła.

Na autostradzie pojawiła się policja. Mundurowi przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia oraz samochodu, którym jechał prezydent. Przesłuchali też dwóch funkcjonariuszy BOR-u. Prokurator dotarł dopiero przed godz. 23.

1. Dlaczego prokurator dotarł tak późno?

– Bezpośrednio po zdarzeniu swoje czynności prowadzili funkcjonariusze wydziału ruchu drogowego - mówi prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu, która nadzoruje śledztwo. - My w tym czasie nie byliśmy informowani o sprawie, dlatego też prokurator pojawił się na miejscu tak późno.
Nocne oględziny trwały do godziny pierwszej, ale następnego dnia trzeba było je powtórzyć. - W piątek, ze względu na porę, czynności były prowadzone przy sztucznym oświetleniu. Prokurator uznał, że konieczne jest przeprowadzenie ich również w dzień, dlatego oględziny odbyły się także w sobotę - wyjaśnia prokurator Sieradzka. - Na miejscu policjanci pod nadzorem prokuratury szukali m.in. fragmentów rozerwanej opony.
W sobotę na 204. kilometrze autostrady A4 prowadzącym w stronę Katowic śledczy pracowali przez ponad 6 godzin. Od wczesnego popołudnia do późnego wieczoru. W niedzielę pojawili się tu znowu, ale na nitce prowadzącej w przeciwnym kierunku.

2. Czy nie doszło do zatarcia śladów?
Od wypadku do niedzielnych oględzin upłynęło kilkadziesiąt godzin. Nasuwa to wątpliwości, czy tak długi okres i tysiące aut przejeżdżających w tym czasie autostradą (nitka była zamknięta tylko na czas prowadzenia czynności - przyp. red.) nie doprowadziły do zatarcia części dowodów. Prokuratura twierdzi, że zrobiono wszystko, aby tak się nie stało. – Przesłuchaliśmy pracowników autostrady, którzy oczyszczają jednię po zdarzeniach drogowych. Odzyskaliśmy m.in. kilkanaście części opony, które będą badane - mówi prokurator Sieradzka.

3. Czy limuzyna mogła wpaść w poślizg?
BMW 760Li High Security, którym podróżował prezydent, jest produkowane na specjalne zamówienie. Zdaniem speców z branży motoryzacyjnej może to być najdroższe auto w kraju. - Takie samochody są samochodami specjalnymi. Ich rzeczywista cena zwykle nie jest do końca znana, bo za pewne rzeczy się płaci, choć nie mówi się otwarcie, że one są - twierdzi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacyjnej, od pół wieku związany z branżą. - To mogą być na przykład tytanowe płyty w drzwiach albo specjalne, kuloodporne szyby o grubości 7 centymetrów. Po strzale w takiej szybie pozostaje tylko niewielki ślad, ona nie rozpada się, więc osoby wewnątrz są bezpieczne. Takiego auta nie można kupić tak po prostu w salonie. Nawet mając odpowiednio duże pieniądze. Pieniądze nie są jednak bez znaczenia, bo - jak szacują fachowcy - prezydenckie BMW jest warte nawet 2 miliony złotych. Samochód, w zależności od wyposażenia, może ważyć ponad 4 tony. Nisko położony środek ciężkości sprawia, że auto świetnie trzyma się drogi. - Przy założeniu, że nie najedzie na plamę oleju albo na lód, taki samochód sam z siebie nie wpadnie w poślizg - mówi prezes Polskiej Izby Motoryzacyjnej.

Zdaniem Kantorskiego jedną z możliwych przyczyn piątkowego wystrzału opony jest jej wcześniejsze uszkodzenie, na przykład podczas wjeżdżania na krawężnik. Osłabiona konstrukcja zwykle nie daje o sobie znać od razu. Jeśli już jednak dojdzie do wystrzału, skutki zależą od prędkości, z jaką się poruszamy. - Niewprawiony kierowca będzie miał problem przy każdej prędkości - uważa prezes PIM. - Pęknięciu opony towarzyszy niewyobrażalny huk, co już na starcie powoduje dezorientację. Jeśli prędkość jest wysoka, np. powyżej 180 kilometrów na godzinę, niebezpieczeństwo rośnie niemal geometrycznie. W takich warunkach opanowanie samochodu jest bardzo trudne, a dla amatora wręcz niemożliwe. W tym przypadku widać było, że kierowca jest zawodowcem, bo mimo wszystko ładnie wyprowadził samochód. To BMW jest kilkutonowym kolosem, więc dachowanie mogłoby zakończyć się tragicznie - podkreśl Kantorski

4. Co spowodowało zniszczenie opony?
Prezydencka limuzyna jest teraz badana w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Głównej Policji w Warszawie. Biegli muszą m.in. ustalić, co spowodowało zniszczenie prawej tylnej opony, jaki był przebieg wypadku oraz czy - kiedy do niego doszło - samochód był sprawny.
- Prokurator zwrócił się do Biura Ochrony Rządu o przesłanie szeregu dokumentów, dotyczących m.in. serwisowania samochodu, jego obsługi, przeglądów i napraw, jakie przeszedł, oraz dokumentacji zakupu kół - wyjaśnia prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Książka kontroli pojazdu była w samochodzie w momencie zdarzenia, dlatego dokonano jej oględzin oraz zrobiliśmy kserokopie.

5. Czy wcześniejsze kraksy mogły się przyczynić do wypadku prezydenta?
Wyszło na jaw, że krótko przed incydentem z udziałem prezydenckiego BMW na autostradzie doszło do dwóch kolizji. Śledczy sprawdzają, czy fragmenty rozbitych aut mogły się przyczynić do pęknięcia opony w limuzynie, którą jechał Andrzej Duda. Z tego powodu konieczne było poszerzenie obszaru, gdzie były przeprowadzane oględziny, również o miejsca, w których wcześniej doszło do kolizji.

Zdaniem eksperta z Polskiej Izby Motoryzacyjnej taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. - Jeśli na drodze został na przykład kawałek zgiętej blachy, to samochód - najeżdżając na nią przednim kołem - mógł spowodować postawienie jej do pionu. Chwilę później blacha wbiła się w tylną oponę - spekuluje Roman Kantorski.

6. Czy prędkość auta miała znaczenie?
- Moim zdaniem nie bez znaczenia była tu prędkość. Gdyby prezydenckie BMW jechało 130 kilometrów na godzinę, to po najechaniu na ostry przedmiot mogłoby wpaść w poślizg, ale nie wyglądałoby to tak poważnie. Myślę, że w tym przypadku prędkość była znacznie większa.
W opancerzonych limuzynach, takich jak ta, którą jechał prezydent, zakłada się wzmocnione opony z systemem PAX. - Taka opona w razie uszkodzenia pozwala pokonać kolejne kilkadziesiąt kilometrów, ale wymaga zmniejszenia prędkości do ok. 80 kilometrów na godzinę. Czujniki informują oczywiście kierowcę, że z oponą jest problem - wyjaśnia Roman Kantorski z Polskiej Izby Motoryzacyjnej. - To zdarzenie było gwałtowne, bo doszło do niego przy dużej prędkości, dlatego kierowca stracił panowanie nad samochodem i znalazł się poza jezdnią. Oczywiście są to przypuszczenia, bo nie można też wykluczyć wady opony.

7. Czy to był zamach?
Incydent wywołał w sieci lawinę komentarzy. Głos na temat możliwych przyczyn zdarzenia zabierali nie tylko spece od motoryzacji. Niektórzy z nich są przekonani, że opona w opancerzonej limuzynie nie miała prawa pęknąć sama z siebie, i sugerują, że mogła to być... próba zamachu na głowę państwa.

Maciej Pawlicki na portalu wpolityce.pl pisze, że „pęknięcie opony zdarza się w samochodzie raz na miliony godzin i przejechanych kilometrów. Pęknięcie opony w samochodzie, którym właśnie jedzie prezydent państwa, gdzie dokonuje się wielka polityczna zmiana – jest mniej prawdopodobne niż koniec świata w przyszłą środę”, i sugeruje, że wybuch opony został celowo spowodowany przez kogoś, kto miał dostęp do prezydenckiego samochodu. Na portalach społecznościowych pojawiły się nawet sugestie, że incydent mógł być efektem… snajperskiego strzału w oponę. Prezes Polskiej Izby Motoryzacyjnej wyklucza taki scenariusz. - Strzał spowodowałby w oponie małą dziurkę - przekonuje Roman Kantorski. - Powietrze z kół schodziłoby powoli, a systemy pompowania, w które wyposażony jest ten samochód, sprawiłyby, że kierowca bezpiecznie przejechałby jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Moim zdaniem nie skończyłoby się to lądowaniem w rowie.

8. Czy opona mogła sama się rozpaść?
Eksperci w sprawie tego, czy opona w limuzynie miała prawo rozpaść się sama z siebie, są podzieleni. - Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Sprzęt powinien być tak dobrze dopasowany i sprawdzony, aby coś takiego się nie wydarzyło - powiedział w roz­mowie z Polsat News płk Jarosław Kaczyński, były wiceszef Biura Ochrony Rządu, choć równocześnie zastrzegł, że opona to „tylko materiał, który może przecież ulec uszkodzeniu”.

Uszkodzenia nie wyklucza też prezes PIM. - Widziałem silniki najlepszych światowych firm, które zacierały się po przejechaniu 100 kilometrów. Auta są produkowane przez ludzi i ludzie nimi jeżdżą, więc błędy się zdarzają - uważa Kantorski.
Sam prezydent krótko po incydencie chwalił przede wszystkim sprawność funkcjonariusza, który siedział za kółkiem. - Zsunęliśmy się do rowu, ale nikomu nic się nie stało. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Kierowca zachował się wzorowo, można powiedzieć: superfachowiec - mówił w rozmowie z „Faktami” TVN Andrzej Duda.
Biuro Ochrony Rządu ograniczyło się do lakonicznego komunikatu, w którym czytamy, że BOR, współpracując z policją, ustala przyczyny zdarzenia”. Po szerszy komentarz odsyła do MSWiA.

9. Czy wdrożono specjalne procedury śledcze?
Zapytaliśmy w ministerstwie m.in. o to, czy po zdarzeniu wdrożono specjalne procedury bezpieczeństwa, które miałyby chronić głowę państwa. Wydział Prasowy MSWiA odpowiedział, że „wszelkie kwestie związane z procedurami bezpieczeństwa dotyczącymi najważniejszych osób w państwie są informacją niejawną. Również informacje związane z przewożeniem tych osób nie mogą być upubliczniane”.
Nie uzyskaliśmy również informacji, z jaką częstotliwością do tej pory kontrolowane były samochody, którymi poruszał się prezydent ani czy w czasie podróży służbowych takie auta są pod szczególnym nadzorem, który uniemożliwiałby na przykład manipulowanie przy nich osobom postronnym.

Śledczy sprawdzają, czy zdarzenie mogło być efektem celowego działania osób trzecich. Jeśli okazałoby się, że tak - za nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym grozi do trzech lat więzienia. Gdyby sprawca działał umyślnie, mógłby spędzić za kratkami do ośmiu lat. Na razie prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.

10. Czy wypadek głowy państwa, wpłynie na zaostrzenie procedur?
– Powaga zdarzenia oraz to, że brał w nim udział prezydent RP, sprawiły, że część czynności prokuratorzy wykonywali osobiście - mówi prokurator Lidia Sieradzka. - O tym, że sprawa nie jest błaha, świadczy chociażby artykuł, z którego zostało wszczęte śledztwo. Tu chodzi o narażenie na niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Gdyby samochód zderzył się z innymi uczestnikami ruchu, konsekwencje mogłyby być tragiczne.
Ustalenie, czy incydent był dziełem przypadku, celowego działania czy nieumyślnych zaniedbań, może potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy. Biegli, do których trafił samochód, mają czas na wydanie opinii do 21 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska