Targi nto - nowe

Opozycja ocenia burmistrza Kluczborka na dwóję z plusem

Mirosław Dragon
Spotkanie burmistrza Jarosława Kielara z mieszkańcami
Spotkanie burmistrza Jarosława Kielara z mieszkańcami Mirosław Dragon
Jarosław Kielar podsumował 10 lat swoich rządów w Kluczborku. Ocenił siebie na mocną czwórkę. Opozycja ocenia go znacznie gorzej.

Zapytaliśmy Jarosława Kielara, jak sam siebie ocenia za 10 lat rządzenia.
- Dałbym sobie mocną czwórkę - mówi burmistrz. - Chciałoby się zrobić jeszcze więcej. Chcemy dokończyć obwodnicę, ściągnąć do Kluczborka kolejnych inwestorów i rozpocząć w końcu remont kina Bajka.

Znacznie gorzej Jarosława Kielara ocenia opozycja. O ocenę poprosiliśmy radnego Piotra Rewienkę (Wspólnota dla Rodziny).
Radny Piotr Rewienko:
- Aby ocenić 10 lat pracy burmistrza Jarosława Kielara, warto wystawić cenzurę za poszczególne kadencje: pierwszą kadencję oceniam na 4, drugą na 3 z minusem, natomiast ostatnie dwa lata to niestety jedynka. Wychodzi więc łączna ocena 2 z plusem, niestety tendencja jest mocno słabnąca, co nie budzi optymizmu.
Ze sprawowania wystawiam burmistrzowie ocenę nieodpowiednią za postawę i lekceważenie niektórych radnych i wniosków mieszkańców.

Pozytywnie oceniam tylko pierwszą kadencję burmistrza Kielara. Czułem wówczas, że burmistrz i radni to dobrze współpracujący zespół. Następną oceniam znacznie gorzej, a obecna to dla mnie katastrofa.

Mam wrażenie, że władze gminy prowadzą nieustanną propagandę sukcesu, jakby trwała kampania wyborcza, czego przykładem mogą być liczne artykuły w prasie. Przypuszczam, że duży wpływ na to ma wiceburmistrz Andrzej Nowak, ale cóż: to burmistrz wybiera sobie zastępcę.

Burmistrz Kielar w spadku po poprzedniku otrzymał 30 mln zł z akcji Energetyki Cieplnej Opolszczyzny i zaciągał nowe kredyty. Pieniądze łatwo się wydawało na zadania, które teraz przynoszą ogromne koszty jak np. kampus sportowy.

Negatywnie oceniam zbiornik, który można było pogłębić, a teraz już w pierwszym sezonie mamy sinice. Fatalne skutki przyniosą elektrownie wiatrowe, w naszej gminie może ich stanąć do 50. Jeżeli nie zmienimy planów, to na bazie obecnych gminnych przepisów wiatraki mogą być stawiane w odległości nawet 600 i 900 metrów od zabudowań, podczas gdy cała Europa odchodzi od stawiania turbin wiatrowych tak blisko, a w naszym parlamencie trwają prace, by odległość tą ustalić na 3 km.

Można było posłuchać opozycji i Rynek dla samochodów zamknąć tylko w dni wolne oraz w dni robocze po godz. 18.00 . W ten sposób byłby wilk syty i owca cała. Proszę spojrzeć, jak zimą wygląda sytuacja na Rynku. Od strony północnej ścisk aut, a po południowej stronie mnóstwo wolnego miejsca i żadnych spacerowiczów, a co za tym idzie - obniżenie obrotów u kupców w Rynku i jego okolicy.

Myślę, że mieszkańcy jeszcze się nie przyzwyczaili do zmiany organizacji ruchu, stąd kuriozalnym jest wystawianie przez strażnika miejskiego mandatu w wysokości 100 zł i 5 punktów karnych kobiecie, która przed dwoma tygodniami przez nieuwagę przejechała odcinek pomiędzy Piłsudskiego i Krakowską. Jej wniosek był taki, że już nigdy więcej nie zrobi zakupów na Rynku. Mam tylko nadzieję, że burmistrz nie ma zamiaru ratowania budżetu gminy mandatami, podobnie jak zamierza czynić premier z fotoradarami.

Biorąc pod uwagę Dni Kluczborka i planowane w tym roku aż tygodniowe obchody właśnie w Rynku, można odnieść wrażenie, że nasi mieszkańcy oczekują tylko igrzysk i chleba. Jestem przekonany, że jest inaczej.

Przykładem braku współpracy burmistrza z radnymi jest fakt, że burmistrz zapomniał, że w swoim programie miał zapis o ulgach prorodzinnych. W czerwcu 2012 roku złożyłem wniosek o podjecie prac nad kartą ulg dla rodzin wielodzietnych. Wówczas wiceburmistrz Nowak skrytykował mój pomysł, a Kielar stwierdził, że do tematu może wrócimy po wakacjach. Mój wniosek odrzucono i po cichu rozpoczęto prace niby z własnej inicjatywy. Dziecinne i śmieszne.

Już po raz kolejny burmistrz nie przyjął żadnej poprawki radnych do projektu budżetu. Cięcia są wszędzie, tylko kwota na płace w urzędzie od lat rośnie i szkoda, że tylko wybrani urzędnicy zarabiają znacznie więcej od pracowników jednostek gminnych.

Niedawno dowiedziałem się, że aż 19 pracowników urzędu poza stałym wynagrodzeniem w 2012 roku otrzymywało dodatki specjalne w wysokości od 200 do 2000 zł. Warto tu przypomnieć, że przed kilku laty z uwagi na dużą ilość inwestycji w gminie radni na wniosek przewodniczącego rady miejskiej Janusza Kędzi przyznali burmistrzowi do niemałej pensji dodatek specjalny w maksymalnej wysokości 40 procent wynagrodzenia. Minęło kilka lat, spada ilość inwestycji, budżet znacząco maleje, zadłużenie sięga 50 procent, a dodatek specjalny jak był, tak nadal jest maksymalny.

Tymczasem gmina funduje mieszkańcom sporą podwyżkę podatku od nieruchomości, opłat za wodę, nie mówiąc o opłatach za śmieci, które najbardziej dotkną rodziny wielodzietne.

Ponieważ wnioski opozycji i mieszkańców nie zostały przyjęte, ponownie nie będzie remontu ul. Gazowej (obiecywanego od 4 lat), parkingu na os. Ossowskiego, Norwida (koło przedszkola i sklepu EKO, obie te inwestycje poparło kilkaset osób). Mieszkańcy osiedla Norwida nadal do pracy, szkoły czy sklepu będą chodzić po błocie (proponowaliśmy tam chodnik i ścieżkę rowerową za zaledwie 30 tys. zł), a na ul. Wolności wciąż trzeba będzie uważać na kolizję, bo nie pomyślano o zatoczkach parkingowych.

Nie uwzględniono także przygotowania dokumentacji na budowę drogi naniesionej już w planie zagospodarowania przestrzennego: od ul. Skłodowskiej do ul. Dworcowej. Ta droga znacząco rozładowałaby ruch w mieście. Niezbędny jest też plan odbudowy rowów melioracyjnych na wsi i w mieście. Ciekawe, kiedy dojdzie do kolejnych podtopień? Moim zdaniem jeżeli mieszkańcy sołectw i miasta nie będą się organizować, by zabiegać o swoje potrzeby, to dobrze będzie tylko wybranym.

Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska