To miejsce wygląda niezwykle tajemniczo. Do przysiółka (bo formalnie Anachów nie miał statusu wsi a właśnie przysiółka) nie prowadzą prowadziły żadne drogowskazy, ani nawet... drogi. Dojechać można tutaj tylko polnymi traktami. Jadąc od wschodniej strony, od powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego, łatwo utknąć w koleinach. Lepszy dojazd jest od wsi Kazimierz, ale i tu przyda się terenówka.
Anachów robi wielkie wrażenie od samego początku. Domy wyglądają, jakby zostały opuszczone w pośpiechu. W środku wciąż można znaleźć jeszcze stare ubrania, resztki mebli czy zawekowane słoiki. Chodzenie po nich to jednak niezwykle niebezpieczne zajęcie. Ze zniszczonych dachów spadają elementy poszycia, schody sprawiają wrażenie jakby za chwilę miały się zawalić.

Ale największe niebezpieczeństwo czai się kilka metrów od domów. To stare studnie, głębokie nawet na kilkanaście metrów. Niektóre wciąż są niezabezpieczone i otworów nie widać wśród traw i krzewów.
Dlaczego wieś opustoszała? Oficjalna wersja mówi, że starsi ludzie umierali, a młodzi nie chcieli żyć na takim odludziu. Akurat brak asfaltowej drogi to najmniejszy problem. Dużo większym był brak wody. Wodociągu nigdy do Anachowa nie pociągnięto, ludzie czerpali ją ze studni wykopanych przy domach.

Niedawno opuszczoną miejscowość odwiedził youtuber prowadzący kanał "Łowca ruin". Jego relację znajdziecie poniżej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?