Order dla Ślązaczki, profesora i polityka

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Frank Elbe, ambasador Niemiec w Warszawie, wręczył prof. Dorocie Simonides jedno z najwyższych odznaczeń niemieckich.

Order rzadki i cenny
Wielki Krzyż Zasługi Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec został ustanowiony w latach pięćdziesiątych przez pierwszego prezydenta Republiki Federalnej Theodora Heussa. Jest jednym z najwyższych rangą niemieckich orderów, zaliczanych do tzw. odznaczeń komandorskich, i jest rzadko przyznawany.
Wśród Polaków, którzy otrzymali go za działania na rzecz dialogu polsko-niemieckiego i współpracy między obu krajami i narodami są m.in. kard. Franciszek Macharski, Jacek Kuroń, Adam Michnik, Andrzej Krzemiński, Krzysztof Penderecki, Jerzy Turowicz, Stanisław Stomma, Andrzej Wajda. Odznaczenie to przyznał obecny prezydent Niemiec Johannes Rau.

W ośrodku konferencyjnym Villa Academica senator Dorota Simonides otrzymała wczoraj przyznany jej przez prezydenta Niemiec Johannesa Raua Wielki Krzyż Zasługi Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.
W uroczystości uczestniczyli przyjaciele pani senator, a wśród nich przedstawiciele władz samorządowych i rządowych, Uniwersytetu Opolskiego i Instytutu Śląskiego i wielu innych instytucji.

- Wręczanie orderów należy do typowych zajęć dyplomaty i wiele razy to czyniłem. Dziś wręczam ten order z radością płynącą z głębi serca i głębokim szacunkiem dla pani. Jest pani Ślązaczką, naukowcem i polskim politykiem. Tolerancja i integracja są przewodnimi ideami pani życia. Jako naukowiec i polityk poświęciła się pani zadaniu szerzenia wśród ludzi myśli o etnicznej i kulturowej różnorodności - mówił przed wręczeniem orderu ambasador Frank Elbe.
Wręczone wczoraj przez ambasadora odznaczenie jest niezwykle prestiżowe. Otrzymując je, profesor Simonides stała się pierwszą jego posiadczką na Opolszczyźnie i jedną z niewielu w Polsce.

- Wiem, że osób które, pracowały i pracują nadal nad polsko-niemieckim zbliżeniem, które żmudnie dzień po dniu usuwają ślady muru dzielącego nasze oba narody, które budują mosty i nowe struktury oparte na zasadzie równoprawnego partnerstwa, które widzą polsko-niemieckie zbliżenie jako wielką szansę dla stabilizacji pokoju w Europie, jest w Polsce bardzo dużo. Myśląc o nich wszystkich, przyjmuję to odznaczenie także w ich imieniu - powiedziała Dorota Simonides.

Składając odznaczonej gratulacje, wygłaszano zarówno oficjalne adresy, jak i osobiste refleksje i wspomnienia. Marszałek Jałowiecki zauważył, że ludzie tacy jak Dorota Simonides są konieczni, by mogły powstawać instytucje służące pojednaniu:
- Czasem nie zdajemy sobie sprawy - mówił marszałek - że 12 lat po roku 1989 pojednanie nie jest hasłem ani sloganem, pojednanie polsko-niemieckie samo jest instytucją. Ojcami i matkami tego sukcesu było niewiele osób. Pani senator niewątpliwie się zalicza do tego panteonu.
Obok zasług i kompetencji odznaczonej podkreślano też poczucie humoru, dowcip, urok osobisty i dar celnego puentowania rzeczywistości.
- Podczas ostatnich Międzynarodowych Targów Książki we Frankfurcie zadano pani senator niezbyt eleganckie pytanie: "Gdzie leży Polska?". "Ależ Polska nie leży, Polska pracuje" - zareplikowała pani senator - wspominał prof. Stanisław Senft, p.o. dyrektor Instytutu Śląskiego.
Zanim zaproszeni goście oddali się rozmowom przy lampce wina, pani profesor podziękowała wszystkim gościom, a zwłaszcza mężowi za pomoc m.in. w tłumaczeniu tekstów, i rodzinie dzielnie znoszącej jej wyjazdy.
- Cieszę się, że zauważono działalność żony, zwłaszcza dla Polonii niemieckiej, nawet jeśli ta Polonia nie bardzo zdaje sobie sprawę, co żona dla niej zrobiła - powiedział "NTO" Jerzy Simonides.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska