Na swoim stanowisku zostaje jednak Maciej Sławski, ordynator głubczyckiej chirurgii. Przypomnijmy. Pięciu lekarzy (dwóch anestezjologów i trzech chirurgów) poszło na zwolnienia, kiedy dowiedzieli się o rezygnacji z pracy Macieja Sławskiego, ordynatora głubczyckiej chirurgii.
- W ten sposób sprzeciwiłem się posunięciom kadrowym Krzysztofa Skowyry, dyrektora SP ZOZ w Głubczycach, który na początku lipca zatrudnił bez mojej wiedzy mojego nowego zastępcę - tłumaczy ordynator Sławski.
Jednak dyrektor Skowyra nie przyjął rezygnacji Macieja Sławskiego. - Dlatego też postanowiłem wczoraj, że zostanę na swoim stanowisku - mówi ordynator. - Robię to przede wszystkim dla moich pacjentów, których dobro leży mi na sercu. O pozostanie w szpitalu poprosił mnie również zespół, z którym pracuję.
W tej sytuacji do pracy chcieli wczoraj również wrócić lekarze, którzy murem stanęli za swoim szefem. - Jednak zgody na to nie wyraził nasz dyrektor, który nie chciał z nami rozmawiać i osobom, które są na zwolnieniach lekarskich, kazał opuścić szpital - opowiada Bartosz Rudziński, asystent na chirurgii. - Jednocześnie zapowiedział, że sprawę naszych zwolnień odda do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, by ten sprawdził, czy przypadkiem nie wystawione one były nielegalnie.
Do swoich obowiązków wrócił jednak anestezjolog Janusz Świtała, który poszedł na zwolnienie ze względu na nerwicę, której nabawił się w związku z zamieszaniem w szpitalu.
- Jestem po konsultacji z moim lekarzem i ten wyraził zgodę na to, bym wrócił do pracy. Mam na to odpowiednie zaświadczenia, dlatego też od wczoraj jestem na oddziale i znieczulam pacjentów - mówi Świtała.