Organizacje pracodawców: Pierwsze czetery dni chorobowego mają być niepłatne

Tomasz Gdula [email protected] 77 48 49 528
Jeśli krótkie chorobowe będzie niepłatne, taki widok w firmach stanie się normą. (fot. Daniel Polak)
Jeśli krótkie chorobowe będzie niepłatne, taki widok w firmach stanie się normą. (fot. Daniel Polak)
Organizacje pracodawców chcą, żeby pierwsze cztery dni chorobowego były niepłatne. Dlaczego? Bo ich zdaniem symulujemy choroby na potęgę, a firmy tracą.

Liczba dni wykorzystywanych przez Polaków w ciągu roku na chorobowe rośnie. Pięć lat temu statystycznie było ich niewiele ponad 90 milionów, obecnie ponad 125 milionów. Zdaniem pracodawców dowodzi, że coraz częściej symulujemy zły stan zdrowia, żeby dostać wolne.

Zobacz: Nie tylko ZUS może ścigać symulantów

- Przeciwnie. Ludzie z zapaleniem oskrzeli czy innymi przypadłościami często odmawiają przyjęcia L4, bo obawiają się utraty pracy - mówi Maria Breś, internista z Kędzierzyna-Koźla. Jej zdaniem na przyjęcie zwolnienia decydują się głównie osoby w stanie poważnym i na chorobowe trafia mniej pacjentów niż powinno, gdyż wielu kwalifikujących się na L4 rezygnuje, licząc że dzięki lekom wróci do zdrowia bez leżenia w łóżku.

Maria Breś zwraca też uwagę, że picie kolorowych słodkich napojów, a nade wszystko jedzenie genetycznie zmodyfikowanej żywności wpływa na pogorszenie ogólnego stanu zdrowia Polaków.

- To jest temat tabu, ale takie modyfikowane składniki są obecne w żywności dostępnej na polskim rynku - twierdzi lekarka i podkreśla, że ma to odzwierciedlenie w statystykach chorób. - Kilkanaście lat temu rak jelita był rzadkością, teraz jest na pierwszym miejscu. I nie dotyczy to tylko moich obserwacji na własnym „podwórku”, ale statystyk europejskich i ogólnoświatowych.

Pracodawcy biją jednak na alarm

Polacy idą na chorobowe coraz częściej, a to znaczy, że w dużej mierze symulują, ponieważ średnio przebywają na zwolnieniu 5,5 procent czasu pracy, podczas gdy przeciętna unijna to zaledwie 4,2 procent.

Symulanci na pewno są wśród pracowników, ale trzeba pamiętać, że chorowanie nie jest opłacalne, ponieważ wiąże się z obniżeniem wynagrodzenia. Ze statystyk ZUS-u wynika, że co dziesiąty kontrolowany podczas chorobowego pracownik był zdolny do pracy. Gdyby obrazowało to cały problem, polskie statystyki absencji spadłyby z 5,5 do ok. 5 procent i nadal byłyby wyższe od europejskich.

Zobacz: Wypalenie zawodowe. To choroba naszych czasów

- Nam udało się obniżyć je z ok. 7 procent do zaledwie 4,7 - informuje Alicja Stronciwilk, rzecznik prasowy ZAK SA, największego pracodawcy w Kędzierzynie-Koźlu. - Osiągnęliśmy to dzięki systemowi motywacyjnemu, który wiąże wysokość premii z obecnością w pracy.

Takie działania przynoszą efekty, ale budzą też kontrowersje wśród pracowników

- Kichasz, kaszlesz, ale idziesz do roboty, bo żal ci tych kilkudziesięciu, a niekiedy i więcej złotych - mówi jeden z zatrudnionych w ZAK.

Mimo to pracodawcy są zdania, że trzeba ukrócić czas chorowania pracowników. Ich zdaniem sposobem na to może być wprowadzenie zasady, że płatne chorobowe zaczyna się dopiero od czwartego lub piątego dnia zwolnienia.

- Takie rozwiązania funkcjonują w wielu krajach Europy Zachodniej i tam zachorowalność pracowników jest zdecydowanie mniejsza niż u nas - przekonuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.

Organizacja Pracodawcy RP wydała natomiast oświadczenie, w którym przypomina, że pracownicy nadużywający chorobowego nie są bezkarni. „Nagminne korzystanie ze zwolnień może być powodem nieprzedłużenia umowy terminowej lub jej wypowiedzenia” - czytamy w dokumencie, który winą za zbyt częste branie chorobowego przez pracowników obarcza „zły system kontroli”. Dowodem na to ma być fakt, że ZUS sprawdza stan chorego dopiero po upływie 33 dni L4, gdyż wtedy przejmuje finansowanie zwolnienia na swoje barki.

Nikt nie wie, na co chorujemy

Rozmowa**z dr Przemysławem Kostrzewskim**, Krajowe Centrum Promocji Zdrowia w Miejscu Pracy.

- Z jakiego powodu pracujący Polacy najczęściej idą na zwolnienia lekarskie?

- Dobre pytanie, ale nie odpowiem na nie, ponieważ tego nie wie nikt.

- Nie mają państwo odpowiednich statystyk?

- Może to pana zdziwi, ale nikt w Polsce ich nie ma.

- Nawet ZUS, instytucja która płaci za chorobowe i powinna znać przyczyny poszczególnych absencji?

- To logiczne rozumowanie, ale ZUS też nie ma takich danych, nie ma ich nikt w Polsce. Powodem jest ustawa o ochronie danych osobowych, na mocy której lekarze zostali zmuszeni do zaprzestania wypisywania w drukach L4 numeru choroby pacjenta. Pomysłodawcom takiej zmiany chodziło o to, żeby pracodawcy nie mieli wglądu w tajemnicę lekarską i nie byli informowani na co choruje ich podwładny.

- Z danych ZUS-u wynika, że co dziesiąta osoba przebywająca na zwolnieniu lekarskim, do której zawitali kontrolerzy ZUS była zdolna do pracy.

- To są dane niemiarodajne, ponieważ ZUS kontroluje pracowników na L4 wybiórczo, a żeby dane dawały pełen obraz sytuacji, należy to robić według określonej metodologii.

- To na jakiej podstawie pracodawcy twierdzą, że Polacy na potęgę symulują?

- Nie mają ku temu podstaw. Oni kontrolują swoich podwładnych też wybiórczo, jak ZUS. Zresztą trudno się spodziewać, by pracodawcy powiedzieli, iż ludzie są na L4 za krótko. W interesie pracodawców jest ciągłe zwiększanie wydajności i trudno się dziwić. Ale też trudno ich ustalenia uznawać za obiektywny i kompleksowy obraz sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska