Orlik Opole gra dziś z Cracovią Kraków

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Amerykański bramkarz John Murray to najjaśniejszy punkt drużyny Orlika. Dziś znów pewnie przyjmie "ostrzał” od rywali.
Amerykański bramkarz John Murray to najjaśniejszy punkt drużyny Orlika. Dziś znów pewnie przyjmie "ostrzał” od rywali. Oliwer Kubus
Dzisiejszym meczem z Cracovią Kraków na wyjeździe Orlik Opole zakończy I rundę fazy zasadniczej. Należy liczyć się w nim z porażką.

Potencjał drużyn w ekstraklasie jest nierówny. Między zespołami mającymi spore ambicje jak KH Sanok, GKS Tychy, GKS Jastrzębie, Podhale Nowy Targ czy właśnie Cracovia, a grupą, w której jest nasz zespół, Polonia Bytom czy Naprzód Janów mamy do czynienia z dużą różnicą.

Opolanie jednak do tej pory przyzwoicie sobie radzili z mocarzami. Potrafili pokonać na własnym lodowisku zespół z Sanoka, a w pozostałych starciach nie przegrywali dużą różnicą goli.

- Ogromna w tym zasługa naszego bramkarza (Amerykanina Johna Murraya - dop. red.) - mówi były zawodnik i wiceprezes Orlika Przemysław Pawłowski. - Broni naprawdę świetnie i bardzo dużo daje zespołowi.

Dziś też można się spodziewać, że Murray będzie miał bardzo dużo pracy. Cracovia jest zdecydowanym faworytem spotkania, choć ma na razie zaledwie o trzy punkty więcej od naszej drużyny. W siedmiu meczach zdobyła ich 12, ale Orlik rozegrał o dwa spotkania więcej.

- Cracovia ma bardziej doświadczonych zawodników i o większych umiejętnościach od naszych - tłumaczy trener Orlika Jacek Szopiński. - Nie znaczy to jednak, że nie możemy sprawić niespodzianki. Będzie o nią bardzo trudno, ale jedziemy na ten mecz podbudowani zwycięstwem w ostatni wtorek z Naprzodem Janów, które przyszło po pięciu porażkach z rzędu. Zagramy pewnie podobnie jak w większości spotkań. Nie możemy sobie pozwolić na otwartą grę. Musimy konsekwentnie grać z tyłu licząc dodatkowo na bramkarza, a szczęścia szukać w kontratakach.

- Ważne, żeby nie popełniać błędów i taktycznie dobrze grać - dodaje rosyjski napastnik opolskiej drużyny Stanisław Wirolainen.

Orlik Opole po dzisiejszym meczu w końcu będzie mógł złapać nieco oddechu. Do następnego - z GKS-em Katowice będzie miał bowiem tydzień przerwy, bo zaplanowany na niedzielę mecz z ekipą mistrza Polski z Sanoka został rozegrany awansem cztery tygodnie wcześniej.

- Tempo meczów jest bardzo duże i to dla większości naszych zawodników jest nowość - przyznaje trener Szopiński. - Kilka dni na spokojny trening i regenerację na pewno nam się bardzo przyda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska