Orlik Opole - KH Toruń. Finał play off jest całkiem blisko

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Mateusz Strużyk w pierwszym meczu w Toruniu zdobył jedną z bramek dla Orlika. Oby dziś znów udało mu się pokonać bramkarza rywali.
Mateusz Strużyk w pierwszym meczu w Toruniu zdobył jedną z bramek dla Orlika. Oby dziś znów udało mu się pokonać bramkarza rywali. Oliwer Kubus
Orlik Opole gra dziś u siebie. Jeżeli wygra z ekipą z Torunia, awansuje do decydującej rozgrywki o ekstraklasę.

Rywalizacja w półfinale play off I ligi trwa do dwóch zwycięstw. W minioną sobotę opolanie dość niespodziewanie pokonali na wyjeździe KH Toruń 4:3 i postawili rywala “pod ścianą".

To bowiem zespół z Grodu Kopernika był przed rozpoczęciem rywalizacji faworytem do awansu do finału. W fazie zasadniczej zdobył w 40 meczach o 13 punktów więcej niż nasza ekipa. W sześciu bezpośrednich starciach torunianie cztery razy byli górą.

- Przeciwnicy nadal są faworytem, ale chłopcy pokazali w pierwszym meczu wielki hart ducha i przegrywając 0:2 potrafili wygrać - zaznacza prezes Orlika Dariusz Sułek. - Skoro potrafili już po raz trzeci w sezonie pokonać ekipę z Torunia, to są w stanie zrobić to jeszcze raz.

Jeśli jednak dziś wygrają goście, to trzeci decydujący mecz odbędzie się na ich lodowisku.
- Nasz budżet klubowy nie przewiduję kolejnej dalekiej podróży do Torunia - półżartem dodaje prezes Sułek. - Chłopcy stoją przed dużą szansa na sprawienie kolejnej niespodzianki i wierzę, że podołają zadaniu.

W naszym zespole po pierwszym meczu panują znakomite humory. Gorszy ma jedynie Mariusz Zwierz, który doznał kontuzji i jego występ w dzisiejszym spotkaniu jest niepewny.
- Zagraliśmy w Toruniu w pełnym składzie i to też była podstawa do osiągnięcia zwycięstwa - mówi bramkarz opolskiej drużyny Jarosław Nobis.

To on był najjaśniejszym punktem Orlika, broniąc aż 38 strzałów oddanych przez rywali. Jako, że w hokeju bramkarz odgrywa ogromną rolę, do pokonania po raz drugi torunian potrzeba podobnej postawy opolskiego golkipera dziś na “Toropolu".

Bardzo przyzwoita postawa naszej drużyny w fazie zasadniczej i w pierwszym meczu play off to niezwykle miła niespodzianka. Opolski klub cały czas zmaga się bowiem z problemami finansowymi i przed rozpoczęciem rozgrywek realne było zagrożenie, że do nich nie przystąpi.

- Chłopcy wykazują dużą determinację - tłumaczy prezes Sułek. - Już trzecie miejsce w fazie zasadniczej było sporym osiągnięciem. Awans do finału play off byłby czymś naprawdę wielkim.

W finale najpewniej zagra najlepszy po fazie zasadniczej Naprzód Janów, który w pierwszym meczu pokonał wysoko u siebie zespół warszawskiej Legii, a dziś gra drugie spotkanie w stolicy.

Z ekipą Naprzodu w fazie zasadniczej Orlik grał na remis: trzy mecze wygrał i trzy przegrał. Naprawdę więc wygranie całej I ligi i awans do grona najlepszych zespołów w sportowej walce (pomijając już aspekty finansowe i czy nasz klub byłoby stać na występy w ekstraklasie) nie jest niemożliwy.

Do tego jednak jeszcze daleka droga i nie ma co wybiegać zanadto w przyszłość. Pewne jest jednak, że dziś na "Toropolu" na pewno emocji nie zabraknie.

- Liczę, że liczniej niż zwykle pojawią się na trybunach kibice i pomogą nam swoim dopingiem - mówi Nobis. -Jest on nam bardzo potrzebny. W drużynie jest duża mobilizacja. Stajemy przed szansą na sprawienie kolejnej niespodzianki. Nie wiadomo czy się uda, ale mocno będziemy o to walczyć.

Orlik Opole - KH Toruń. Dziś godz. 18.30, lodowisko ul. Barlickiego. Bilety: 10 zł (normalny) i 5 zł (ulgowy).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska