Orlik Opole na początek sezonu przegrał po rzutach karnych

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Orlik na inaugurację sezonu przegrał u siebie z GKS-em Katowice
Orlik na inaugurację sezonu przegrał u siebie z GKS-em Katowice Sławomir Jakubowski
W poniedziałek wieczorem nasi hokeiści oficjalnie zainaugurowali sezon 2017/18. Po niezłym i obfitującym w zwroty akcji spotkaniu opolanie przegrali jednak z GKS-em Katowice. Punkt jednak mają, albowiem ulegli dopiero po rzutach karnych.

Każda z tercji regulaminowego czasu gry miała dość specyficzny przebieg, a pisząc w skrócie to z reguły gole zdobywali nie ci, którzy akurat w danym okresie gry mieli przewagę.

W inauguracyjnej części przeważali bowiem przyjezdni, ale na jej półmetku trafili podopieczni Jacka Szopińskiego. Pod bramką rywala wywiązało się ogromne zamieszanie, a bardzo sprytnie zachował się Karol Kisielewski i skierował krążek do siatki. Przed tym i po tym świetnie prezentował się także golkiper miejscowych Michał Kieler.

Po zmianie stron miejscowi szybko przejęli inicjatywę i wydawało się, że pójdą za ciosem. Niestety, znowu stało coś niespodziewanego i to ta słabsza drużyna zdobyła gola, a uczynił to Jakub Wanacki po dograniu Dawida Majocha. To nie zraziło opolan, którzy dalej atakowali, ale swoich okazji nie wykorzystali choćby bracia Radek i Vaclav Meidlowie czy też Filip Stopiński.

To jednak dawało nadzieje na lepszy rezultat w kolejnej odsłonie. Jakież więc było zdziwienie gdy 25 sekund po wyjściu z szatni katowiczanie objęli prowadzenie za sprawą Andreja Themara. Gospodarze postanowili więc przycisnąć jeszcze bardziej, jednak szansę zaprzepaścili m. in. Milan Baranyk i Stopiński. Gdy jednak wydawało się, że wyrównanie wisi w powietrzu, bo goście po raz kolejny grali w osłabieniu, to guma faktycznie wpadła do siatki, ale... po stronie Orlika.

Na szczęście nie podłamało to przedstawicieli naszego zespołu, którzy niebawem otrzymali prawdziwy dar od losu, gdyż przez nieco ponad pół minuty grali w przewadze dwóch zawodników i wykorzystali to praktycznie w ostatniej chwili, gdy Baranyk dobrze obsłużył Kisielewskiego.

To napędziło opolan, a szczególnie ten wymieniony przed chwilą duet, który 77 sekund przed ostatnią syreną doprowadził do dogrywki. Tym razem jednak panowie zamienili się rolami.

W dodatkowym czasie trwającym pięć minut i rozgrywanym „trzech na trzech” bramki już nie padły - choć świetną sposobność ku temu dosłownie w ostatniej chwili miał V. Meidl - i potrzebne były rzuty karne.

Przez dziewięć podejść jednak żadnemu z najeżdżający hokeistów nie udało się dopiąć celu, aż uczynił to ostatni w regularnej serii Themar i GKS minimalnie triumfował.

Orlik Opole - GKS Katowice 3:4 (1:0, 0:1, 2:2; 0:0, 0:1)
1:0 Kisielewski - 10., 1:1 Wanacki - 24., 1:2 Themar - 41., 1:3 Strzyżowski - 52., 2:3 Kisielewski - 55., 3:3 Baranyk - 59., 3:4 Themar (karne).
Orlik: Kieler - Bychawski, Sordon; Kisielewski, V. Meidl, Baranyk - Kostek, Zaťko; Demjaniuk, Szydło, Przygodzki - Sznotala, Gawlik; Gorzycki, Sikora, Wąsiński - Latal; Lorek, Stopiński, R. Meidl.
GKS: Kosowski - Wanacki, Cakajik; Malasiński, Rohtla, Strzyżowski - Grof, Martinka; Gruszka, Wronka, Łopuski - Rąpała, Nowak; Fraszko, Sawicki, Themar - Zieliński; Nahunko, Majoch.
Sędziował Paweł Breske. Kary: Orlik - 14 min, GKS - 14 min. Widzów: 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska