Losy sobotniego spotkania rozstrzygnięte zostały w ostatniej tercji. W 46. min opolanie, podczas oblegania bramki rywala, pozostawili bez opieki w środkowej strefie lodowiska napastnika gości. Przejął on wystrzelony krążek i po samotnym rajdzie pokonał naszego bramkarza Jarosława Nobisa.
Pięć minut później zespół Orlika grał przez 39 sekund w przewadze aż dwóch hokeistów, wypracował sobie trzy okazje do wyrównania, gola jednak nie zdobył. Czara goryczy dopełniona została w 58. min. Grając pełną piątką przeciw czterem hokeistom z Krynicy stracili drugiego gola, który rozwiał nadzieje na korzystny wynik.
Wczorajsza potyczka rewanżowa rozpoczęła się bardzo obiecująco dla Orlika Opole. Już w 3. min opolanie objęli prowadzenie. W okresie liczebnej przewagi bramkę zdobył Paweł Wacławczyk.
Od 6. min nasz zespół przez ponad 90 sekund grał w trzech przeciw pięciu rywalom. Wytrzymał napór gości, nie tracąc gola. Fakt ten zmobilizował orlików, a efektem dobrej gry był drugi gol, którego autorem był Łukasz Korzeniowski. Brak koncentracji tuż przed zakończeniem I tercji zakończył się stratą bramki.
Druga odsłona zaczęła się niezbyt fortunnie dla opolan. Goście wyrównali na 2:2, ale odpowiedź Orlika była błyskawiczna. Prowadzenie dał im w 29. min Sebastian Szydło. Trzy minuty później znowu był remis. Ostatnie słowo w tej tercji należało ponownie do Szydły i nasza drużyna schodziła na przerwę prowadząc 4:3.
Podobnie jak w sobotnim meczu trzecia tercja okazała się niefortunną dla Orlika. Do 50. min gospodarze z powodzeniem odpierali ataki kryniczan. Wystarczyły jednak dwie minuty i na prowadzenie wyszli goście. Nie załamało to ambitnie walczących naszych hokeistów, którzy zepchnęli swego przeciwnika do desperackiej obrony. W ostatniej minucie pojedynku gospodarze wycofali bramkarza, ostrzeliwali bramkę drużyny KTH, szczęście uśmiechnęło jednak się do faworyta z Krynicy, który długo nie krył swej radości ze szczęśliwej wygranej.
- Spodziewaliśmy się bardzo trudnej inauguracji nowego sezonu i tak było na tafli - przyznał nowy szkoleniowiec opolskiej drużyny Jacek Szopiński. - Ten dwumecz był naszym pierwszym poważnym sprawdzianem umiejętności od sześciu miesięcy.
Przygotowania do sezonu zaczęliśmy bardzo późno, stąd brak zgrania zespołu. Nie obeszło się bez poważnych ubytków w kadrze drużyny, a nowi hokeiści dopiero wchodzą w nowe towarzystwo. Po sobotnim mniej udanym występie, w potyczce rewanżowej było znacznie lepiej. Zabrało konsekwencji w grze i szczęścia w końcówce niedzielnego starcia. Nie brakowało woli walki i determinacji. Wierzę, że czas będzie pracował na naszą korzyść, a gra będzie lepsza i z mniejszą liczbą błędów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?