Orlik Opole zmierzy się dziś z GKS-em Katowice

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Obrońca Mateusz Stopiński jest pewnym punktem Orlika.
Obrońca Mateusz Stopiński jest pewnym punktem Orlika. Oliwer Kubus
Zawodnicy Orlika Opole zmierzą się dziś na wyjeździe ze zdecydowanie najsłabszym w stawce ekstraklasowych drużyn GKS-em Katowice.

- Ten mecz musimy po prostu wygrać i na tym można zakończyć dyskusję o nim - mówi trener Orlika Jacek Szopiński.

GKS wszystkie dotychczasowe 27 meczów przegrał i nie ma na koncie żadnego punktu. Z reguły były to bardzo wysokie porażki, bo bilans bramkowy katowiczan to 40 zdobytych goli i aż 286 straconych. Średnio więc w każdym starciu zespół ze stolicy Górnego Śląska traci ponad 10 bramek. Opolanie w jedynym dotychczas rozegranym spotkaniu w Katowicach wygrali 10:1, a na własnym lodowisku zwyciężali 9:1 oraz 5:1

- Kluczowe będzie nastawienie mentalne - zaznacza trener Szopiński. - Nie możemy absolutnie zlekceważyć przeciwnika, bo to może się dla nas źle skończyć. - GKS przegrał wszystkie mecze, ale każda seria kiedyś się kończy. Katowiczanie grają coraz lepiej, a motywuje ich pewnie to, że chcą w końcu zdobyć pierwsze punkty. My do tego nie możemy absolutnie dopuścić. Cały czas liczymy się walce o 6. miejsce i potknięcie będzie miało poważne konsekwencje.

Orlik w dzisiejszym spotkaniu wystąpi osłabiony brakiem dwóch obrońców. Rosjanin Nikita Semiannikow z powodów osobistych musiał wyjechać do ojczyzny i ma wrócić 4 stycznia. Zabraknie go więc w dzisiejszym spotkaniu, a także w najbliższy piątek, kiedy do Opola przyjedzie prowadzący w tabeli GKS Tychy.
Drugim nieobecnym będzie Mateusz Sordon. Nasz obrońca w ostatnim spotkaniu wygranym niespodziewanie 3:0 z mistrzem Polski z Sanoka w Opolu dostał drugi raz w sezonie karę 20 minut za udział w bójce, a to oznacza, że będzie musiał jeden mecz obejrzeć z boksu lub trybun.

- To dwaj ważni dla nas zawodnicy, ale mam ten komfort, że kadra drużyny po przyjściu dwóch Słowaków (obrońcy Tomasa Valecki i napastnika Branislava Fabry'ego - dop. red.) oraz zawodnika z Ukrainy (Jewhena Łymanskiego - dop. red.) jest teraz szersza i to osłabienie nie powinno być tak odczuwalne jak byłoby jeszcze kilka tygodni temu.
Po wolnych trzech dniach świątecznych nasi hokeiści już normalnie trenują. Być może jeszcze jutro będą mieli wolne, ale pierwsze dni stycznia będą dla nich pracowite. W ciągu najbliższych 20 dni zagrają bowiem aż osiem spotkań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska