Orlik Opole znowu dobrze zaczął, znowu źle skończył

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Orlik Opole przegrał z Naprzodem Janów 3:5.
Orlik Opole przegrał z Naprzodem Janów 3:5. Łukasz Baliński
Nie przerwali fatalnego pasma porażek hokeiści Orlika Opole. W środę wieczorem ulegli u siebie Naprzodowi Janów Katowice 3:5 i tym samym przegrali drugi mecz fazy barażowej.

Choć mecz trwa godzinę to o porażce podopiecznych Jacka Szopińskiego zadecydowało fatalne 10. minut na przełomie drugiej i trzeciej tercji. Przez ten czas bowiem goście zaaplikowali im wszystkie gole jakie zdobyli tego dnia w Toropolu.

I pomyśleć, że do tego momentu Orlik prowadził 2:0 po udanych strzałach Władysława Zorina i Wojciecha Gorzyckiego.
Mało tego: trzy pierwsze wpadły do bramki strzeżonej przez Jarosława Nobisa na przestrzeni dwóch minut, kolejno Michał Woźnica, Patrik Zicho i Jan Poruba. A jak komuś mało to niech sobie wyobrazi, że drugą od trzeciej przedzieliło 25 sekund. Nokaut!

Nic dziwnego, że potem miejscowi długo nie mogli się podnieść, a przy tym popełniali bardzo proste błędy, jak choćby ten po którym Marcin Jaros miał rzut karny i go wykorzystał. Niewiele lepiej było przy trafieniu na 5:2 Marcina Frączka.

A to nie koniec strat, bo w końcówce doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji, gdy Michał Gryc bezpardonowo sfaulował Alexisa Svitaca, przez co ten z impetem uderzył głową prosto w bandę. W związku z tym rozpoczęła się mała bójka i paru zawodników zostało odesłanych na ławkę kar, przede wszystkim jednak prowodyr całego zdarzenia zjechał do szatni przy gwizdach opolskiej publiczności.

Na szczęście po kilkunastu sekundach pełnych grozy napastnik Orlika wstał o własnych siłach i zjechał bo boksu, choć też już do gry nie wrócił. Na pocieszenie w samej końców bramkę zdobył przy grze pięciu na trzech Oskar Rzekanowski, ale na więcej zabrakło już czasu.

- Zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie, ale przyszedł moment dekoncentracji i straciliśmy trzy bramki w drugiej tercji i to nas kosztowało przegranie tego meczu - oceniał Jacek Szopiński. - Popełniliśmy za dużo błędów indywidualnych, które nie powinny się w ogóle zdarzyć. Tak też się jednak dzieje, gdy gra się w 13-14 zawodników co na takim poziomie nie powinno się zdarzyć - dodawał trener Orlika. - Z drugiej strony muszę moim chłopakom oddać to, że jeszcze w ogóle grają, że są na placu boju i walczą do końca, z honorem o utrzymanie. Tym bardziej, że znikąd już nie mamy pomocy - podkreślał.

W sobotę Orlik pauzuje, a najbliższy mecz rozegra w Opolu podejmując we wtorek 26 lutego Zagłębie Sosnowiec. Początek spotkania na Toropolu o godz. 18.30.

Orlik Opole - Naprzód Janów Katowice 3:5 (1:0, 1:3, 1:2)
Bramki:
1:0 Zorin - 12., 2:0 Gorzycki - 27., 2:1 Woźnica - 35., 2:2 Zicho - 37., 2:3 Poruba - 37., 2:4 Jaros - 43. (karny), 2:5 Frączek - 45. 3:5 Rzekanowski - 60.
Orlik: Nobis - Radzieńciak, Miettinen, Svitac, Szydło, Zorin - Wojdyła, Chorążyczewski, Obrał, Ostapczuk, Pelaczyk - Kandziuba, Rzekanowski, Skrodziuk, Gorzycki.
Naprzód: Pechek - Zicho, Stępień, Jaros, Pohl, Gryc - Prochazka, Sarna, Woźnica, Frączek, Poruba - Krokosz, Zielosko, Bryk, Rajski, Wąsiński - Kapłon, Kołodziej, Piper, Goździewicz, Kisiel.
Kary: Orlik 12 min, Naprzód 41 min (w tym 25 minut dla Michała Gryca za brutalny faul).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska