Osesek przy piersi nie jest mile widziany

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Opolskie lokale mają różne strategie, jak pogodzić interes mam z interesem oburzonych, którzy nie chcą oglądać nagich piersi nad talerzem
Opolskie lokale mają różne strategie, jak pogodzić interes mam z interesem oburzonych, którzy nie chcą oglądać nagich piersi nad talerzem Dawid Lukasik
Młode mamy, by nie narażać się na krytykę oburzonych, wolą karmić w toaletach, niż publicznie. - To dla nas upokarzające, bo przecież nie robimy nic zdrożnego - denerwują się Opolanki.

- Sama byłam świadkiem sytuacji, gdy matki karmiące odsyłano w sklepie do toalety, bo komuś nie spodobało się to, co robiły - mówi Małgorzata Lubiniecka, mama czteromiesięcznego chłopca. - Staram się nie zrażać, choć czuję na sobie karcące spojrzenia. Nie karmię małego ostentacyjnie, zawsze przysłaniam się pieluszką, ale i tak nigdy nie wiem, z której strony spotka mnie atak.

Precedensowy proces ruszył właśnie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Matka, którą kelner w jednej z sopockich restauracji poprosił, by karmiła dziecko piersią w toalecie a nie przy stoliku, wytoczyła sprawę właścicielowi lokalu. Kobieta domaga się przeprosin i zadośćuczynienia.

Wbrew pozorom takie incydenty nie należą do rzadkości.

- Mamy skarżą się na naszym forum, że karmiąc własną pociechę często czują się tak, jakby popełniały przestępstwo - mówi Elżbieta Kliś, szefowa Stowarzyszenia Mamy z Opola. - Jedna z nich usiadła na ławeczce w pasażu galerii handlowej i przystawiła dziecko do piersi. Ochroniarz poprosił, żeby przeniosła się do specjalnego pokoju. Nie można mieć do niego pretensji, bo on tylko wykonywał polecenia przełożonego. Ale ta kobieta miała prawo poczuć się niefajnie, bo przecież nie robiła nic złego.

Pani Elżbieta sama jest mamą. Nieraz zdarzało się, że synek domagał się karmienie właśnie wtedy, gdy zupełnie nie było ku temu warunków.

- Nie mogłam przecież powiedzieć „słuchaj mały, dojdziemy do domu, to wtedy będzie jedzenie”, bo takie dziecko płacze i domaga się pokarmu natychmiast - wspomina opolanka. - Zdarzało mi się karmić w przymierzalni, a nawet w toalecie. Czułam się z tym fatalnie, ale wiedziałam, że przystawienie dziecka do piersi w miejscu publicznym może wywołać falę ataków ze strony oburzonych. Najbardziej zabawne jest to, że karmiłam małego również w kościelnej zakrystii i to za przyzwoleniem księdza, ale tam nikt nie traktował tego, jak coś gorszącego.

Opolskie lokale mają różne strategie, jak pogodzić interes mam z interesem oburzonych, którzy nie chcą oglądać nagich piersi nad talerzem. - Matki bywają różne. Niektóre obnoszą się z karmieniem, a inne starają się robić to dyskretnie - przyznaje Łukasz Wilk z kawiarni DolceVita w Opolu. - Jeśli młoda mama robi to dyskretnie, a i tak komuś to przeszkadza, to zaczynam z takim klientem mediację, aby wytłumaczyć mu, że nie dzieje się nic niestosownego. W każdej sytuacji można znaleźć kompromis, ale trzeba tego chcieć.

- U nas mamy z małymi dziećmi są mile widziane - zapewnia kelner w jednej z bardziej eleganckich, opolskich restauracji. - Jeśli w danym momencie jest duży ruch, to proponujemy takiej kobiecie miejsce na sali obok, gdzie jest mniej ludzi, również po to, aby ona czuła się komfortowo.

Właściciel restauracji prosi jednak, by nie podawać jej nazwy. Powód? Boi się najazdu młodych mam, które zechcą karmić piersiami przy stoliku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska