Oskarżeni o zlecenie zabójstwa prokuratora krajowego skazani za korupcję. Finał głośnego procesu w opolskim sądzie

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Po roku trwającego procesu okazało się, że prokuratura nie przedstawiła żadnego wiarygodnego dowodu, świadczącego o winie oskarżonych względem próby zabójstwa. Sąd nie pozostawił suchej nitki na zeznaniach świadka anonimowego, które uznał za niewiarygodne.
Po roku trwającego procesu okazało się, że prokuratura nie przedstawiła żadnego wiarygodnego dowodu, świadczącego o winie oskarżonych względem próby zabójstwa. Sąd nie pozostawił suchej nitki na zeznaniach świadka anonimowego, które uznał za niewiarygodne. Mateusz Majnusz
Przed Sądem Okręgowym w Opolu zakończył się proces dwójki więźniów ze Strzelec Opolskich, którzy mieli planować zabójstwo prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Sąd uniewinnił ich od tego zarzutu, ale skazał na kary dwóch i czterech lat pozbawienia wolności za skorumpowanie strażnika więziennego, który za pomoc osadzonym trafi teraz na pięć lat do więzienia.

Początek sprawy sięga roku 2018, gdy funkcjonariusz Służby Więziennej Krzysztof N. dał się namówić na współpracę z dwójką osadzonych - Bogdanem G. i Grzegorzem P. - liderem śląskich grup przestępczych z lat 90. - który w strzeleckim więzieniu odsiadywał karę 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo.

Strażnik był na ich każde zawołanie

Schemat działania był prosty – strażnik odbierał od więźniów zamówienie, otrzymywał też kartę płatniczą, którą trzymali schowaną pod pryczą, a następnie jechał do jednego z centrów handlowych w Opolu, w którym kupował im zamówione przedmioty. Później w plastikowej torbie wraz ze swoim jedzeniem przemycał je na teren zakładu karnego i przynosił im do celi.

Zdaniem śledczych, proceder ten przez blisko rok pozostawał niezauważony. W tym czasie osadzeni regularnie zamawiali sobie suplementy diety, odżywki, akcesoria do ćwiczeń oraz inne produkty spożywcze. W zamian za pieniądze od skazanych Krzysztof N., który jednocześnie był ich także wychowawcą w więzieniu, wydał również pozytywną opinię o Bogdanie G., niezbędną do złożenia przez niego wniosku o jego przedterminowe zwolnienie z odbycia reszty kary więzienia.

W toku śledztwa dotyczącego korupcji prokuratura uzyskała od tzw. świadka incognito dodatkowe informacje, z których wynikało, że Bogdan G., nakłoniony przez współosadzonego z celi Grzegorza P., miał podjąć się pomocy w zorganizowaniu zamachu na Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego i jego rodzinę. Obu mężczyznom postawiono zarzut usiłowania zabójstwa, za który groziło im dożywocie.

Sąd: Nie ma dowodów na ich winę

Po roku procesu przed opolskim sądem okręgowym okazało się jednak, że prokuratura nie przedstawiła żadnego wiarygodnego dowodu świadczącego o winie oskarżonych względem próby zabójstwa. Sąd nie pozostawił suchej nitki na zeznaniach świadka anonimowego, które uznał za niewiarygodne i momentami sprzeczne.

- Prokurator oparł się na zeznaniach świadka incognito, ale w ocenie sądu nie ma pewności, że świadek mówił prawdę, bo wątpliwości było naprawdę sporo. Już sam sposób, w jaki miało dojść do zabójstwa jest niemal nieprawdopodobny. Chciano bowiem zabić osobę najbliższą dla Święczkowskiego, a gdy prokurator pojawiłby się na miejscu zdarzenia, miano zdetonować ładunek wybuchowy – tłumaczył sędzia Mateusz Świst.

Sąd zwrócił także uwagę na wątpliwą motywację dotyczącą zabójstwa, które miało być podyktowane obawami, że prokurator Święczkowski doprowadzi do skazania Grzegorza P. na dożywotnie więzienie.

- W polskiej historii nie mieliśmy nigdy do czynienia z próbą zabójstwa najważniejszego prokuratora w Polsce. Byłoby to przestępstwo wielkiego kalibru, porównywalne z morderstwem komendanta Marka Papały. Spowodowałoby to prawdziwą wojnę między światem przestępczym a wymiarem sprawiedliwości. A jednym z pierwszych podejrzanych byłby właśnie Grzegorz P., który nie jest szaleńcem, chcącym skupić na sobie zainteresowanie wszystkich służb w kraju – argumentował sędzia Świst.

Tłumaczenia strażnika były infantylne

Z powodu braku dowodów sąd uniewinnił mężczyzn od zarzutu usiłowania zabójstwa. Ale skazał ich na kary dwóch i czterech lat pozbawienia wolności za łapówkarstwo.

Znacznie surowsze konsekwencje poniesie sam strażnik więzienny, który w trakcie odczytywania wyroku z niedowierzaniem kręcił głową. Za korupcję sąd skazał go na pięć lat więzienia.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd przyznał, że zachowanie Krzysztofa N. zasługuje na szczególne potępienie, ponieważ był funkcjonariuszem publicznym, mającym stać na straży przestrzegania prawa, a nie samemu je łamać.

- Jego tłumaczenie było infantylne, żeby nie powiedzieć dziecinne. Stwierdził, że pomógł osadzonym, ponieważ nie mieli dobrze w celi. To nie są wczasy all inclusive w Egipcie, tylko zakład karny – podkreślił sąd.

Wyrok jest nieprawomocny, a prokuratura i obrońcy oskarżonych już zapowiedzieli apelację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska