Oskarżenia o molestowanie na sesji w Byczynie. Pani prezes obwinia przewodniczącego rady za awanturę

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Beata Dziekońska jest sołtyską wsi Dobiercice, a od marca 2017 r. również prezesem nowo utworzonej spółki Rycerska Byczyna.
Beata Dziekońska jest sołtyską wsi Dobiercice, a od marca 2017 r. również prezesem nowo utworzonej spółki Rycerska Byczyna. Mirosław Dragon
Tydzień temu prezes spółki gminnej Rycerska Byczyny Beata Dziekońska oskarżyła na sesji radnego opozycyjnego, że ją molestował. Teraz napisała list otwarty do przewodniczącego rady miejskiej, że to on jest odpowiedzialny za całą awanturę.

Chodzi o wielką awanturę, do jakiej doszło na sesji rady miejskiej w Byczynie w piątek, 29 czerwca.

Beata Dziekońska, prezes komunalnej spółki Rycerska Byczyna, oskarżyła radnego opozycyjnego Damiana Gocejnę o to, że molestował ją w urzędzie! Zapewniła, że wszystko ma zarejestrowane i że chętnie spotka się w sądzie, żeby udowodnić swoje zarzuty.

- Pan odwiedził mnie w urzędzie, wszedł do gabinetu na górze i zamknął się pan ze mną w biurze - mówiła Dziekońska.

Kiedy ktoś z publiczności rzucił: „Co wyście tam robili?”, sala gruchnęła śmiechem, a prezes Dziekońska ciągnęła z uśmiechem:

Co myśmy tam robili? Co tam robiliśmy, panie radny? Proszę dać mi dokończyć, pan się tak nie irytuje, bo ja po prostu powielam fakty, które miały miejsce!

Szefowa Rycerskiej Byczyny dodała, że radny Gocejna miał pretensje o to, że nie odbiera od niego telefonów, po czym oświadczyła wprost: - Pan przyszedł mnie bezczelnie nagabywać i molestować w moim gabinecie!

- Pani jest bezczelna, czy pani zdaje sobie sprawę tego, co pani okropnego powiedziała, jakie perfidne kłamstwa? – dopytywał Damian Gocejna. – Zapewniam, że spotkamy się w sądzie.

- Jeśli pan chce drogi sądowej, to ja się chętnie z panem spotkam w sądzie – odparła Beata Dziekońska, która zapewniła, że ma wszystko zarejestrowane. Dodała, że o sprawie molestowania napisała 6 lutego notatkę służbową.

Próbowaliśmy dodzwonić się do Beaty Dziekońskiej. Niestety, pani prezes nie było wczoraj w urzędzie, a jej telefon komórkowy był wyłączony.

Prezes Rycerskiej Byczyny napisała jednak list otwarty do Adama Radoma, przewodniczącego rady miejskiej w Byczynie.

Stwierdziła, że to on ponosi odpowiedzialność za awanturę na sesji, ponieważ źle prowadził obrady i pozwolił na zakrzyczenie jej.

- Polemika, jaką prowadziłam z radnym Damianem Gocejną, została przerwana krzykami jego zwolenników, którzy w dodatku przypisali mi słowa, jakich wcale nie powiedziałam - pisze Beata Dziekońska. - W ten sposób przekształcił pan polemikę w nieporozumienie, a z kolei to nieporozumienie w awanturę.

- Nie dostałem tego listu do biura rady, został tylko opublikowany w tygodniku lokalnym - mówi Adam Radom. - Na sesji każdej ze stron udzieliłem głosu, pani Dziekońskiej zabierała głos. Dopiero kiedy każdy się wypowiedział, zamknąłem sesję.

Na tym filmie widać, jak przewodniczący rady miejskiej prowadził burzliwą dyskusję o kłamstwach i molestowaniu:

List otwarty Beaty Dziekońskiej do przewodniczącego rady miejskiej Adama Radoma:

Szanowny Panie Przewodniczący,
jako mieszkaniec Gminy i uczestnik LIV Sesji Rady Miasta w dniu 29.06.2018 r. wyrażam protest wobec sposobu prowadzenia przez Pana obrad oraz skutków, jakie z niego wynikły.
Mimo posiadania wszelkich prerogatyw, nie zadbał Pan o prawidłowy przebieg sesji, wskutek tego polemika, jaką prowadziłam z Radnym Damianem Gocejną została przerwana krzykami jego zwolenników, którzy w dodatku przypisali mi słowa, jakich wcale nie wypowiedziałam.
Ich słowami - nie moimi - poczuł się obrażony ów Radny i po chwili wielu obecnych zaczęło równocześnie podnosić głos w obronie przed zarzutami, które wyłącznie oni sami mu postawili.
W żadnym momencie nie przerwał Pan tej dyskusji, nie próbował Pan tej dyskusji, nie próbował Pan zadbać o kolejne zabieranie głosu, a przede wszystkim pozwolił Pan na to, aby zakrzyczano moje słowa.
Nie zdążyłam wskutek tego wyjaśnić sprawy ani dokończyć przerwanej krzykami wypowiedzi - do czego miałam pełne prawo zgodnie ze Statutem Gminy i co Pan był zobowiązany gwarantować.
Na dodatek, kiedy emocje Radnych opadły i miałam szansę wyjaśnić ich omyłkę, oddał Pan głos nie mnie, lecz osobnikowi spośród publiczności, który ponownie i w agresywny sposób zaczął odnosić się do wypowiedzi., które wcale nie ode mnie pochodziły i do mnie samej. W ten sposób przekształcił Pan polemikę w nieporozumienie, a to z kolei w awanturę.
Narusza to obowiązki Przewodniczącego, wynikające ze Statutu Gminy.
Co gorsza, obrady obserwowała prasa i dziennikarze, pozbawieni rzetelnej informacji, ulegli fałszywemu wrażeni, podobnie jak reszta Radnych - czego efektem są publikacje prasowe godzące w prestiż Rady Miasta, a zapewne i całego samorządu.
Ze wszystkich obecnych na sali Pan jeden miał możliwość, aby zapobiec awanturze i pozwolić wypowiedzieć się każdej ze stron - wówczas udałoby się przedstawić rzetelny przekaz i kontynuować dyskusję bez zbędnych dywagacji i zaklęć Radnych na temat obyczajowej sfery aktywności ich kolegi.
A przede wszystkim, bez pozostawienia u dziennikarzy złego wrażenia na temat atmosfery w naszym samorządzie.
Jeśli więc z powodu publikacji prasowych ucierpi dobre imię naszej Gminy i Spółki Rycerska Byczyna Sp. z o.o. - to właśnie Pan będzie za to odpowiedzialny jako osoba, która wbrew prawnemu obowiązkowi dopuściła do nieporozumienia i awantury na sesji.
Beata Dziekońska

Skandal na sesji rady miejskiej w Byczynie. Radny został oskarżony o molestowanie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska