Ostatni dzwonek dla demokracji. Komentarz Krzysztofa Zyzika

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
JOSEPH PREZIOSO/AFP/East News
Atak na amerykański Kapitol to wydarzenie bez precedensu. Nie islamscy terroryści, nie rosyjskie trolle, a amerykańcy obywatele postanowili unicestwić wynik legalnych wyborów. Jakby to było jakieś Burkina Faso, a nie światowa kolebka demokracji.

Ci obywatele nie wzięli się znikąd. To zbieranina fanatyków, którymi świadomie manipulował przez ostatnie lata prezydent – patologiczny kłamca. Miliarder z reality show, który wykorzystując swą niebywałą charyzmę i talent retoryczny, otumanił elektorat republikanów i na nieszczęście USA został ich prezydentem.

Tak, piszę „ich prezydentem”, bo tak jak Naczelnikowi w Polsce, przywódcy Stanów Zjednoczonych nawet nie chciało się udawać, że jest prezydentem wszystkich Amerykanów. Tę drugą stronę wyzywał od wrogów i zdrajców (skąd my to znamy). Media profesjonalne, które nie chciały jak pelikany łykać jego bredni, wykpiwał i niszczył (skąd my to znamy). W social mediach urządzał seanse nienawiści i napuszczał Amerykanów na Amerykanów (skąd my to znamy).

Trump, poza poparciem milionów uczciwych, zwykłych obywateli, sfrustrowanych gospodarczym kryzysem i pogłębiającymi się nierównościami, zbudował armię tysięcy zaślepionych fanatyków. Skrajnych konserwatystów, ksenofobów, rasistów. I to oni wtargnęli wczoraj na Kapitol, przerywając legalny proces demokratyczny.

To był ostatni moment, w którym ustępujący prezydent mógł zachować się odpowiedzialnie. Tymczasem on niby wezwał napastników do rozejścia się do domów, ale w tej samej wypowiedzi po raz kolejny skłamał, że wybory były nieuczciwe i zostały Amerykanom ukradzione. Mam nadzieję, że historia surowo go osądzi za te haniebne słowa. Jak i za całą prezydenturę, która niebywale podzieliła kraj.

Przede wszystkim jednak chcę wierzyć, że bezprecedensowe wydarzenia na Kapitolu będą przełomem w podejściu demokratycznych elit w USA i krajów Zachodu do regulacji statusu mediów społecznościowych. Bo to one odpowiadają za rozkwit populizmu w krajach demokratycznych i za dramatyczne podzielenie społeczeństw. To na Facebooku, czy Twitterze opinie profesorów medycyny ważą tyle samo, co głosy pospolitych idiotów straszących czipami w szczepionkach.

Seryjnie powtarzane tam kłamstwa atakują jak złośliwy nowotwór, bo w przeciwieństwie do profesjonalnych redakcji, właściciele platform społecznościowych nie chcą odpowiadać za zamieszczane tam treści. W efekcie prawda zostaje zrównana z kłamstwem, złodziej krzyczy milionom wyborców: „łapać złodzieja!”, a demokratyczne wybory wygrywają coraz częściej wrogowie demokracji.

Pisząc te słowa w nocy, słyszę o pierwszej ofierze starć pod Kapitolem. To tragiczna lekcja dla amerykańskiej i światowej demokracji. Ale tę bitwę z populistycznym szaleństwem instytucje demokratyczne jeszcze wygrają. Spokój i prawo w USA zostaną w najbliższym czasie przywrócone. Jednak jeśli państwo prawa nie poradzi sobie z kwestią odpowiedzialności za słowo w social mediach, to jedne z kolejnych wyborów w USA wygra już nie tyle zaburzony socjopata, strzelający kłamstwami jak z karabinu, ile wprost - rosyjski lub chiński agent. O los Polski w takiej sytuacji nawet nie pytajcie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska