Ci obywatele nie wzięli się znikąd. To zbieranina fanatyków, którymi świadomie manipulował przez ostatnie lata prezydent – patologiczny kłamca. Miliarder z reality show, który wykorzystując swą niebywałą charyzmę i talent retoryczny, otumanił elektorat republikanów i na nieszczęście USA został ich prezydentem.
Tak, piszę „ich prezydentem”, bo tak jak Naczelnikowi w Polsce, przywódcy Stanów Zjednoczonych nawet nie chciało się udawać, że jest prezydentem wszystkich Amerykanów. Tę drugą stronę wyzywał od wrogów i zdrajców (skąd my to znamy). Media profesjonalne, które nie chciały jak pelikany łykać jego bredni, wykpiwał i niszczył (skąd my to znamy). W social mediach urządzał seanse nienawiści i napuszczał Amerykanów na Amerykanów (skąd my to znamy).
Trump, poza poparciem milionów uczciwych, zwykłych obywateli, sfrustrowanych gospodarczym kryzysem i pogłębiającymi się nierównościami, zbudował armię tysięcy zaślepionych fanatyków. Skrajnych konserwatystów, ksenofobów, rasistów. I to oni wtargnęli wczoraj na Kapitol, przerywając legalny proces demokratyczny.
To był ostatni moment, w którym ustępujący prezydent mógł zachować się odpowiedzialnie. Tymczasem on niby wezwał napastników do rozejścia się do domów, ale w tej samej wypowiedzi po raz kolejny skłamał, że wybory były nieuczciwe i zostały Amerykanom ukradzione. Mam nadzieję, że historia surowo go osądzi za te haniebne słowa. Jak i za całą prezydenturę, która niebywale podzieliła kraj.
Przede wszystkim jednak chcę wierzyć, że bezprecedensowe wydarzenia na Kapitolu będą przełomem w podejściu demokratycznych elit w USA i krajów Zachodu do regulacji statusu mediów społecznościowych. Bo to one odpowiadają za rozkwit populizmu w krajach demokratycznych i za dramatyczne podzielenie społeczeństw. To na Facebooku, czy Twitterze opinie profesorów medycyny ważą tyle samo, co głosy pospolitych idiotów straszących czipami w szczepionkach.
Seryjnie powtarzane tam kłamstwa atakują jak złośliwy nowotwór, bo w przeciwieństwie do profesjonalnych redakcji, właściciele platform społecznościowych nie chcą odpowiadać za zamieszczane tam treści. W efekcie prawda zostaje zrównana z kłamstwem, złodziej krzyczy milionom wyborców: „łapać złodzieja!”, a demokratyczne wybory wygrywają coraz częściej wrogowie demokracji.
Pisząc te słowa w nocy, słyszę o pierwszej ofierze starć pod Kapitolem. To tragiczna lekcja dla amerykańskiej i światowej demokracji. Ale tę bitwę z populistycznym szaleństwem instytucje demokratyczne jeszcze wygrają. Spokój i prawo w USA zostaną w najbliższym czasie przywrócone. Jednak jeśli państwo prawa nie poradzi sobie z kwestią odpowiedzialności za słowo w social mediach, to jedne z kolejnych wyborów w USA wygra już nie tyle zaburzony socjopata, strzelający kłamstwami jak z karabinu, ile wprost - rosyjski lub chiński agent. O los Polski w takiej sytuacji nawet nie pytajcie.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?