Agonia publicznych aparatów samoinkasujących, potocznie zwanych budkami telefonicznymi, trwa od momentu, gdy "komórki" przestały być luksusem zarezerwowanym dla biznesmenów. Dziś ma je niemal każdy.
- Z budki telefonicznej nie korzystałam już chyba z 10 lat. Nawet nie wiem, czy taki przybytek można jeszcze znaleźć w Opolu - zastanawia się Dagmara Drozd.
Właścicielem aparatów jest Orange Polska i choć od 2011 roku nie ma obowiązku ich utrzymywania, budki na ulicach miast nadal można spotkać. Na Opolszczyźnie jest ich w sumie 538, z czego w samej stolicy województwa 91.
O tym, że śmierć budek staje się faktem świadczą jednak liczby. Tylko w ostatnich trzech latach na Opolszczyźnie zniknęło ich 431.
- Nie ukrywamy, że będziemy likwidować kolejne aparaty, ponieważ ich utrzymywanie jest po prostu nieopłacalne - wyjaśnia Maria Piskier z Orange Polska.
Na pierwszy ogień idą te, z których nikt nie korzysta. Publiczne aparaty sporym wzięciem cieszą się natomiast w... zakładach karnych, ponieważ więźniowie nie mają dostępu do komórek.
- Czasy, gdzie będąc na wakacjach nad morzem widzieliśmy rząd budek, a przed nim kolejkę osób, które czekały na to, aby porozmawiać, minęły bezpowrotnie. Ludzie wolą korzystać z telefonów komórkowych, bo jest to tanie i wygodne - mówi Maria Piskier.
W Nowym Jorku budki telefoniczne dostały drugie życie, gdy zamieniono je na hot spoty, umożliwiające dostęp do internetu. W Polsce na to się nie zanosi.
- Każde większe miasto daje dostęp do hot spotów. Z internetu za darmo można też skorzystać w galeriach handlowych, więc takie rozwiązanie nie ocali budek - uważa Maria Piskier z Orange.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?