Ostra dyskusja na sesji opolskiej rady miasta. Porównania do paprotek i wycieczki personalne

Piotr Guzik
Piotr Guzik
Kwestia zwiększenia swobody prezydenta Opola w gospodarowaniu nieruchomościami wzbudziła na czwartkowej sesji bardzo duże emocje. Wymiana argumentów pomiędzy opozycją i Arkadiuszem Wiśniewskim była bardzo ostra.

Punktem zapalnym okazał się zapis uchwały, który przywracał prezydentowi Opola możliwość samodzielnego decydowania o zakupie i sprzedaży nieruchomości do 3 milionów złotych z poziomu 800 tys. zł. Ten drugi, niższy poziom, radni ustanowili na sesji w marcu 2018 roku.

Michał Nowak, lider klubu PiS, zauważył, że pułap 3 mln zł obowiązywał od początku 2017 roku i przypomniał okoliczności jego obniżenia. – A więc nieco przez ponad rok. Wcześniej prezydent samodzielnie decydował o mieniu o wartości 1 mln zł. I to jest tradycja. Gdy poprzednia rada postanowiła zaufać panu prezydentowi, to skończyło się zamieszaniem wokół zamiany gruntów z biznesmenem Januszem Wójcikiem. I teraz oczekuje się od nas, że wejdziemy w te same buty – oceniał.

Arkadiusz Szymański, wiceprzewodniczący rady miasta z ramienia PiS, podczas dyskusji nad proponowaną zmianą stwierdził, że oznacza ona ograniczenie funkcji kontrolnej rady. – Od momentu obniżenia pułapu do 800 tys. zł proszono radnych o ocenę dziesięciu projektów. Nie jest to astronomiczna ilość, dlatego lepiej zostawić tę kwestię taką, jaką jest - mówił.

Przemysław Pospieszyński, lider klubu KO, przekonywał, że jedynym argumentem przemawiającym za kwotą 3 mln zł jest nabywanie przez miasto nieruchomości. - Ale przy zbywaniu nieruchomości to już za dużo. Tu należy pozostawić 800 tys. zł. Chodzi o kontrolę chociażby przy sprzedawaniu lokali w centrum pozostających w zasobach miasta – uzasadniał i zgłosił poprawkę do uchwały, która wprowadzała zaproponowane rozróżnienie.

Projektu bronił Piotr Mielec, lider klubu radnych Arkadiusza Wiśniewskiego. Zaznaczał, że ograniczenie swobody prezydenta wiosną 2018 roku miało być motywowane „chęcią utarcia nosa Arkadiuszowi Wiśniewskiemu przez ówczesną radę” i że radni w każdej chwili mogą za pośrednictwem interpelacji zorientować się w sytuacji w temacie gospodarowania nieruchomościami.

- Wiemy jak to sprawdzać. Nie boimy się, że się o takich ruchach nie dowiemy. Chcemy jednak móc podejmować decyzje o tym, co pan prezydent chce sprzedać. To istotna różnica. Państwo proponujecie, byśmy dowiadywali się o tych działaniach po fakcie – ripostował Tomasz Kaliszan z klubu KO.

Sławomir Batko, radny PiS, wytykał Piotrowi Mielcowi, że sam za tą obniżką głosował. - Widzę jak ten temat jest rozgrywany politycznie od długiego czasu. Wie czym powodowane były niektóre zmiany. Nie wiem, czy chcemy teraz mówić o tym jakie słowa wtedy padały – odpowiadał szef klubu radnych prezydenta.

Opozycja dociekała, dlaczego radni tak chętnie rezygnują ze swoich kompetencji. – Teraz idzie o nieruchomości, wcześniej umożliwiono prezydentowi swobodne kształtowanie cen biletów do zoo. Nie rozumiem tego. Może taniej byłoby postawić tu kilkanaście paprotek, przynajmniej powietrze w tej sali byłoby lepsze – mówił Sławomir Batko.

Arkadiusz Wiśniewski stwierdził, że smutno mu słuchać dyskusji radnych. Uznał, że ze słów radnych wynika, iż jest „potencjalnym złodziejem i kłamczuchem” i że jeśli da mu się „wolną rękę, to na pewno narazi miasto na straty”.

- Pan Pospieszyński, który nie ma nieruchomości, i pan Kaliszan, który sprzedaje wycieczki, mówią teraz urzędnikom, że nie mogą prowadzić rozmów z przedsiębiorcami. Rynek nieruchomości to jest wolny rynek. Sprzedaje się za taką cenę, jaką chce się dostać – komentował i przekonywał, że słowa opozycji godzą w urzędników ratusza, którzy świetnie wywiązują się ze swoich obowiązków.

- Potrzebujemy nowych terenów. Jeśli mamy sprzedawać, to musimy mieć co – mówił Arkadiusz Wiśniewski, zarzucając KO, że poprawka tego klubu jest nielogiczna, bo ogranicza swobodę w kupowaniu gruntów w większym stopniu, niż przy ich zbywaniu.

- Przed wyborami byliśmy świadkami żałosnego spektaklu, odbierania kompetencji prezydentowi. Mieszkańcy to ocenili, a ci radni, co się z tego cieszyli, już na tej sali nie siedzą – wskazywał Arkadiusz Wiśniewski i podkreślał, że cieszy się, iż ma grupę radnych wspierających, którym zaufali opolanie.

- Nie martwcie się, od przestrzegania prawa są specjalne służby. Jest miejsce na zaufanie, realizację dobra wspólnego. Jest tu miejsce na dyskusję i spory, ale nie z założeniem, że prezydent jest nieuczciwy – stwierdził prezydent Opola.

- Nikt nie powiedział, że pan zamierza kraść. Panu puściły nerwy – odparł Przemysław Pospieszyński. - Nie zrozumiał pan poprawki. Nie chodzi o to, by pozwolić sprzedawać, a zabronić kupować. Jest odwrotnie - mówił.

- Proszę nie imputować, że atakujemy pana służby. Tak nie jest – dodawał Tomasz Kaliszan.

- To powinno być symetryczne. Możliwość kupowania i sprzedaży nieruchomości powinna być na takim samym pułapie. Dlatego poprawka jest nielogiczna. Reszta w państwa rękach – stwierdził Arkadiusz Wiśniewski.

Radca prawny nie miał zastrzeżeń do poprawki KO. Negatywną opinię wystawili skarbnik miasta i prezydent. Propozycja przepadła przy 11 głosach przeciw wobec 9 głosów poparcia.
Natomiast sama uchwała w sprawie zasad gospodarowania nieruchomościami, w tym podwyższenie pułapu o samodzielnym decydowaniu przez prezydenta o gospodarowaniu mieniem do 3 mln zł, została przyjęta. „Za” głosowało 12 radnych, sześciu było przeciw, a trzech się wstrzymało.

Budżet alert - wszystkie informacje o budżecie obywatelskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska