Ostrzejsze przepisy dla właścicieli psów w Nysie?

sx.hu
sx.hu
Poluzowanie przepisów nie sprawdziło się w ogóle. Statystyki pogryzień ludzi przez psy wzrosły.

Tylko od początku tego roku mieliśmy dziesięć takich przypadków, a gdzie do końca 2011 roku? - zastanawia się komendant nyskiej Straży Miejskiej Grzegorz Smoleń.

Nie dalej jak kilka miesięcy temu spacerujący na al. Wojska Polskiego bez kagańca amstaf zerwał się ze smyczy, po czym pogryzł drugiego psa, a przy okazji swojego właściciela.

O tym, że bardziej liberalne przepisy dla właścicieli czworonogów w Nysie nie zdały egzaminu, wiedzą również sołtysi i policjanci, i to właśnie oni wystąpili z wnioskiem do gminnych radnych, by ci zwiększyli restrykcje. - Na najbliższej sesji w środę zajmiemy się tym tematem, bo mieszkańcy i funkcjonariusze biją na alarm - informuje Artur Pieczarka, rzecznik prasowy nyskiej gminy.

Prawo lokalne radni poluzowali niespełna rok temu po petycji senatora Norberta Krajczego. Ten ostatni obstawał przy tym, że skoro pies prowadzony jest na smyczy i nie wygląda na agresywnego, to kaganiec nie jest mu potrzebny.

- Najprawdopodobniej powrócimy do wcześniejszych przepisów, które mówią o tym, że psa, zwłaszcza rasy uznawanej za agresywną, wyprowadzać można w miejscach publicznych tylko na smyczy i w kagańcu - tłumaczy Pieczarka. - A jak ktoś chce, by piesek sobie pobiegał, to będzie mógł spuścić go ze smyczy na swoim podwórku albo w miejscu zupełnie ustronnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska