Oszaleli z radości

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Mistrzowie Polski, siatkarze Mostostalu Azotów, w asyście policji i kibiców triumfalnie wjechali w niedzielę wieczorem do Kędzierzyna-Koźla.

Pod halą sportową czekało na nich ponad półtora tysiąca kibiców, którzy nie zwracając uwagi na padający deszcz, przyszli powitać swoich idoli. - To najpiękniejszy dzień w moim życiu - powiedział Zdzisław Kot z klubu kibica. - Byłem na meczu w Częstochowie i gdy Mostostal zdobył zwycięski punkt, myślałem, że zwariuję z radości.
- Wreszcie utarliśmy nosa Galaxii. Do tej pory w finałach mistrzostw Polski przegraliśmy z nią dwa razy. Teraz to my jesteśmy górą, kompromitując ją przed jej własną publicznością - dodaje Michał Gach z Kędzierzyna.

W hali sportowej panowała atmosfera sielanki. Kibice oczekujący na przyjazd siatkarzy, ubrani i pomalowani w klubowe barwy Mostostalu, pili piwo, skandowali wychwalające okrzyki na cześć zawodników oraz tańczyli na przykrytym specjalną wykładziną parkiecie. Na jednym z transparentów widniał napis "Dla Mostostalu złoto i chwała, a dla Galaxii słoma została". Był to przytyk do prezesa częstochowskiego klubu Andrzeja Gołaszewskiego, który po przegranym pierwszym finałowym meczu w Kędzierzynie-Koźlu miał powiedzieć: "Mój zespół przegrał z wieśniakami, którym słoma z butów wystaje".
Autobus z siatkarzami pojawił się na rogatkach miasta tuż po 20.00. Tutaj dołączył do nich policyjny radiowóz i zmotoryzowana grupa kibiców. Z samochodów wystawały klubowe szaliki i flagi. Kordon przemknął przez miasto. Słychać było wycie policyjnych syren oraz trąbienie klaksonów.

Kilka minut później mostostalowcy przyjechali pod halę. Jako pierwszy wszedł do niej trzymający w ręku srebrną paterę Kazimierz Pietrzyk, prezes klubu. Szybko zabrali mu ją kibice i patera wędrowała z rąk do rąk. Dopiero po kilku minutach pojawili się główni bohaterowie - siatkarze. Wtedy w ich stronę wystrzeliły korki z butelek szampanów. Gdy mokrzy siatkarze dotarli na scenę, orkiestra odegrała "Sto lat". Były kwiaty, gratulacje od władz miasta oraz prezenty od klubu kibica. Zgromadzeni w hali ludzie skandowali po kolei imiona i nazwiska wszystkich złotych medalistów. Dla Roberta Szczerbaniuka niespodziankę przygotowała jego fanka, która przyjechała do Kędzierzyna z Krakowa. Robert otrzymał od niej ogromną, kolorową maskotkę łosia.
- Trener reprezentacji nie zauważył jego fantastycznych umiejętności i nie powołał go do kadry, więc to ja musiałam docenić Roberta - powiedziała Anna Szkurłat. - Łoś stanie na honorowym miejscu w moim gościnnym pokoju - zapewnił wyróżniony siatkarz.

Trener Waldemar Wspaniały oraz jego podopieczni nie kryli wzruszenia tak gorącym powitaniem. Po jego zakończeniu siatkarze, trener oraz prezes Mostostalu rozmawiali z kibicami oraz rozdawali autografy. Prawdziwym szczęśliwcom udało się zdobyć części garderoby mistrzów Polski. Jeszcze długo po zakończeniu fety można było spotkać biegającego po kędzierzyńskiej hali młodzieńca w niebieskiej peruce, ubranego w marynarkę Waldemara Wspaniałego i krzyczącego "jestem trenerem, jestem trenerem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska