To pierwsza w historii pińczowianka, która zagrała w kadrze seniorek.
Wyróżniała się osobowością
Kasia Pasternak szkolenie w Źródełku rozpoczęła w 2001 roku, w grupie rocznika 1990. W początkowym okresie szkolenia dużą rolę w motywacji i wszczepieniu bakcyla piłki ręcznej odegrał dla niej Zbigniew Błachuciński - były zawodnik piłki ręcznej z Piń-czowa. Dziewczęta z rocznika 1990 zostały od pierwszej klasy gimnazjum włączone w szkolenie specjalistyczne klasy sportowej, której wychowawczynią była Agnieszka Młyńczak, a trenerem Janusz Świętoń. - „Pasta” była zdyscyplinowana, ale zawsze mająca swoje zdanie - mówi Janusz Świętoń.
Po gimnazjum trafiła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gliwicach. - Kasia wyróżniała się osobowością, jest uśmiechnięta i dowcipna, a w trakcie treningu to był skromny pracuś. Niemal na każdym treningu był jej ojciec Andrzej bądź mama Bożena. Kaśka błysnęła w grupie podczas turnieju w Karczewie. Doszło tam do pasowania zespołu i Kasia, „Pippi Lang-strumpf”, jak ją nazywałem, wlała do buta colę i wskazała Zbyszka Błachucińskiego, by to wypił i wszedł do drużyny, co uczynił - z uśmiechem wspomina Janusz Świętoń.
Zaczęła się przygoda z Superligą
Po szkole w Gliwicach, gdzie zaliczyła grę w kadrach juniorek i młodzieżowej, przeszła do pierwszoligowej SPR Gdańsk, a potem trafiła do występującej w Superlidze Pogoni Szczecin, której trenerem był były znakomity reprezentant Polski i kieleckiej Iskry, Robert Nowakowski. Stamtąd przeniosła się do Piotrcovii Piotrków Trybunalski, co w części wynikało z tego, że w tym mieście grał jej chłopak, również piłkarz ręczny Maciej Pilitowski. Potem był Sambor Tczew, a od nowego sezonu 25-letnia obecnia Kasia jest zawodniczką AZS Łączpol AWFiS Gdańsk.
Pierwsza bramka będzie dla pierwszego trenera
Lewoskrzydłowa zadebiutowała w kadrze seniorek w rozegranym w ubiegłym tygodniu meczu eliminacji mistrzostw Europy, w którym Polska rozgromiła w Lubinie Finlandię 29:12. Była również w składzie na następny mecz, w którym Polki pokonały Słowaczki 23:21, ale trener Kim Rasmussen tym razem nie wpuścił jej na boisko.
- W pierwszym meczu grała ponad 20 minut, szkoda, że koleżanki nie dogrywały jej piłki i Kasia nie okrasiła debiutu zdobyciem gola. Ale jako jej pierwszy trener wzruszyłem się, gdy przysłała mi SMS-a, pisząc „Mój trenerze, pierwszą bramkę w kadrze zadedykuję Tobie”. Będę z niecierpliwością czekał na tego gola - mówi Janusz Świętoń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?