Swoje szalone życiowe pomysły Otto zaczął realizować już w dzieciństwie. Szalone - bo czy w wieku 10 lat można realnie marzyć o własnym domku podobnym do tego bajkowego z Disneylandu, hodowli ptaków wodnych żyjących niemal pod każdą szerokością geograficzną, pasiece i pszczołach, gołębiach i stawach hodowlanych z wysepką i rybami, a także przyległym doń malowniczym ośrodkiem wypoczynkowym?
Te zamierzenia są już niemal w całości zrealizowane. Obok domu, w którym mieszka, na obszarze 0,35 ha w warunkach zbliżonych do naturalnych hoduje około 50 gatunków ptaków. W okresie lęgowym stado rozrasta się do ponad 300 sztuk, a po obejściu chodzą między innymi bażanty, pawie, kury, silki, baltamki, kaczki, gęsi oraz papugi, kanarki i przepiórki.
Ptasi raj jest umiejętnie wkomponowany w zabudowę osobiście zaprojektowanego i wybudowanego domu w kształcie małego zamku z czterema wieżami.
- Od dziecka marzyłem, by mieć dom inny niż wszystkie. Dlatego moim królestwem jest tych prawie 300 metrów kwadratowych zameczku, do którego stale dokładam i stale go modernizuję.
Stojąca nieopodal lasu twierdza przykuwa wzrok podróżnych i jest prawdziwą dumą właściciela. Jednak fantazja popycha ambitnego blacharza (bo taki jest wyuczony i przez lata wykonywany zawód Ottona Parzka) do realizacji coraz to nowych pomysłów. W sąsiedztwie swojej posesji kupił dzikie wysypisko śmieci i zbudował tam staw hodowlany, gdzie raj dla siebie ma część jego ptactwa wodnego, a wędkarze łowią ponadmetrowej długości amury i szczupaki. Ponadto w wodzie pływają również karpie, tołpygi, liny i okonie. W sąsiedztwie stawu znajduje się teren z kempingami i namiotami, ławkami i stołami, miejscami na ogniska oraz wieżą obserwacyjną.
To urokliwe miejsce od dwóch lat odwiedzają tłumnie turyści indywidualni i grupy zorganizowane. Właściciel na własny koszt wyremontował 500-metrowy odcinek drogi, dzięki czemu docierają tam teraz zmotoryzowani, harcerze, uczestnicy rajdów rowerowych, dzieci szkolne i całe rodziny.
Tempo, w jakim Otto realizuje swoje pomysły, jest niesamowite. Za to dotychczas się nie ożenił, bo... nie miał czasu.
- Miałem wiele sympatycznych narzeczonych, ale każda proponowała, abym sprzedał dom z dobytkiem, moimi pasjami i wyjechał do miasta. Ożenię się, kiedy znajdę kobietę z podobnymi do moich upodobaniami - twierdzi.
Kiedy ma choć odrobinę wolnego czasu, uczestniczy we wszelkiego rodzaju wystawach, prezentując na nich swoje trofea myśliwskie, gdyż jest zapalonym myśliwym, oraz dorodne ptactwo. Jego pasję znają już mieszkańcy Opolszczyzny, a także Kielc i Wrocławia, gdzie prezentował kanarki. Trzy razy był w czeskim Ołomuńcu, a teraz zaproszono go do wystawienia swoich kolekcji ptaków w Hanowerze.
Ze względu na chroniczny stan zapalny stawów, którego nabawił się w pracy, zaproponowano mu, by zmienił zawód i skończył kurs komputerowy. On jednak chce dokonać czegoś szczególnego w swoim życiu, dlatego zrobił kurs organizacji gospodarstw agroturystycznych i pragnie w przyszłości całkowicie poświęcić się temu, co lubi najbardziej: hodowli i ochronie naturalnego środowiska.
Mimo że jego dotychczasowe dokonania są niezaprzeczalne, Otto z rozbrajającą szczerością opowiada: - Mierzę siły na zamiary, a ponieważ dane jest mi żyć więcej niż sto lat, udowodnię niedowiarkom, że moje dalekosiężne plany zostaną kiedyś zrealizowane - zapowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?