Otwarcie Baltic Pipe. Kiedyś krytykowali, co mówią teraz? Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Leszek Miller o gazociągu

Adam Kielar
Adam Kielar
Wideo
od 16 lat
We wtorek nastąpi symboliczne otwarcie gazociągu Baltic Pipe, który będzie dostarczał norweski gaz do Polski. Surowiec ma popłynąć rurociągiem 1 października. Projekt, który został zainicjowany wiele lat temu, wzbudzał głośne dyskusje wśród polskich polityków. Niektórzy z nich byli bardzo krytyczni wobec tego pomysłu, inni zmieniali zdanie.

Baltic Pipe na początku XXI wieku

Pomysły na sprowadzanie gazu z Norwegii pojawiały się już we wczesnych latach 90. Inicjatorami budowy Baltic Pipe byli dwaj doradcy premiera prof. Jerzego Buzka: Piotr Naimski oraz Piotr Woźniak. Projekt zyskał akceptację i we wrześniu 2001 roku podpisano umowę między PGNiG a pięcioma norweskimi firmami. Gazociąg miał od 2004 roku dostarczać gaz z Danii, a od 2008 r. – z Norwegii.

Otwarcie Baltic Pipe. Kiedyś krytykowali, co mówią teraz? Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Leszek Miller o gazociągu

– To historyczny dzień – bezpośredni rurociąg połączy wybrzeże duńskie z wybrzeżem polskim. Dostawy i dostęp do Morza Północnego, gdzie są ogromne złoża gazu są ważne dla Polski ze względu na bezpieczeństwo energetyczne i stabilność dostaw, ale także ze względu na ceny – będzie konkurencja na polskim rynku – powiedział premier Jerzy Buzek po podpisaniu umów.

Choć, jak wiemy, budowa gazociągu opóźniła się o niemal dwie dekady, prof. Buzek, obecnie europoseł PO, nie kryje satysfakcji. Pogratulował też Naimskiemu, który odebrał niedawno Order Orła Białego, najwyższe polskie odznaczenie, za działalność opozycyjną w czasach PRL.

Dlaczego nie doszło do finalizacji tego przedsięwzięcia?

Gazociąg Baltic Pipe. Leszek Miller blokuje

W 2001 roku miały miejsce wybory parlamentarne w Polsce. Koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Unii Pracy zdecydowanie zwyciężyła, choć nie zdobyła większości. Razem z Polskim Stronnictwem Ludowym udało się utworzyć rząd, na którego czele stanął Leszek Miller.

Nowy premier zdecydował w 2003 roku zatrzymać projekt gazociągu Baltic Pipe. Dlaczego? Uznał, że gaz norweski jest za drogi, a także, że będzie go za dużo względem polskich potrzeb.

W późniejszych latach, były szef rządu bronił swojego stanowiska, dodając, że podpisany kontrakt w 2001 roku miał „propagandowy charakter” oraz był „obliczony na efekt wyborczy”.

Mniej oficjalnie mówiło się wówczas o tym, że do zaniechania budowy gazociągu doszło z inicjatywy Aleksandra Gudzowatego, wówczas nieformalnego doradcy premiera Millera, a jednocześnie szefa firmy Bartimpex, która obsługiwała dostawy gazu z gazociągu jamalskiego.

Dalsze próby budowy Baltic Pipe

Pomimo zerwania umowy w 2003 roku, za czasów pierwszego rządu PiS (2005-2007) postanowiono wrócić do pomysłu. Co prawda Norwegowie początkowo nie mieli zaufania do Polski po zerwaniu umowy przez rząd Millera, ale ostatecznie negocjacje wznowiono.

PGNiG dołączyło do konsorcjum, które budowało gazociąg Skanled, mający połączyć Danię, Szwecję oraz Norwegię. Baltic Pipe miało się do niego podłączyć i dostarczać gaz do Polski. Projekt został zawieszony w 2009 roku, głównie z powodu światowego kryzysu ekonomicznego.

Waldemar Pawlak: Budowa Baltic Pipe jest „bezzasadna”

Od samego początku przeciwnikiem budowy Baltic Pipe był Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki w latach 2007-2012.

Jak podkreślał w 2009 roku, ważniejsza od „technicznej dywersyfikacji” jest pewność dostaw gazu, którą mogła zapewnić obecność Polski na szlaku tranzytowym ze wschodu na zachód Europy, między innymi przez gazociąg jamalski, czy też proponowany jako alternatywę dla Nord Stream gazociąg Amber, który nigdy nie powstał.

Zdania nie zmienił nawet w styczniu 2022 roku, w obliczu niemal już wówczas pewnej wojny na Ukrainie. Udzielił wówczas wywiadu „Rzeczpospolitej”, w którym określił tę inwestycję jako „bezzasadną”.

– Moim zdaniem dodatkowy gazociąg do Polski nie jest potrzebny. W 2010 roku podpisaliśmy aneks do umowy z Rosjanami, który pozwolił na rewers wirtualny na gazociągu jamalskim. Następnie zaczął działać także rewers fizyczny. Mamy możliwość importu gazu z kierunku zachodniego. Budowa nowego gazociągu jest bezzasadna – powiedział „Rz”.

Co Donald Tusk mówił o Baltic Pipe?

Za rządów Platformy Obywatelskiej, której koalicjantem znów było PSL, temat Baltic Pipe nie był głośno dyskutowany. Choć władze cały czas podkreślały chęć dywersyfikacji źródeł surowców energetycznych, czego efektem była choćby budowa gazoportu w Świnoujściu, to jednak głównym źródłem gazu pozostawała Rosja.

Do tematu krótko po wyborach w 2007 roku odniósł się Adam Szejnfeld, wówczas poseł, dziś senator PO.

– Oczywiście, że bezpieczeństwo energetyczne musi kosztować, ale w granicach rozsądku. Jeśli inwestycje w gaz norweski szacuje się na kilkanaście razy droższe niż koszt pozyskania tej samej ilości gazu ze złóż polskich, to trzeba się zastanowić, czy tu jest jakaś ekonomia czy tylko polityka – komentował.

Spytany o możliwość budowy Baltic Pipe premier Donald Tusk powiedział w marcu 2014 roku, że Polska nie potrzebuje dużo norweskiego gazu, gdyż ma aktualne kontrakty z Moskwą.

– Mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy. W związku z tym polski rynek jest za mały dla Norwegii, żeby inwestować w tak potężne przedsięwzięcia, jakim byłby gazociąg – mówił wówczas Tusk, którego cytuje portal TVP3 Szczecin.

Dziś PO za budową Baltic Pipe

Była premier, a obecnie europosłanka PO Ewa Kopacz stwierdziła w 2020 roku, że budowa Baltic Pipe była możliwa… dzięki budowie gazoportu. Jak przekonywała, inwestycja powstawała za rządów PO-PSL.

Gazoport rzeczywiście powstawał w latach 2010-2015, ale decyzję podjęto już w 2006 roku, kiedy premierem był Kazimierz Marcinkiewicz.

Były minister skarbu i poseł PO, obecnie Sekretarz miasta stołecznego Warszawy Włodzimierz Karpiński mówił w wywiadzie w 2019 roku, że jego partia popiera budowę gazociągu, ale „widzi zagrożenia, stojące przed jego realizacją”.

– Jako poseł i minister w poprzednich dwóch kadencjach Sejmu nie przypominam sobie, aby obecni rządzący tak silnie wspierali ówczesny rząd przy realizacji jakiegokolwiek projektu, jak my wspieramy obecny rząd w sprawie Baltic Pipe. Tym się różnimy od poprzedniej opozycji, która obecnie rządzi – mówił portalowi BiznesAlert.pl Karpiński.

Otwarcie Baltic Pipe

Do tematu budowy gazociągu powrócono w 2015 roku, rok później przystąpiono do prac nad realizacją tej inwestycji.

Znaczącą część inwestycji ukończono w 2022 roku, z wyjątkiem dwóch odcinków na terytorium Danii, które wstrzymano ze względu na problemy z decyzjami środowiskowymi. Dlatego 1 października gazociąg rozpocznie pracę, ale w ograniczonym zakresie. Pełne zdolności przepustowe mają być uruchomione na koniec listopada.

Inwestycja kosztowała ponad 1,6 mld euro, z czego 821 mln pokrył duński operator Energinet, a 784 mln – polski Gaz-System.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Otwarcie Baltic Pipe. Kiedyś krytykowali, co mówią teraz? Donald Tusk, Waldemar Pawlak, Leszek Miller o gazociągu - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska