Otwarte są tylko perony

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Zadbany dworzec PKP, z czynnymi sanitariatami - o takim wizerunku stacji podróżni ze Strzelec mogą pomarzyć.

Na razie sytuacja wygląda tak, że kasy i hala dworca w Strzelcach Opolskich czynne są od godziny 6 do 18. Późnym popołudniem podróżni mogą czekać na pociąg jedynie na peronach. Zamknięta kasa uniemożliwia także wykupienie, zniżkowego biletu weekendowego, ponieważ obowiązuje on od godziny 19 w piątek do poniedziałku rano.

- Strzelce nie są wyjątkiem - mówi pan Andrzej, jeden z podróżnych. - Bardzo dużo jeżdżę po kraju pociągami i większość małych dworców to obraz nędzy i rozpaczy. Żeby czegokolwiek się dowiedzieć, trzeba pytać ludzi, bo kolejarzy nie ma.
Beata Kokoszka, która codziennie dojeżdża do Strzelec pociągiem, też uważa, że stacja jest bardzo zaniedbana.
- Nie ma poczekalni ani baru. Czasami to aż strach czekać tutaj na ławce przy peronie. Jest ciemno i niebezpiecznie - opowiada dziewczyna.
Siedząca obok niej, starsza pani wspomina czasy, kiedy polskie koleje kwitły.
- Czyste zadbane pociągi, a nie takie odrapane, że strach jechać. Teren wokół dworców był obsadzony klombami, aż się chciało tam posiedzieć - mówi.
Janek, uczeń strzeleckiego Zespołu Szkół Zawodowych, także codziennie jest na stacji PKP.
- Dojeżdżam z Błotnicy. Pociągi są tak poustawiane, że często muszę czekać godzinę albo i dłużej. Ubikacje nieczynne, nie można skorzystać. Zimą, po zamknięciu poczekalni, na peronach jest bardzo zimno - relacjonuje Janek.
Podróżni życzyliby sobie, żeby kolej uwzględniła ich uwagi. Do listy zażaleń dodają także brak jakiegokolwiek połączenia w godzinach nocnych.
- Między dwunastą w nocy a piątą rano nie da się ze Strzelec wydostać. W tym czasie przez Kędzierzyn-Koźle jadą po sobie dwa pociągi na trasie Wrocław - Gliwice - mówi kolejny pasażer.

W piątek burmistrz Strzelec Opolskich i członek zarządu powiatu spotkali się z dyrekcją PKP, żeby porozmawiać o zagospodarowaniu terenu dworca i udostępnieniu hali dla podróżnych. Przyjechało aż trzech przedstawicieli, każdy odpowiedzialny za inne zagadnienia: Marek Ostenda z zakładu nieruchomości we Wrocławiu, Andrzej Szwed dyrektor zakładu przewozów pasażerskich z Opola i Ryszard Gajny, z zakładu infrastruktury w Opolu. Spotkanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami, trwało prawie dwie godziny. Po wyjściu żaden z dyrektorów nie chciał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.
- Nie jesteśmy upoważnieni do rozmowy z mediami - uzasadniali i wskazywali, jeden na drugiego, kolejnych kompetentnych. Bardziej rozmowni byli samorządowcy.

- Wymusiłem na dyrekcji obietnicę, że PKP zlikwiduje zniszczone wiaty i wstawi wybite szyby w hali dworca. Liczę także i wierzę w to, że poczekalnia będzie otwarta od 6 rano do północy - mówił burmistrz Krzysztof Fabianowski. - Po to w końcu spotkaliśmy się.
Nie wiadomo jednak, kiedy obietnice zostaną spełnione.
- Dyrektorzy nie określili terminu. Zasłaniają się brakiem kompetencji. Odwołują do Wrocławia, Warszawy. Nie rozumiem podziału zadań w PKP. Widzę za to, jak marnuje się ich dorobek - mówił Józef Swaczyna, członek zarządu powiatu strzeleckiego. - Chodzi nie tylko o stację w Strzelcach. Wystarczy wymienić Kadłub czy Leśnicę - dodał.
Teraz samorządowcy czekają na posunięcia dyrekcji kolei.
- Jesteśmy w stanie im pomóc na miarę naszych możliwości. Obiecałem, że zamontujemy przed dworcem kamerę monitorującą. Jeżeli nie mogą poradzić sobie z zagospodarowaniem placu przed stacją, możemy pomóc znaleźć na niego dzierżawcę. Widziałbym na tym miejscu parking. Wszystko jednak zależy od dobrej woli PKP - mówi Krzysztof Fabianowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska