Ożenił się, choć był już żonaty. "Przez błąd urzędników"

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
freeimages.com
Mężczyzna zaklinał się, że nie wiedział, iż jest żonaty. Sąd jednak nie uwierzył w te tłumaczenia i uznał, że opolanin dopuścił się bigamii. Musi zapłacić 700 złotych.

Aleksander L. - lat 53 - został bigamistą ponad rok temu. Temida, przed oblicze której trafiła sprawa, obeszła się z nim i tak łagodnie, bo za posiadanie nadliczbowej żony - zgodnie z prawem - groziły mu nawet dwa lata więzienia.

Aleksander powiedział „tak” swojej wybrance Annie (imię zmienione) w październiku 2014 roku w opolskim urzędzie stanu cywilnego. Problem w tym, że trzydzieści lat wcześniej ślubował Irenie (imię zmienione), która - w świetle przepisów - nadal była jego pełnoprawną małżonką. Oskarżony zaklina się, że nie miał o tym pojęcia.

- Nie przyznaję się do popełnienia przestępstwa bigamii - mówił w postępowaniu przygotowawczym. W Sądzie Rejonowym w Opolu, gdzie toczył się proces, już się nie pojawił. - W 2007 roku miały miejsce dwa terminy mojej sprawy rozwodowej. Na drugiej sąd wydał orzeczenie o separacji. Kiedy po pewnym czasie pobrałem z urzędu dokumenty, aby załatwić świadczenia w Niemczech, wyczytałem z nich, że jestem rozwiedziony. Myślałem, że jest już po sprawie.

Później był wspomniany ślub z Anną, po którym para wyjechała do Niemiec. Sielanka nie trwała jednak długo, a zaczęło się od tego, że świeżo poślubiona Anna wybrała się do urzędu, aby wyrobić nowy dowód osobisty. Wtedy wyszło na jaw, że Aleksander - w świetle prawa - ma dwie żony.

- Ta kobieta zadzwoniła do mnie. Była wzburzona, używała niecenzuralnych słów - opowiadała przed sądem kierowniczka urzędu stanu cywilnego, w którym odbył się ślub.

Dlaczego świeżo upieczona małżonka miała pretensje do urzędników, a nie do lubego? Bo Aleksander utrzymuje, że to przez ich błąd ze ślubu zrobiła się taka draka.

- Zapytałam pana L. o stan cywilny, a on stwierdził, że jest rozwiedziony - zeznawała przed sądem pracownica USC, która przygotowywała dokumentację przyszłych małżonków. - Później okazało się, że jest to fałszywe oświadczenie, ponieważ ten człowiek był w separacji, ale nie miał orzeczonego rozwodu. Ja zasugerowałam się jego odpowiedzią i w księdze źle odczytałam wzmiankę o stanie cywilnym.

Obrońca Aleksandra L. uważa, że jego klient został wprowadzony w błąd i to przez pomyłkę urzędników stanął przed sądem za bigamię. Sąd nie miał wątpliwości, że mężczyzna jest winny, ale potraktował go łagodnie. Ostatecznie Aleksander L. musi zapłacić 700 złotych grzywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska