Pacjenci czekali, a lekarz był na zebraniu

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Pacjenci czekali w szpitalu kilka godzin na lekarza.
Pacjenci czekali w szpitalu kilka godzin na lekarza. 123rf.com
Chirurg przerwał dyżur i poszedł na spotkanie rady nadzorczej szpitala. - To bardzo niefortunne zdarzenie - komentuje prudnicki starosta.

Opolski oddział NFZ już zaczął kontrolę w Prudnickim Centrum Medycznym. Wszczął ją w odpowiedzi na skargę pacjentów, którzy w ubiegły piątek, 13 czerwca kilka godzin czekali w izbie przyjęć na chirurga. Lekarz miał dyżur, tymczasem zamiast przyjmować chorych, uczestniczył w zebraniu Rady Nadzorczej PCM. Jednocześnie jest bowiem zastępcą prezesa PCM ds. medycznych.

Jak wynika z listu, który trafił także do redakcji nto, wśród czekających na konsultacje chirurgiczne byli: przywieziona przez policję uczestniczka kolizji drogowej, chłopiec ze złamaną ręką i starsza kobieta. Uprzedzono ich, że lekarz przyjęcia przesunął ze względu na prowadzoną operację. Około 20.00 chirurg pojawił się w swoim gabinecie, przyjął czekających w kolejce, wypisał im skierowania na prześwietlenie rtg i... znowu wyszedł.

- Pielęgniarka przekazała czekającym informację, że lekarz dyżurujący przebywa na innym piętrze i jest w trakcie zabiegu - napisał autor listu. - Tymczasem on w budynku obok debatował wraz z zarządem PCM.

Dopiero ok. 21.00 pacjenci doczekali się ponownego przyjęcia.

NFZ: w czasie dyżuru lekarz powinien być w miejscu udzielania świadczeń

- W tym dniu od 16.00 do 21.00 uczestniczyłem w zebraniu Rady Nadzorczej PCM - przyznaje dr Paweł Krach, wiceprezes ds. medycznych spółki i lekarz na oddziale chirurgicznym. - Pacjenci, którzy zgłosili się do izby przyjęć zabiegowej, musieli poczekać na konsultacje nieco dłużej. Grafiki dyżurowe są ustalane dużo wcześniej i nie byłem w stanie zamienić dyżuru w tym dniu. Wspomagał mnie jednak drugi zabiegowiec.

Dr Krach wyjaśnia też, że w tym czasie do izby przyjęć zgłosiło się 11 chorych. 2 osoby zostały zaopatrzone i przyjęte na oddział. 2 kolejne weszły bez oczekiwania. 7 pozostałych czekało na przyjęcie ok. 2 godzin.
- Wszyscy pacjenci mieli lekkie urazy i schorzenia niewymagające natychmiastowej interwencji - tłumaczy dr Paweł Krach. - Opóźnienia nie wpłynęły w żaden sposób na stan ich zdrowia. Przepraszam za powstałe utrudnienia, nie należę do lekarzy pozbawionych szacunku dla pacjenta. W pracy nigdy nie poświęcam czasu na załatwianie prywatnych interesów.

- Przepisy jasno stanowią, że lekarz dyżurny powinien być w miejscu udzielania świadczeń - komentuje sytuację z Prudnika Jerzy Pilarski, zastępca dyrektora ds. medycznych opolskiego NFZ. - Nie powinien w tym czasie uczestniczyć w innych czynnościach niż te wynikające z obowiązków lekarza.

- To bardzo niefortunne zdarzenie. Będę wymagał od zarządu i rady nadzorczej PCM, żeby się nigdy nie powtórzyło - mówi prudnicki starosta Radosław Roszkowski. - To nie było nagłe zebranie i można było uniknąć takiej kolizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska