Kiedy 10 października 1992 roku otwierano stację w Dobrzeniu Wielkim, była pierwszą taką placówką w Polsce i w Europie Środkowej. Trzeba więc było czasu, by obłożnie chorzy pacjenci przyzwyczaili się do codziennej, gdy potrzeba, i darmowej obecności pielęgniarek w ich domach.
- Ludzie na początku byli zaskoczeni i nieufni - wspomina Joanna Kupczyk, pracująca w stacji od początku jako wolontariuszka, a potem pielęgniarka.
Dziś cztery pielęgniarki opatrują w domach około 250 chorych w gminach Dobrzeń Wielki i Popielów. Mierzą ciśnienie, robią zastrzyki, zakładają kroplówki, karmią przez sondę, kąpią chorych i robią im opatrunki, cewnikują i wykonują lewatywy. Wszystko w mieszkaniach pacjentów. Do 30 najciężej chorych docierają codziennie, do pozostałych co najmniej raz lub dwa razy w tygodniu. Za ich usługi płaci po części kasa chorych i gmina.
- Najwięcej pacjentów to ludzie starzy, ale pomagamy też młodym, którzy mają problemy z poruszaniem się i sami nie potrafią dotrzeć do przychodni. Wykonujemy nie tylko prace pielęgniarskie, ale staramy się pomagać w różnych sytuacjach życiowych. Przywozimy naszym pacjentom recepty i skierowania na konsultacje, zawozimy krew do badania i odbieramy wyniki, pomagamy zyskać pomoc finansową i miejsce w domu opieki społecznej, słowem - zapewniamy im pełny serwis - mówi Joanna Kupczyk.
Obchody rocznicy 10-lecia funkcjonowania stacji Caritasu na Opolszczyźnie odbyły się wczoraj w ośrodku wypoczynkowo-formacyjnym Caritasu w Głuchołazach. Uczestniczyli w nich m.in. przedstawiciele władz gmin współfinansujących stacje, duszpasterze parafii, na terenie których one pracują, oraz goście z Niemiec z konsulem w Opolu Rolfem Papenbergiem. Mszę św. w intencji pielęgniarek i podopiecznych stacji odprawił abp Alfons Nossol.
Najczęściej pielęgniarki jeżdżą do chorych, ale cztery samochody Caritasu wożą też pacjentów do działającego w stacji od 1996 roku gabinetu rehabilitacji.
- Trzy lata temu miałam wylew - mówi Sabina Henek z Dobrzenia. - Odtąd kilka razy w roku korzystam z serii ćwiczeń usprawniających. Gdyby nie było tej stacji, nigdzie bym nie jeździła, bo nie mam jak ani czym. Tu mnie zawiozą, przywiozą i na miejscu się zaopiekują. Nie tylko się tu leczę, ale też spotykam innych ludzi, uciekam od codziennej monotonii. Gdybym mogła, wcale bym stąd nie wychodziła - dodaje.
Dwie rehabilitantki przyjmują średnio 60 pacjentów w miesiącu. - Wykonujemy różne zabiegi fizykoterapeutyczne, rehabilitujemy chorych po wylewach, udarach i złamaniach oraz usprawniamy dzieci z porażeniem mózgowym - mówi Katarzyna Palt, specjalista fizjoterapii.
Z masaży i ćwiczeń usprawniających ręce, tzw. sznurków, korzysta pani Anna Kokot z Popielowa, chora po wylewie. - Przychodzę tu dopiero drugi dzień i już czuję ulgę - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?